Nowoczesność w starym stylu. Yamaha XSR 700 to przykład tego, jak fajny może być klasyczny scrambler

Paweł Kalisz
Scrambler to w założeniu motocykl, który sprosta każdemu zadaniu. Wjedzie wszędzie, nie straszne mu ani miejska dżungla, ani błoto na polnej drodze, a przy tym jest bardzo łatwy w obsłudze i prosty, niemal spartański. Taka właśnie jest Yamaha XSR 700, motocykl do (prawie) wszystkiego i dla (niemal) każdego.
Yamaha XSR 700 to w zasadzie motocykl dla każdego i do wszystkiego. Trudno o bardziej uniwersalną maszynę. Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Pamiętacie scenę z filmu "Wielka ucieczka", w której grający uciekającego z obozu jenieckiego Steve McQueen, jadąc na motocyklu, przeskoczył zasieki z drutu kolczastego? Podczas kręcenia tych scen użyto motocykla brytyjskiej marki Triumph, ale nie o markę chodzi, tylko o typ motocykla. To był scrambler, taki sam, jak Yamaha XSR 700, którą miałem przyjemność ujeżdżać przez tydzień.
Do konserwacji łańcucha przydałaby się centralna stopka.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Co prawda nie skakałem na tym motocyklu przez zasieki, ale i tak czułem, że maszyna pode mną fruwa. Ten motocykl jest zadziwiająco lekki, jak na swoją moc i tak skrojony, że aż się chce na nim poszaleć. Nie straszne mu ani długie proste na autostradzie, ani wąskie, kręte i zakorkowane uliczki. XCR 700 wszędzie czuje się jak ryba w wodzie, a jego kierowcy pozostaje cieszyć się jazdą.


I właściwie na tym możnaby skończyć recenzję, jednak żeby wypełnić wymogi testu warto scramblerka od Yamahy opisać trochę bliżej. Zacznijmy od wyglądu, bo tu nie ma się za bardzo co rozpisywać. Scrambler w założeniu pozbawiony jest wszelkich wodotrysków. Ma mieć koła, kierownicę, silnik, podstawowe zegary, lampy, kierunkowskazy i wystarczy.
Tym scramblerem Yamahy można dojechać niemal wszędzie.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Jednostkę stanowi znany silnik, który Yamaha wstawia między innymi do MT-07, jednośladu znanego chociażby z ośrodków szkoleniowych. W naTemat przedstawialiśmy model Yamaha Tracer 700, który także jest wyposażony w tę dwucylindrową jednostkę. Silnik generuje 74,8 koni mechanicznych, a maksymalna moc dostępna jest przy około 9 tysiącach obrotów.

Dwucylindrowa rzędówka ochoczo rozpędza maszynę już od 3,5 tysiąca, a przy 4 tysiącach praktycznie nie czuć żadnych wibracji na kierownicy. Przy spokojnej jeździe biegi warto zmieniać przy około 6 tysiącach obrotów, dzięki czemu koszty paliwa nie zrujnują naszej kieszeni. Producent podaje 4,3 litra benzyny na sto kilometrów, ale mi tyle nie udało się osiągnąć. Może dlatego, że podczas jazdy na XSR 700 manetka gazu aż prosi, żeby ją odkręcać do oporu.
Klasyczną linią XTribute Yamaha chciała oddać hołd popularnej przed laty XT 500Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Scrambler właśnie do takiej jazdy jest stworzony. To nie jest motocykl turystyczny na dalekie wyprawy. To nie jest enduro do pokonywania błota i piasków Sahary, nie jest to też lekki motocykl miejski. XSR 700 łączy w sobie wszystkie te cechy, da sobie radę i na wyprawie, i w błocie, i w mieście. Ale przede wszystkim stworzony jest do tego, by poczuć frajdę z jazdy.

XSR 700 jest lekki, waży zaledwie 188 kg w wersji z ABS, dzięki czemu manewrowanie nim nie sprawa trudności. Jest też krótszy od wspomnianego wyżej Tracera o 6 cm, a rozstaw osi jest mniejszy o 4 cm. Niby niedużo, ale czuć tę różnicę, zwłaszcza podczas przeciskania się między samochodami. Tu jednak warto zwrócić uwagę, że nie przez każdy korek uda się przejechać na XSR 700 XTribute, a to za sprawą szerokiej kierownicy, szerszej od tej z Tracera o prawie 6 cm.
Okrągła lampa z przodu w niczym nie przypomina większość dostępnych na runku nakedów.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Ta szeroka kierownica jest pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy po tym, jak się zasiądzie na kanapie. Można się w niej zakochać i twierdzić uparcie, że ułatwia manewrowanie tym jednośladem. Można ją znienawidzić za to, że trąca się nią o lusterka samochodów stojących w korkach. Mnie się spodobała, muszę przyznać, że przyjemnie się jeździ z tak szeroko rozstawionymi rękami.

