"Polowanie na człowieka". Tak w Szczecinie wygląda szukanie haków na Grodzkiego

Tomasz Ławnicki
Prokuratura zapewnia, że nie jest tak, iż teraz śledczy przetrząsają historie choroby dziesiątków tysięcy pacjentów Tomasza Grodzkiego. Ale szczecińska senator KO Magdalena Kochan dowiedziała się, że prokuratorzy chcą prześwietlić wszystkich pacjentów, jakich profesor operował w szczecińskim szpitalu od 1992 r. – Mamy do czynienia z prześladowaniem. Wiem, że to mocne słowo, ale używam go z pełną świadomością – mówi Kochan w rozmowie z naTemat.
Tak w Szczecinie wygląda szukanie haków na Grodzkiego. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Znaleźli się świadkowie
Zaczęło się od słów prof. Agnieszki Popieli z Uniwersytetu Szczecińskiego, która stwierdziła, że prof. Tomasz Grodzki miał żądać 500 dolarów za operację jej mamy (potem się z tego częściowo wycofała – przyznała, że nikt łapówki nie żądał, ale ona "czuła presję psychiczną").

Chwilę potem lawina ruszyła. Polskie Radio Szczecin raz po raz zaczęło docierać do osób, które przypominały sobie, że kiedyś miały wręczyć Tomaszowi Grodzkiemu łapówkę. Działo się to tuż po tym, jak Grodzki został wybrany na marszałka Senatu, w którym większość uzyskała opozycja. Mało tego – to było chwilę po cichej propozycji objęcia fotela ministra zdrowia, jaką miał otrzymać profesor, aby PiS mogło znów mieć przewagę w Izbie Wyższej.


Na początku grudnia ubiegłego roku ruszyło postępowanie prowadzone wspólnie przez funkcjonariuszy szczecińskiej delegatury Centralnego Biura Antykorupcyjnego oraz śledczych z Prokuratury Regionalnej w Szczecinie. I gołym okiem widać, że dla obu instytucji jest to dochodzenie priorytetowe.

"Atak i polowanie"
Senator Magdalena Kochan ze Szczecina nazywa to "polowaniem na człowieka". – I to w takim najgorszym stylu, znanym w Polsce z końcówki lat 40. i początku lat 50 ubiegłego wieku – podkreśla.
Magdalena Kochan
senator Koalicji Obywatelskiej

W tę operację został zaangażowany cały aparat państwa: służby specjalne ogłaszają, kogo szukają i zapraszają do współpracy, oferując niewinność, do tego prokuratura, media publiczne, cała farma trolli. Wszyscy oni działają na rzecz zdyskredytowania marszałka Senatu. To jak to inaczej nazwać, jeśli nie atakiem i polowaniem na człowieka?

Według informacji senator Kochan prokuratorzy przed tygodniem wkroczyli do Specjalistycznego Szpitala im. Prof. A. Sokołowskiego Szczecin Zdunowo. Śledczy zażądali danych pacjentów operowanych przez ostatnich 28 lat na Oddziale Klinicznym Chirurgii Klatki Piersiowej.

Śledztwo na potężną skalę
Szpital w Zdunowie podlega Zarządowi Województwa Zachodniopomorskiego. Marszałek województwa Olgierd Geblewicz ujawnił, że szpital na żądanie prokuratury musiał udostępnić dane ponad 20 tysięcy pacjentów.
Rzecznik Prokuratury Rejonowej w Szczecinie prok. Marcin Lorenc w rozmowie z naTemat nie potwierdza liczby podanej przez marszałka województwa. Tłumaczy, że na obecnym etapie postępowanie prokuratura nie może udzielić informacji, o jakie dane wystąpiła do szpitala oraz jaki jest ich zakres. Uspokaja jednak, że śledczy nie będą przeglądać żadnych dokumentów zawierających dane wrażliwe pacjentów szpitala w Szczecinie Zdunowie.

– Nie zwracaliśmy się do szpitala ani o historie choroby, ani o jakiekolwiek dane wrażliwe pacjentów. Prokurator nie będzie sprawdzał kto, kiedy i na co chorował – zapewnia prokurator Marcin Lorenc. Śledztwo prowadzone we współpracy z CBA toczy się już od półtora miesiąca.

Klauzula niekaralności
9 stycznia Biuro wystosowało komunikat z "zachętą", aby ci, którzy coś wiedzą o korupcji w szpitalu w Zdunowie, sami zgłosili się w tej sprawie do delegatury CBA. Z jednej strony – poinformowano o "klauzuli niekaralności" dla tych, którzy sami poinformują, iż wręczyli łapówkę. