"Cóż tam, panie, w polityce?" Pojeździliśmy taksówkami po stolicy i oto, co nam odpowiedziano

Adam Nowiński
Estymator, IBRiS czy Kantar nie umywają się do nich. Wiedzą wszystko, bo są na bieżąco ze wszystkim i rozmawiają z ludźmi. Mowa o taksówkarzach. To oni zazwyczaj wiedzą kto z kim i dlaczego w polityce oraz co się mówi o tym na mieście. Dlatego spróbowaliśmy się sami dowiedzieć, jak taksówkarze komentują to, co zadziało się ostatnio na polskiej scenie politycznej. Zamówiliśmy więc taksówkę i...
Taksówki to często istna skarbnica opinii. Przekonaliśmy się o tym sami. Fot. Tomasz Szambelan / Agencja Gazeta
– Panie, ten Kubica to szkoda chłopa, taki talent – mówi mi na dzień dobry kierowca pierwszej taksówki. W trakcie rozmowy dowiaduję się, że ma na imię Robert*.
– Nie rozumiem, przecież związany jest z Formułą 1. Ma też jeździć dla innego zespołu jako kierowca testowy w następnym sezonie. Nic tylko się cieszyć – odpowiadam.

– Tak, ale wie pan, taki talent miał, tyle osiągnął i przez taką głupotę wszystko stracić... – mówi kierowca. Nie wiedzieć kiedy nasza rozmowa schodzi na politykę. Od nowej minister minister sportu do Andrzeja Dudy i nowych sędziów Trybunału Konstytucyjnego.


– Ja nie wiem, jak on [Duda – red.] mógł powołać Piotrowicza i Pawłowicz. Przecież to się nie mieści w głowie. Taki sąd, a on tam nie wiadomo kogo posyła. I to jeszcze w jaki sposób ich mianował. Pod osłoną nocy. To tak, jakby się tego wstydził – stwierdzi Robert.

Odpowiadam mu, że prezydent jako polityk związany z partią rządzącą musiał spłacić jej dług wobec tych osób. Oboje przecież przysłużyli się w rożny sposób PiS-owi. Ponadto ich kandydatury zostały przyjęte przez Sejm. Na kilka chwil zapada cisza.

– Taaa... te ich głosowania i decyzje... – zaczął znowu kierowca. Dopytałem go, o co mu chodzi. Stwierdził, że nie podoba mu się, jak przebiegają głosowania w Sejmie. Nawiązał do sytuacji z anulowanym głosowaniem nad kandydatami do nowej KRS. – To się tam ta Witek spisała, aż ją Kaczyński musiał potem bronić. Ja to nie wiedziałem, co on mówił, bo nie oglądam mediów narodowych, ale opowiedział mi znajomy, który pasjami śledzi poczynania tej partii – dodał ze śmiechem taksówkarz. Po chwili dojechaliśmy na miejsce.
Zdjęcie jest ilustracją do treści.Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
"Facet złapał się za głowę"
Kolejną taksówkę zamawiam następnego dnia. Tym razem to ja zaczynam rozmowę. Ale subtelniej, od świąt i planów na Nowy Rok.

– Proszę pana, a jakie ja mogę mieć plany. Trzeba zarabiać, bo nie ma lekko. Nie wiadomo jak nas po Nowym Roku trzaśnie po portfelach. O prądzie mówią, że zdrożeje, śmieci, jedzenie. Wszystko przez tych naszych pożal się Boże polityków – irytuje się kierowca. Tym razem stanąłem w roli adwokata diabła.

– Przecież mówi się, że te podwyżki opłat za śmieci, to wina Trzaskowskiego... – podpuszczam towarzysza podróży.

– Kogo pan chce oszukać? Już ja wiem czyja to wina. Toć to PiS na te "plusy" musi mieć. Ostatnio jechałem z facetem, który pracuje w urzędzie pracy na Podlasiu, a tu przyjechał do matki do szpitala. Opowiedział mi, że ludzie nie chcą pracować i śmieją się mu w twarz jak wymieniają wszystkie dodatki, które maj od PiS. Facet aż złapał się za głowę jak mi o tym mówił – wspomina taksówkarz.

