"Świadek z zaświatów obciąża Grodzkiego". Prawicowy portal ma nowy dowód w aferze

Łukasz Grzegorczyk
Jest nowy świadek w tzw. aferze kopertowej marszałka Tomasza Grodzkiego – informuje niezalezna.pl. Dowodem na korupcję ma być kalendarz z 1997 roku, w którym nieżyjąca już kobieta zapisała kwotę. – Byłam przy tym, jak matka weszła do gabinetu ordynatora i dała mu te pieniądze – mówi pani Marta ze Szczecina, córka zmarłej.
Portal niezalezna.pl znalazł nowego świadka ws. afery z Tomaszem Grodzkim. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Tata pani Marty w 1996 roku miał zdiagnozowanego raka mózgu. Mama pani Marty prowadziła wtedy notatnik. Przy dacie 3 marca 1997 roku pojawił się zapis: "Skierowanie do Zdunowa. Tylko Grodzki może to orzec". W Zdunowie lekarzem, który operował mężczyznę, był ordynator Tomasz Grodzki.

– Informacje o tym, że tata będzie operowany, dostaliśmy po dziewięciu dniach pobytu taty w szpitalu. Dwa dni później ktoś zadzwonił do mamy z informacją, że trzeba zapłacić cegiełkę za operację taty – mówi pani Marta, a jej słowa cytuje portal niezalezna.pl.

Ponadto w kalendarzu pojawiła się notatka w dniu 14 marca 1997 roku: "Byłam o 11.00 u ordynatora. Telefon o cegiełkę". – Byłam przy tym, jak matka weszła do gabinetu ordynatora i dała mu te pieniądze – podkreśla pani Marta. – Pamiętam, że jak wyszła od ordynatora, to powiedziała "dałam łapówkę". Widziałam, że czuje się jak zbity pies. I nawet powiedziała coś takiego: "cwaniaczek podszedł mnie" – dodaje.


Pani Marta swoją historię zamierza opowiedzieć funkcjonariuszom Centralnego Biura Antykorupcyjnego i w prokuraturze.

Trwa kampania w mediach wspieranych przez PiS sugerująca, że marszałek Senatu miał brać pieniądze od pacjentów. Niedawno o przyjęcie łapówki Tomasza Grodzkiego oskarżał człowiek wymieniony z imienia i nazwiska, bo do tej pory były to anonimowe donosy.

W wyszukiwanie byłych pacjentów Tomasza Grodzkiego najbardziej zaangażowany jest szczeciński oddział TVP oraz Radio Szczecin. To właśnie lokalna rozgłośnia Polskiego Radia przed kilkoma dniami opisała historię Henryka Osiewalskiego, który miał wręczyć prof. Grodzkiemu łapówkę w zamian za pomoc w leczeniu choroby płuc.

W ostatnim czasie prof. Grodzki jest posądzany o branie łapówek. Lekarz zaprzecza, choć w tym zaprzeczaniu zdarzyła mu się niefortunna wypowiedź o tym, że "to nie było w szpitalu".

CBA informuje o toczącym się śledztwie dotyczącym korupcji w jednym ze szczecińskim szpitali. W komunikacie pada też deklaracja o zapewnieniu "klauzuli niewinności" dla tych, którzy zgłoszą podobne przypadki.

źródło: niezalezna.pl