"Przekleństwo urodzaju". Oto największe wady i zalety kandydatów na nowego szefa PO

Jacek Liberski
bloger i autor powieści; polityk hobbysta
25 stycznia dowiemy się, kto będzie nowym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej. Wybór jest ciekawy, różne osobowości, różne poglądy, od lewicowego środka po liberalny konserwatyzm. Jedno jest pewne – nie ma na polskiej scenie politycznej żadnej innej partii, w której bogactwo wyboru byłoby tak duże i w której szef nie daje się odspawać od krzesła, nawet mimo starczego wieku i podupadania na zdrowiu. Cóż, jak wiemy, różnie ludzie rozumieją demokrację.
Kto zastąpi Grzegorza Schetynę w roli szefa PO? Fot. Grzegorz Celejewski / AG
Zejść ze sceny niepokonanym
Grzegorz Schetyna zrezygnował z walki o szefostwo w partii i wydaje się, że jest to dobra decyzja. Schetyna ma na swoim koncie niezaprzeczalne sukcesy – najważniejsze to konsolidacja partii po chaosie przegranej w 2015 roku i odbudowanie poparcia z ówczesnych 10 do 30 proc. w niektórych momentach. Jednak mimo zapowiedzi i złożonych deklaracji nie udało mu się uzyskać trwałego poparcia ponad tę granicę. Ciążą na nim też błędne decyzje w kwestiach związanych z tworzeniem list wyborczych, zwłaszcza do europarlamentu i związanym z tym wysyłaniem spadochroniarzy do różnych okręgów.


Osobiście najbardziej boli mnie lista poznańska, na której lokalny polityk był dopiero numerem 3. W innych regionach było podobnie. Rozumiem, że to efekt umowy koalicyjnej, ale jednak nie da się wymazać wrażenia, że na wyborach do europarlamentu najbardziej skorzystał SLD i jego polityczne dinozaury.

Najważniejsze jednak, aby umieć zejść ze sceny w odpowiednim momencie, dla Grzegorza Schetyny to był właśnie ten moment i dobrze, że się na to zdecydował.Platforma bez wątpienia potrzebuje zmian. Dziś oczywiście bardzo trudno powiedzieć, czy do nich dojdzie, ale ważne jest, aby próbować. Jest w czym wybierać. I to już duży plus.

Przekleństwo urodzaju?
Przygotowując się do napisania tego felietonu, zapytałem kilku znajomych polityków PO o ich własną ocenę poszczególnych kandydatów. Poprosiłem o określenie jednym słowem słabych i silnych stron każdego z nich. Dodałem do tego własne przemyślenia i obserwacje człowieka stojącego całkowicie z boku, jednocześnie sympatyka i wyborcę PO, i powstało mi z tego krótkie résumé, rzecz jasna subiektywne i głęboko osobiste. I od razu dodam – żadnych sensacji tu nie będzie.

Po pierwsze, myślę, że nie jest żadną tajemnicą stwierdzenie, iż w tych wyborach liczyć się będzie tylko (daj Boże w innych partiach, żeby było podobnie) trzech kandydatów. Każdy z nich to bez wątpienia ciekawa i ważna dla PO osobowość. Są to moim zdaniem Borys Budka, Tomasz Siemoniak i Bartosz Arłukowicz. Pozostali, równie ciekawe osobowości, z różnych względów większych szans nie mają i raczej przekażą poparcie pozostałej trójce. Słabą stroną Bogdana Zdrojewskiego, Joanny Muchy i Bartłomieja Sienkiewicza jest ich zaplecze w partii, a raczej jego brak. To zdecydowanie odróżnia tę trójkę od pozostałych.

Silną stroną Zdrojewskiego jest jego polityczne doświadczenie, zdolności organizacyjne i inteligencja. Moim skromnym zdaniem to jeden z najlepszych ministrów kultury w wolnej Polsce. Joanna Mucha to bez wątpienia waleczna, zdolna, ambitna i odważna polityczka. Jej silną stroną jest także polityczny idealizm – pytanie tylko, czy w obecnej polityce to cecha o znaczeniu dodatnim?

