Był takim fanem gry "Wiedźmin", że musiał zagrać Geralta. Oto jak zgarnął główną rolę w serialu

Bartosz Godziński
Na Henrym Cavillu wieszano psy od samego początku ogłoszenia obsady "Wiedźmina". Nikt nie wierzył w to, że uda mu się przekonująco zagrać nieoczywistą postać targanego wieloma emocjami zabójcę potworów. Tymczasem w tym momencie nie wyobrażam sobie już innego Geralta.
Nieodłącznym towarzyszem aktora jest pies Kal - zabiera go ze sobą nawet na plan zdjęciowy Fot. Instagram.com/henrycavill
Analogiczna sytuacja przydarzyła się Heathowi Ledgerowi i jego Jokerowi. Był za ładny, a jego role nie pozwalały mu się wykazać w głębszych kreacjach. Jednak to on po premierze stał się ikonicznym arcyłotrem, tak jak teraz można stawiać znak równości pomiędzy 36-letnim Henrym Cavillem a Geraltem z Riviii. Zarówno prawdziwa, jak i fikcyjna postać się wręcz przenikają.

1. Jest ogromnym wiedźminomaniakiem

Jeśli coś jest związane z wiedźminem, to Henry Cavill jest tego fanem. Przeczytał wszystkie książki Andrzeja Sapkowskiego, z których można go przepytywać wyrywkowo. Namiętnie zagrywał się też w słynną serię od studia CD Projekt RED.


– Nie musiałem nawet przygotowywać się do roli, bo żyję w tym świecie, oddycham nim każdego dnia. Rozmyślałem wiele razy o postaci Geralta, gdy grałem w gry. Przygotowałem się do roli, zanim jeszcze zaczął się casting – przyznał w wywiadzie dla francuskiego magazynu "Premiere".

2. O rolę walczył jak prawdziwy wojownik

Zawziętość popłaca - Cavillowi tak zależało na głównej roli, że w końcu ją dostałKadr z serialu Netflixa

Aktor był tak nakręcony na wieść o starcie produkcji, że sam zaczął zabiegać o rolę. Nawet przez rozpoczęciem castingów. Showrunnerka serialu Lauren S. Hissrich zdradziła, że to właśnie agent Cavilla najczęściej dzwonił w sprawie roli Geralta. Spotkała się z nim na wstępnej rozmowie w Los Angeles.

– Ostatecznie musiałam mu jednak powiedzieć, że nie mamy jeszcze scenariuszy, w ogóle nie mamy zbyt wiele, nie mogę więc mu zaoferować roli – powiedziała "Nowej Fantastyce". Po dwóch miesiącach ruszyły castingi, na których rozpatrywano ponad 200 kandydatów. – Przez cały ten czas nie mogłam jednak uciszyć głosu Henry'ego w mojej głowie i nie mogłam zapomnieć naszej rozmowy – dodała. Spotkali się znów i po dwugodzinnej dyskusji o roli wiedziała, że to on jest "naszym Geraltem".

3. Dał wolne kaskaderom i dublerom

Henry Cavill zagrał również we wszystkich scenach walk na mieczeFot. Katalin Vermes / Netflix

Cavill to chłop na schwał. Do roli Geralta ostro pakował, a przy jego wzroście (1,85 m ) obawiano się, że będzie za potężne. Na ekranie jednak nie widać tej góry mięśni. Jednak wygląd to pikuś przy jego zaangażowaniu w sceny walk. Tylko do potyczki z pierwszego odcinka przygotowywał się przez trzy miesiące. Przy kręceniu nie prosił o pomoc kaskadera ani dublera.

– Nie chciałem, by to kaskader opowiadał historię scen akcji za mnie. Bardzo ciężko pracowałem nad tą postacią i chciałem sam pokazać jej każdą stronę – powiedział RMF FM. Kiedy w scenie pojawia się Geralt, to zawsze jest to Henry Cavill.

