Takiej kandydatki na prezydenta nie było. Jolanta Duda jest przekonana, że wejdzie do II tury

Daria Różańska
– Chcę być ponad podziałami. Boli mnie okropnie, że kiedyś pytano, skąd się pochodzi, a teraz od razu: za kim się jest. Jestem ponad podziałami, chcę być łącznikiem. Prezydentem wszystkich Polaków – tłumaczy nam Jolanta Duda, która chce kandydować w majowych wyborach.
Jolanta Duda i Marek Ast, poseł PiS i przewodniczący Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Fot. Facebook / Jolanta Duda
Jolanta Duda na wielkim billboardzie w centrum Chełma ogłosiła, że chce być prezydentem Polski. "Lubelszczyzna murem za Jolantą! Naszą Kandydatką na Prezydenta RP" – napisała. W mediach – nie tylko lokalnych – zaistniała za sprawą swojego nazwiska.

Kandydatka z Lubelszczyzny nie ma doświadczenia w polityce, choć przekonuje, że od 20 lat jest "charytatywną posłanką". I ma nadzieję, że przejdzie do drugiej tury.

Start w wyborach prezydenckich – poza Andrzejem Dudą – ogłosili już oficjalnie: Małgorzata Kidawa-Błońska z PO, Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL i Szymon Hołownia. W najbliższych tygodniach swojego kandydata zaprezentuje także Lewica.

Po co chce pani iść do polityki?



Czuję wewnętrzny obowiązek, a nawet powołanie. Moja rodzina ze strony mamy pochodzi z Pilaszkowic, gdzie w swoim pałacu mieszkał król Jan III Sobieski. Pamiętajmy, że zwycięstwo pod Wiedniem znalazło też swoje zaszczytne miejsce w historii świata. To wpłynęło na mój patriotyzm. Czuję, że mam bardzo dużo do zaoferowania.

Co konkretnie?

Na pewno do zaoferowania mam swoje doświadczenie: i z kraju, i takie globalne spojrzenie.

Pewnego dnia zdecydowała pani, że chce kandydować na urząd prezydenta, czy ta myśl dłużej w pani dojrzewała?

Od dziecka czułam, że coś wielkiego wydarzy się w moim życiu. W związku z tym zawsze wszystko mnie interesowało, śledziłam, co się dzieje.

Chciałabym połączyć politykę z gospodarką. Tylko w ten sposób Polska może iść do przodu. To jest moje zadanie.

Nie myślała pani o tym, żeby zająć się polityką lokalną albo kandydować do Sejmu? Pani chce sporo robić, a wpływ prezydenta jest mocno ograniczony, jego rola mocno reprezentacyjna.

Moim powołaniem docelowym jest służba całemu krajowi. Polska musi rozwijać się cała.

Natomiast wspomniała pani o tym, że prezydent ma funkcję bardziej reprezentacyjną. To prawda. Minimalnie tylko nakreślę, że jeśli chodzi o funkcję reprezentacyjną, to jak najbardziej bym się sprawdziła. Nie ma lepszego kandydata w tym zakresie. Mieszkałam za granicą przez długi czas, znam języki.

Jednocześnie mam kontakty z innymi krajami. Czy to z Francją, jeżdżę do Monako. Mam znajomych w Holandii, praktycznie na całym świecie. Od ponad dziesięciu lat reprezentuję Polskę.

W jaki sposób?

Pan profesor Zając, który był dziekanem uczelni w Chełmie, mojej rodzinnej miejscowości, jest zainteresowany, żeby więcej studentów z zagranicy przyjeżdżało i studiowało w naszym kraju, a szczególnie na tej uczelni. Umówiliśmy się w Warszawie i przedstawiłam go w ambasadzie Kuwejtu.

Kogoś innego – za moim pośrednictwem – zaproszono do ambasady Emiratów Arabskich. Mogę wymieniać dalej. Tak samo, jak ktoś przyjechał do Londynu, też przedstawiam go np. politykom czy znajomym, którzy mają biznesy i mogliby pomóc. Robię to od dawna.

Zapytała mnie też pani o to, czy nie powinnam zająć się lokalną polityką. Promuję Lubelszczyznę, najbiedniejszy region naszego kraju, od bardzo dawna. Współpracuję z obecnym marszałkiem, z poprzednim również współdziałałam.