– Ale ludzie na nich głosują. Ufaj im i podoba im się, że w końcu pierwsza partia dała im realne pieniądze, a nie gruszki na wierzbie i to w przyszłości – kontynuuję.

– Może i tak, ale kto za to potem zapłaci? Powiem panu kto: nasze dzieci! Mój syn też ma teraz dziecko i dostał 500 plus, ale na PiS nie zagłosuje nigdy, bo nie ufa tym ludziom. Zresztą teraz to i żadna partia nie zabierze 500 plus – mówi mój rozmówca.
– Jak to, przecież Jarosław Kaczyński mówił, że Schetyna zabierze – udaję zdziwienie.

– Schetyna to nic nie zabierze, bo się boi, że straci głosy. Poza tym już nie ma Schetyny. Wybiorą nowego na szefa i mam nadzieję, że w końcu zrobi tam porządek. Lubię kilku polityków z PO, ale ogólnie to mają tam niezły bajzel i nie zazdroszczę im – przyznaje mój rozmówca. Resztę drogi milczymy. Widać, że moje podchody podniosły ciśnienie kierowcy. Żegnamy się jednak z uśmiechami na twarzach.

Do trzech razy sztuka
Wsiadam do trzeciej taksówki. Zamówiłem ją, żeby znaleźć w końcu jakiegoś sympatyka partii rządzącej. W końcu do trzech razy sztuka. Trafiam gorzej, a zdaję sobie sprawę z tego tylko otwierając drzwi.

– Nie naczekał się pan za bardzo. Szybko mi się zeszło. Nie ma to jak zaradny Polak. Dlatego jesteśmy lepsi od innych – słyszę i zdegustowany zamykam drzwi... od zewnątrz. Rezygnuję z usługi. Zamawiam inną taksówkę. Przyjeżdża. Wsiadam. Po kilku minutach nawiązuje się rozmowa.
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu.Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
– Ja to wam młodym współczuję – zagaja mnie taksówkarz. Pytam go więc, dlaczego? – My, starzy już niedługo będziemy żyć na tym świecie, a wam pozostanie się na nim mieszkać, w tym syfie – odpowiada.

– Czyli jest pan "eko"? – dopytuję. – A skądże znowu. Chciałbym, ale ja do tego cierpliwości nie mam. Poza tym, co ja mogę, jak wielkie państwa, jak Chiny czy USA zatruwają ziemię i nikt nie może nic z tym zrobić. To co ja, taki maluczki mogę? Zresztą stary jestem. Nie chce mi się już – stwierdza.

– Niech pan nie będzie dla siebie taki surowy – odpowiadam. – Chłopaku,gdybyś tyle lat co ja spędził za kierownicą i widział, to co ja, to też byś powiedział, że jesteś stary. Ile ja się nasłuchałem tutaj, ilu rzeczy byłem świadkiem, to tylko ta taksówka wie, a i ona już jest moim trzecim autem. Teraz tylko do emerytury i będzie spokój – mówi mój rozmówca.

Pytam go, czy to aż tak źle być taksówkarzem. Odpowiada mi, że ostatnio coraz gorzej. Wszystko przez aplikacje i konkurencję, jaką robią im "nielegalni kierowcy". Oczywiście chodzi mu o Ubera, ale nazwa ta nie pada. Może nie chce robić reklamy.

– Niech się pan rozejrzy. Jest coraz gorzej. Rząd mamy taki, jaki mamy. Ludzie są, jacy są – zawistni i kłótliwi. Tylko zgoda może tu cokolwiek rozwiązać. Pamiętam jak było po śmierci papieża. Wtedy to była zgoda. Wszyscy byli uprzejmi, mili, wspólnie go opłakiwali – opowiada. – Czy taka zgoda jest jeszcze możliwa? – pytam.

– Idą święta, może coś lepszego przyniesie nam Nowy Rok – odpowiada taksówkarz.

******
*Imię zmienione na prośbę rozmówców.