"Coś takiego nigdy się nie zdarzyło". Żółta mgła zasnuła Nową Zelandię po pożarach w Australii
Gęsta żółta mgła zamiast białego śniegu i niebieskiego nieba. Taką scenerię widzą obecnie mieszkańcy Nowej Zelandii. Ogromne pożary trawią południowo-wschodnią Australię. Dym unoszący się nad buszami dotarł już do Wyspy Południowej. Doprowadziło to do znaczącego spadku widoczności. W powietrzu czuć woń spalenizny.
– Morze znaczyła złota poświata, niebo było zachmurzone, a gdy wreszcie przebiło się słońce, miało pomarańczowy kolor – opowiedziała cytowana przez BBC Ena Hutchinson, mieszkanka Auckland, największego miasta Nowej Zelandii. Dodała, że już wcześniej pojawiało się zadymienie, ale nigdy o takiej skali.
– Coś takiego nigdy wcześniej się nie zdarzyło. Wyspa Południowa jest całkowicie zakryta, a teraz dym kieruje się na północ – dodała mieszkanka Wyspy Południowej. Australię i Nową Zelandię dzieli około 2 tys. kilometrów.
Strażacy walczą z pożarami w południowo-wschodniej Australii, ale na razie przegrywają walkę z żywiołem. Władze zarządziły ewakuację mieszkańców. "Jeżeli jesteście na wakacjach, musicie je przerwać i wyjechać" – usłyszeli w oficjalnym komunikacie wszyscy przebywający w Nowej Południowej Walii.
W nocy w wyniku niszczycielskiego żywiołu zginęły dwie osoby. Łącznie liczba ofiar sięgnęła już co najmniej 18 osób. Wśród nich jest między innymi 28-letni strażak ochotnik, który zginął, kiedy wiatr przewrócił wóż strażacki. Od września pożary zniszczyły ponad 1200 domostw, tylko w ostatnim tygodniu było to 381 domów w Nowej Południowej Walii i 43 w Wiktorii. Według władz w ogniu zginęło przeszło 480 milionów zwierząt.
źródło: BBC News