Lubelszczyźnie już pomogłam. A jako prezydent będę mogła robić ważne rzeczy dla wszystkich Polaków. Nie mogę być posłanką skoro od 20 lat działam jako posłanka, choć charytatywnie.

Bliżej pani na prawo, czy na lewo? Na Facebooku udostępnia pani zdjęcia z politykami PiS.

Udostępniam również linki Jurka Owsiaka.

On nie jest politykiem.

Jeżeli udostępniam jakieś informacje na temat polityków czy linki do ich postów, to są to najczęściej politycy z mojego rodzinnego miasta.

Chcę być ponad podziałami. Boli mnie okropnie, że kiedyś pytano, skąd się pochodzi, a teraz od razu: za kim się jest. Nie możemy zadawać takich pytań.

Prezydent musi być ponad podziałami. Ja jestem ponad podziałami, chcę być łącznikiem. Prezydentem wszystkich Polaków.

Andrzej Duda w kampanii mówił to samo. Już od dawna wiemy, że tak nie jest.

Dlatego uważam, że prezydent powinien być niezależny i bezpartyjny.

Jak pani ocenia obecnego prezydenta?

Chcę wierzyć, że każdy, kto coś robi, robi to najlepiej, jak potrafi. Uważam, że reprezentuje nas godnie i najlepiej, jak potrafi.

Na Facebooku pyta pani, "kto jest za, kto przeciw reformie sądownictwa". Jakie jest pani zdanie?

Moim zdaniem reforma sądownictwa jest potrzebna. Chciałabym, żeby te reformy szły w dobrym kierunku, ale byłam w Trybunale Konstytucyjnym i wiele rzeczy mi się tam nie podobało.

W Trybunale była pani, kiedy już sędziami zostali Krystyna Pawłowicz i Stanisław Piotrowicz?

Byłam w Trybunale, kiedy głosowano w tej sprawie.

Myśli pani, że byli politycy powinni byli otrzymać nominację na sędziów TK?

Nie powinni z czysto formalnego punktu widzenia. Kryterium wiekowe powinno obowiązywać wszędzie, natomiast szanuję każdego i powinnam zapytać ekspertów w tych dziedzinach o osiągnięcia tych sędziów.

Uważam też, że jest wielu młodych i utalentowanych prawników, którzy powinni dostać szansę i przyczynić się do rozwoju systemu sprawiedliwości Polski.

Czyli patrzy pani na te nominacje raczej pod kątem formalnym. Nie przeszkadza pani przeszłość Piotrowicza, czy działalność Krystyny Pawłowicz, mocno politycznie określonej?

Sędziowie powinni być niezależni. Z tym, że do tej pory nie byli i nie wiem, czy będą. I o tym rozmawiałam w Trybunale Konstytucyjnym. Była to burzliwa dyskusja.

Z kim pani dyskutowała w TK?

Nazwisk nie będę wymieniać. Ale rozmawiałam i z jedną, i z drugą stroną. Jak każdy obywatel zetknęłam się z sądami i wiem, że one teraz nie są sprawiedliwe.

W jaki sposób chce pani zebrać 100 tys. podpisów poparcia?

Mam już ludzi, którzy będą w moim sztabie wyborczym. O tym więcej powiem bliżej wyborów.

Jak chce pani sfinansować kampanię wyborczą?

Pracowałam w banku, prowadzę swoją działalność, więc kampanię sfinansuję z własnych funduszy. Jeżeli jakieś organizacje będą chciały współpracować, to jest możliwość przyjmowania od nich darowizn. Mam w planach zrobić tę kampanię w sposób gospodarczy, oszczędny.

Nazwisko pani pomoże, czy zaszkodzi?

A jak pani myśli?

Myślę, że mimo wszystko pomoże.

Rodzimy się z nazwiskiem. Każdy jest osobowością. Ja chcę pokazać, co mogę zrobić dla Polski, jakie mam plany.

Realnie patrząc, to najpewniej w drugiej turze wyborów zmierzy się Duda z Kidawą-Błońską...

Duda – mam nadzieję, że to będę ja.

Ja myślałam o Andrzeju Dudzie, ale widzę, że pani jest optymistką.

Nie, jestem realistką.

Ale nawet Magdalena Ogórek miała jakąkolwiek rozpoznawalność. Pani – póki co – w Polsce nie jest znana.

Jestem posłanką charytatywną od wielu lat.