"Nie dawaj tamtym posłom". Politycy PiS nie zauważyli, że mają włączone mikrofony

Łukasz Grzegorczyk
Sejmowa komisja sprawiedliwości pod osłoną nocy zajmowała się projektem PiS, dotyczącym ustawy dyscyplinującej sędziów. Podczas słownych przepychanek, kiedy mikrofony co chwilę włączano i wyłączano, pogubili się nawet politycy z partii Jarosława Kaczyńskiego. I przez przypadek padły słowa, które raczej miały nie wybrzmieć publicznie.
Podczas przerwy w obradach komisji sprawiedliwości padły kontrowersyjne słowa. Fot. Twitter / @AgaBak
O tym, co działo się podczas obrad sejmowej komisji sprawiedliwości, informowali m.in. przedstawiciele opozycji. Zwracano uwagę, że przewodniczący Marek Ast prowadzi posiedzenie w skandaliczny sposób. Posłanka Agnieszka Dziemianowicz-Bąk zamieściła nagranie, które pokazuje, jaki stosunek PiS ma do demokracji oraz przedstawicieli innych ugrupowań.

"'Nie dawaj tamtym posłom' - czyli kolejna odsłona demokracji a la PiS. Oraz: ustawa sądowa to taki "projekt poselski", że do zgłaszanych doń poprawek posłowie PiS potrzebują zgody ministra Kalety. Oraz: PiS ma ewidentnie problem z wyłączaniem mikrofonów" – pisała na Twitterze posłanka Lewicy.


O co dokładnie chodzi? To wiceprzewodnicząca komisji Anna Milczanowska z PiS zwróciła się do przewodniczącego Marka Asta słowami: "Nie dawaj tamtym posłom". Chodziło o propozycje nowych poprawek przedłożonych w czasie prac komisji. Każdy mógł usłyszeć tę wypowiedź, bowiem politycy PiS mieli włączone mikrofony. Przypomnijmy, że 20 grudnia o godz. 5.15 nad ranem zakończyło się posiedzenie sejmowej komisji sprawiedliwości. Przyjęto 22 poprawki PiS do projektu nowelizacji ustaw sądowych. Ponad 80 poprawek opozycji zostało odrzuconych. Obrady trwały ponad 10 godzin.