Yamaha Tracer 900 GT, czyli Gran Turismo po japońsku. Zwrotny i szybki motocykl do wszystkiego
Nie ma "turystyka" idealnego, ale ten model Yamahy jest bardzo blisko tego, by zasłużyć na taki tytuł. Yamaha Tracer 900 to motocykl dość lekki, by prawie każdy dał sobie z nim radę, dość mocny, by sam dał sobie radę na trasie i na tyle wygodny, na ile motocykl turystyczny powinien zapewnić komfortu.
Tym po zdjęciu bocznych kufrów wydaje się bardzo lekki, wręcz filigranowy.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Inna rzecz, że tej masy w ogóle nie czuć. Dużego Tracera napędza 3-cylindrowa jednostka o pojemności 847 cm sześciennych, generująca moc 115 koni przy 10 tysiącach obrotów. Fakt, że trzeba ją wysoko kręcić dla uzyskania maksymalnej mocy w niczym nie przeszkadza, bo silnik wkręca się na obroty nadzwyczaj ochoczo i mniej wprawny kierowca może nie nadążyć z wbijaniem kolejnych biegów.
W góry i na Mazury – Tracer 900 żadnej trasy się nie boi.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
W przypadku motocykli turystycznych ważna jest jednak nie tylko liczba koni mechanicznych, ale też maksymalny moment obrotowy. Ten w przypadku Tracera 900 wynosi 87.5 Nm przy 8,5 tysiącach obrotów. Dość, żeby zapakować kufry po brzegi i z pasażerem objechać Europę. Silnik świetnie radzi sobie z rozpędzaniem tej Yamahy i ani razu podczas testu nie zdarzyło mi się pomyśleć, że przydałaby się większa jednostka.
Regulacji ustawienia świateł chyba już się nie da zrobić prościej. Diagności będą wdzięczni inżynierom Yamahy.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Niżej już nie jest tak różowo, bo jeśli chodzi o nogi, to po deszczu buty będą brudne całe, a spodnie po kolana. Od spodu nie ma żadnych owiewek i nasze nogi przyjmują wszystko, co spadnie z nieba i wyfrunie spod kół. Latem to jeszcze nie jest takie złe, bo co prawda trzeba częściej czyścić buty i spodnie, to za to mamy zapewnione chłodzenie dolnych kończyn. W chłodne dni przyjemność ta może się jednak źle skończyć.
Za przeniesienie napędu odpowiada łańcuch. Szkoda, że nie wał kardana, ale wtedy ten turystyk byłby sporo cięższy.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Bo prędkość to nie wszystko. Owszem, liczba koni robi wrażenie, ale w przypadku tego motocykla ważniejsze jest, by sprawnie i praktycznie w dowolnym momencie móc wyprzedzić dowolny pojazd na drodze niż żeby ekscytować się szybką jazdą. Tracerem jeździ się przyjemnie właśnie dlatego, że pozycja za kierownicą jest wygodna, niemal wyprostowana, głowa jest wysoko i można podziwiać widoki zamiast patrzeć na cyferki na prędkościomierzu.
Lusterka są małe, ale widać w nich to co potrzeba.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
A skoro już przy tym jesteśmy... TCS to skrót od Track Control System, czyli kontroli trakcji. System można wyłączyć, można też ustawić w jednym z dwóch trybów. W pierwszym elektronika dopuści do lekkich uślizgów tylnego koła, w drugim będziemy się trzymać ścieżki niczym pijany płotu. Dość powiedzieć, że TCS pięknie utrzymał motocykl na szybkim łuku na asfaltowej drodze przesypanej luźnym piachem. Przez chwilę miałem śmierć w oczach, ale Tracer 900 przeszedł przez tę szykanę bez zawahania.
Centrum obsługi funkcji wszelakich. Tracer 900 ma miedzy innymi tempomat.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Aby zapewnić kierowcy możliwość dłuższego delektowania się widokami dookoła, zamontowano przed nim bak mieszczący około 18 litrów paliwa. Producent deklaruje spalanie na poziomie 5,5 litra na 100 km, w praktyce jednak lepiej będzie liczyć 6 litrów, co i tak w praktyce daje zasięg około 300 km. Do rekordów zatem daleko, ale mały odpoczynek co kilkaset kilometrów jeszcze podobno nikomu nie zaszkodził.
Malowanie "Nimbus Grey" brzmi prawie tak dobrze, jak nazwa latającej miotły Harrego Pottera "Nimbus 2001".•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
To, co mi się podoba, to centralna stopka montowana w standardzie. Na postojach zawsze się przydaje, ale jeśli zajdzie potrzeba wyczyszczenia i przesmarowania łańcucha, to będzie wręcz nieoceniona. Kierowca znajdzie też na pokładzie tempomat, który co prawda moim zdaniem średnio przydaje się na polskich drogach, ale już na autostradzie może się sprawdzić.
Jednorazowe przejechanie kilkuset kilometrów dla tego motocykla nie stanowi żadnego problemu, a i jego kierowca nie powinien mieć powodu do narzekań.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Próżno póki co szukać cen modeli na rok 2020. Cena motocykla Yamaha Tracer GT 2019 zaczyna się od 54 900 zł. Wersja z zeszłego roku bez literek GT jest tańsza dokładnie o 9 tys. zł. Każdy musi sam sobie odpowiedzieć na pytanie, co woli, ale mnie osobiście kolorowy wyświetlacz bardzo przypadł do gustu, a fabryczne kufry są wystarczająco pojemne, że nie szukałbym zamienników.
Yamaha Tracer 900 nie boi się stawać do wyścigu z niemiecką konkurencją.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Yamaha ma dość mocy w silniku, żeby nie bać się wyprzedzania tirów, a i z szybciej jadącymi samochodami osobowymi da sobie radę. Ma też na tyle elastyczny silnik, że nie trzeba ciągle machać lewą stopą przy zmianie biegów. Cóż jednak zrobić, skoro quickshifter i bardzo fajnie działająca skrzynia biegów aż proszą się, żeby się trochę "pobawić", wykorzystując do maksimum potencjał drzemiący w tej trzycylindrowej jednostce.
W Tracerze 900 można regulować wysokość kanapy.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat
Co ciekawe, Tracer 900 świetnie radzi sobie także w mieście. Choć nie jest to lekki skuterek, to łatwo się go kładzie w zakręt, jest wystarczająco zwinny by manewrować pomiędzy samochodami, a po zdjęciu kufrów ryzyko zahaczenia o któreś z aut jest stosunkowo niewielkie.
Choć lepiej trzymać Tracera na asfalcie, to po zjechaniu na pole też sobie poradzi.•Fot. Paweł Kalisz / naTemat