4. Z "hmm" uczynił znak rozpoznawczy

Aktor długo pracował nad swoją postaciąKadr z serialu

Aktor gra nie tylko ciałem i dialogami, ale i milczeniem. W serialu jest wiele momentów, w których słyszymy wymowne "hmm" mówiące więcej niż tysiąc słów. Jednak Henry Cavill wypracował też specjalny ton dla Geralta. Szukał go miesiącami i inspirował się Dougiem Cocklem, który podkładał głos w grze (w polskiej wersji dubbingował go Jacek Rozenek).

– Kiedy usłyszałem głos Douga Cockle’a - a słyszałem go dość często, gdyż bardzo dużo grałem w gry – zorientowałem się, że mógłbym zastosować podobny styl wypowiedzi. Mogę użyć ten charakterystyczny, twardy, niemal żwirowaty głos, aby stworzyć pancerz zewnętrzny bohatera – przyznał w wywiadzie. Jednak nie naśladował go zupełnie - nadał mu brytyjski akcent i głębszy ton.

5. Na ekranie zabija potwory, ale troszczy się o zwierzaki



Nieodłącznym towarzyszem aktora jest pies Kal (został nazwany tak na cześć Kal-Ela, czyli Supermana). Pojawiał się z nim na planie, ale zabrał go również na Polską premierę "Wiedźmina". Z Geraltem łączy go to, że działa pan na rzecz ochrony zagrożonych gatunków.

– Geralt zabija potwory, ale nie jest zimnokrwistym mordercą. We wszystkim szuka prawdy. Zdarza się, że trafia do wioski, która chce, by uśmiercił gadzinę, a on odkrywa, że to nie diabelski potwór, a raczej stwór, którego zachowanie nie wynika ze złej natury, a z sytuacji. Że niekoniecznie trzeba go zabić, może wystarczy przenieść w bardziej sprzyjające środowisko. Więc ma też w sobie coś z działacza na rzecz gatunków zagrożonych – powiedział w rozmowie z Onetem.

6. Czuł się ojcem projektu


O ile Lauren S. Hissrich to matka "Wiedźmina", o tyle Henry Cavill jest jego ojcem. Nie skupiał się tylko na własnej roli, ale wprowadzał też poprawki do scenariusza, jeśli coś nie zgrywało się z książkami Sapkowskiego. Czuwał też na planie, by wszystko chodziło jak w zegarku.

– Zdjęcia do "Wiedźmina" zaczęły się po "Mission: Impossible - Fallout". Henry grał tam z Tomem Cruise’em, który słynie z totalnego zaangażowania w swoje projekty. Czuć było, że Henry ma to samo. Widziałem go na planie nawet jak nie miał zdjęć. Przychodził z psem i siadał obok reżysera – powiedział mi w rozmowie Maciej Musiał, który też zagrał w serialu.

7. Nie zapomina o fanach

Henry Cavill był jednym z gości zaproszonych na polską premierę "Wiedźmina"Fot. Netflix
Pomimo bycia niekwestionowaną gwiazdą, nie uderzyła mu woda sodowa do głowy. Można uznać, że spotkania z fanami to część jego pracy, za którą dostaje grube pieniądze, ale trudno uwierzyć, że jego zaangażowanie jest tylko grą. Niech posłuży tu cytat z bloga Kulturalnego Człowieka, który był na warszawskim evencie.

"Wiecie, podczas gdy inni brylowali na ściance i czerwonym dywanie, Henry przez ponad godzinę stał za kotarką i spędzał czas z fanami, którzy wylosowali/wygrali zaproszenie. Wchodziło się, rozmawiał z tobą przez chwilę, zapraszał do robienia zdjęć, a na koniec, bazując na wcześniejszej rozmowie, pisał odnoszącą się do tego dedykację na plakacie" –czytamy we wpisie.

To zaangażowanie z pewnością miało przełożenie na rolę i ogólny odbiór serialu. Recenzję pierwszego sezonu "Wiedźmina" możecie przeczytać tutaj.