Bartłomiej Sienkiewicz to z kolei salonowy zwierz, oczytany, elokwentny, analityczny umysł i świetny mówca. Ciąży na nim jednak nieszczęsna sprawa podsłuchów w Sowie i jest to rysa, którą szalenie trudno będzie wypolerować. Osobiście wolę Sienkiewicza w roli szefa jakiegoś think tanku niż w roli szefa partii.

Słabą stroną Borysa Budki, i to ciekawe spostrzeżenie, jest ideowość, którą widać wyraźnie w chwilach jego walki o praworządność. O ile u Joanny Muchy to plus, u Borysa Budki może być to swoisty mankament. Może żyjemy już w czasach, w których nie jest wskazane, aby szef partii był idealistą? Może współczesna partia polityczna, taka z aspiracjami, to musi być po prostu świetnie funkcjonujący organizm, wzorem porządnie zarządzanej korporacji? Jeśli tak, to czy Borys Budka sobie poradzi? Jest szefem klubu, był wiceprzewodniczącym – mogą to być wystarczające rekomendacje. A może dobrym pomysłem byłoby połączenie funkcji szefa partii z funkcją szefa klubu? Dlaczego nie?

Spotkałem się też z opiniami, że Budka nie jest samodzielny i że na jego decyzje duży wpływ, zbyt duży – zdaniem niektórych, ma jego żona Katarzyna. Uciąłem sobie kilka prywatnych rozmów z oboma małżonkami i jakoś nigdy nie odniosłem takiego wrażenia, raczej zauważyłem tam partnerskie zwyczaje. Zastrzegam jednak od razu, że moja wiedza na ten temat nie jest szczególnie głęboka.

Słabą stroną Tomasza Siemoniaka, zdaniem wielu, jest jego namaszczenie przez Grzegorza Schetynę, co bez wątpienia stanowi to dla zwolenników zmian w Platformie spory minus. Z kolei o Siemoniaku bardzo dobrą opinię ma Jerzy Miller, minister spraw wewnętrznych z czasów katastrofy smoleńskiej, a to dla wielu członków Platformy (i wyborców także) solidna rekomendacja. Siemoniak jest też uznawany za twardego negocjatora, ma spore doświadczenie polityczne, był najdłużej urzędującym ministrem obrony. Jest lubiany i znany ze spokojnego zarządzania ludźmi. To bardzo istotne pozytywne cechy charakteru.

Bartosz Arłukowicz to z kolei polityczny fighter. Nie zapomnę jego starcia w studiu TVN24 z jednym z "twardych” polityków PiS, gdy przywoływał go do porządku słowami: teraz ja mówię, pan milczy. Arłukowicz to tytan pracy, do tego szalenie popularny wśród sympatyków i wyborców partii, dla wielu to idealny szef PO na obecne czasy, gdy w Polsce panoszy się polityczny bandytyzm. Jest też uznawany za dobrego organizatora i bez wątpienia wizerunkowo wygrywa z każdym z pozostałych kandydatów. I on ma jednak mankament, jakim jest jego polityczna przeszłość. Dla sporej części członków PO to nadal przybysz z zewnątrz, do tego zbyt lewicowy.

Czy PO odżyje, czyli co dalej z Platformą?
Wybór, jak widać, nie będzie łatwy. Bogactwo cech charakteru naprawdę spore, co zadaje kłam, że PO jest miałka politycznie. Bez wątpienia jednak, jeśli celem jest zwarcie szeregów, wyniesienie PO ponad próg 30 proc. i wygrana w majowych wyborach, partia ta potrzebuje konkretnego sygnału i silnego impulsu. To oznacza, że szefem Platformy musi zostać ktoś, kto będzie potrafił przekonać wyborców, że PO może się szybko zmienić, a więc wrócić do korzeni, czyli centrowo-liberalnej obywatelskości ukierunkowanej na niezbędne zmiany obyczajowo-światopoglądowe z jednoczesnym wyraźnym postawieniem tamy populizmowi.

Niezbędne jest też doprowadzenie do współpracy wszystkich frakcji wewnątrz PO, a to wymaga dużych zdolności organizacyjnych.Czy Platforma jest do tego zdolna, dowiemy się wkrótce. Osobiście trzymam za to kciuki.