To, co jeszcze zwraca uwagę, to prostota tego motocykla. Próżno tu szukać owiewek czy choćby szyby. Kierowca i pasażer przyjmują cały pęd powietrza, więc lepiej nie jeździć na XSR 700 zbyt szybko. Największą frajdę miałem przy prędkościach 90-120 km/h. Choć oczywiście Yamaha jest gotowa do większych szaleństw, choćby startu spod świateł ze stawaniem na koło. Ten scrambler to mały wariat, takie numery mu niestraszne.
W baku mieści się 14 litrów paliwa, co teoretycznie wystarczy na przejechanie około 300 km.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Kierowca ma do dyspozycji tylko jeden zegar. W każdym razie tak się wydaje na pierwszy rzut oka. W rzeczywistości na wyświetlaczu ciekłokrystalicznym schowanym w małej okrągłej obudowie znajdziemy wszystkie potrzebne informacje, od prędkości przez obrotomierz do lampki ABS. I choć wszystkie kontrolki są małe, to świecą bardzo intensywnie. Problem z widocznością jest tylko wtedy, gdy słońce święcące znad ramienia odbija się w szkle zegara, co się jednak rzadko zdarza.

Yamaha Polska do testów udostępniła model w limitowanej wersji XTribute. Odwołuje się on do tradycji modelu XT500, będącego swoistym kamieniem milowym w historii Yamahy. XSR 700 nawiązuje do klasyka sprzed lat między innymi złotymi obręczami kół i długą, płaską kanapą. W wersji XTribute szersza jest też kierownica i podnóżki, a na obręczach montowane są off-roadowe opony Pirelli MT60RS z charakterystycznym klockowym bieżnikiem.
Tylna lampa kształtem odwołuje się do klasyki, ale pod kloszem jest nowoczesna technika LED.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
W takich "kapciach" motocykl aż prosi, żeby zjechać z utwardzonego terenu. Na polnych ścieżkach prowadzi się nad wyraz stabilnie, wręcz nie spodziewałem się, że można na nim jechać niemal tak samo bezstresowo, jak na górskim rowerze. Koła nie buksują, a motocykl jedzie tam, gdzie go kierowca skieruje. Z górki na pazurki? Proszę bardzo. Na leśnej ścieżce pod górę? Żaden problem.

Ale choć pełen jestem zachwytu nad tą maszyną i opisuję ją jako motocykl dla każdego i do wszystkiego, to w rzeczywistości XSR ma jednak kilka niedociągnięć, które dla niektórych mogą stać się wadą. Przede wszystkim kanapa, o profilu płaskim niczym decha, świetnie sprawdza się na krótkich przelotach, ale trochę gorzej jest podczas dłuższych podróży. Gdybym miał na tej maszynie pojechać w świat, to wolałbym szersze i wygodniejsze siodło. Z XTribute po 300 km schodzi się z pewną ulgą.
Fabryczny tłumik świetnie brzmi, ale jak komuś nie pasuje, to Acrapović przygotował zamiennik.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Druga rzecz, która sprawia, że nie każdemu XSR 700 przypadnie do gustu, to wysokość kanapy. 845 mm sprawia, że nie jest tak łatwo wsiąść na ten motocykl czy utrzymać go w pionie na światłach osobom niższym niż 170 cm. Wymaga to pewnej wprawy i tym samym nie polecałbym go początkującym niskim kierowcom. Nie ma tu co prawda plastikowych owiewek, które popękają przy pierwszej przewrotce parkingowej, ale po co obdrapywać kierownicę?

To, czego mi jeszcze brakuje, to centralnej stopki. Jeśli korzystamy z motocykla na krótkich dystansach, to jakby nie jest potrzebna – po powrocie do domu zawsze można użyć akcesoryjnej podstawki pod koło i przesmarować łańcuch. W trasie jednak trzeba sobie radzić z konserwacją łańcucha, przetaczając motocykl po parkingu, co nie jest żadną przyjemnością.
XSR 700 to motocykl, który przede wszystkim ma sprawiać frajdę z jazdy swojemu właścicielowi.Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Poza tym Yamaha XSR może się podobać. Ma klasyczne kształty i ponadczasową sylwetkę, jest lekka, zwinna i zachęca wręcz do tego, żeby sobie na niej trochę "poszaleć". Jeśli ktoś lubi nakedy, ale nie podoba mu się wzornictwo większości nowoczesnych motocykli, przypominających niekiedy drony z Gwiezdnych Wojen, to XSR 700 z okrągłym reflektorem i małym światłem z tyłu będzie doskonałym wyborem.