
Pierwsze wrażenia po odpaleniu odcinka? Spokój, który po chwili przeobraził się w ekscytację. Serial nie jest ani zbyt plastikowy, ani zbyt mroczny. Lawiruje między luzem a powagą, tak jak książkowy pierwowzór. Również odtwórca roli Geralta z Rivii, czyli Henry Cavill, nie zawiódł. Jest charyzmatyczny, posępny i nie przepakowany jak sugerowały zdjęcia z planu. Sposób mówienia à la Bogusław Linda również świetnie wpływa na odbiór tej wyjątkowej persony. Już nawet nie pamiętam jak wyglądał Biały Wilk z gry. Moja wyobraźnia nadpisała na niego postać z serialu.
Na "dorosłe" aspekty serialu ma wpływ też tematyka i problemy, z którymi zmagają się bohaterowie. Cechą rozpoznawczą opowiadań Sapkowskiego jest poruszanie różnorakich zagadnień, które zwykle są pomijane w tym gatunku literackim. Nie obdarto z nich serialu nastawionego przecież na masową widownię. Dzięki temu nie jest tylko efektywną młócką, ale niesie ze sobą też coś więcej.
Serial poćwiartowałem niczym wiedźmin kikimorę. Pora zebrać wszystko w całość. Kiedy myślałem, że już się wypaliłem i nic już nie sprawi, że będę się jarał czymś za dzieciaka, wtedy wjechał Geralt na Płotce. Odcinki dawkowałem sobie nawet na porcje, by jak najdłużej móc się nimi nacieszyć. Pierwszy sezon ma ich tylko osiem, ale na szczęście trwają po godzinie. Czasem są przestoje, czasem trudno się połapać w planach czasowych, ale nawet pisząc te słowa mam ochotę odpalić je raz jeszcze.