Gliński podpiął się pod sukces "Bożego Ciała". Oto, dlaczego wygląda to dziwnie

Rafał Badowski
Z jednej strony nie może dziwić entuzjazm ministra kultury. Ale jest i druga strona medalu, która pokazuje, jak bardzo zdumiewa fakt, iż minister Gliński uznał sukces jednego z najlepszych polskich filmów ostatnich lat za dowód siły polskiej kultury.
Piotr Gliński uznał, że nominacja do Oscara dla "Bożego Ciała" Jana Komasy to dowód siły polskiej kultury. Fot. Adrianna Bochenek / Agencja Gazeta
"Boże Ciało" właśnie dostało nominację do Oscara i ten fakt Piotr Gliński skomentował na Twitterze. Pogratulował twórcom i to jest jeszcze w porządku. Zwrócił uwagę na dobre warunki do rozwoju polskich twórców i to już jest dyskusyjne. Ale kolejny tweet był już dziwny. "To świadczy o sile polskiej kultury i polskich twórców, którzy coraz częściej docierają ze swoimi dziełami do światowej publiczności. To świadczy również o tym, że polscy artyści mają dobre warunki do rozwoju i realizacji swoich artystycznych wizji" – dodał minister Gliński w drugim tweecie.
"Boże Ciało" było co prawda współfinansowane przez PISF, ale przecież film Jana Komasy jest jaskrawo odmienny od tego, co promuje resort kultury pod władaniem PiS. Ukazuje wszystko to, przez co polski Kościół w szybkim tempie traci wiernych. Chodzi na przykład o nieumiejętność zejścia na ziemię duchownych i mówienia do wiernych ludzkim językiem, dotykania sedna wiary i moralności, zamiast głoszenia prawd objawionych w tonie ex cathedra . Ukazuje też dulszczyznę i dewocję polskiej prowincji, przy jaskrawych brakach w elementarnej moralności.


I ten właśnie realny polski Kościół, ze swoimi licznymi wadami i grzechami, z rekordami niskiej frekwencji na mszach świętych to ostoja poparcia dla PiS. Z partią rządzącą mniej lub bardziej otwarcie sympatyzuje wielu polskich hierarchów. Tym bardziej dziwi więc to, że minister Gliński tak ochoczo podpiął się pod sukces "Bożego Ciała".

Poza tym, odkąd PiS objęło władzę w Polsce, polityka resortu kultury promuje pompatyczny polski patriotyzm czy przywiązanie do obrazkowej tradycji rodem z Cepelii. Trudno przypomnieć sobie poparcie dla dzieł, które burzą ten skrzętnie budowany wizerunek Polski przez "dobrą zmianę". Mówi o tym krytycznie wielu artystów, nie ukrywał tego nigdy minister Gliński.

Przykładem niech będzie choćby to, że obwieścił, iż nie przeczytał... żadnej książki Olgi Tokarczuk, która lubiła pisać o naszych narodowych czy religijnych świętościach w tonie odmiennym od przyjętej linii partii rządzącej. Skąd więc łatwość, z jaką wskazuje na siłę polskiej kultury, pisząc o "Bożym Ciele"?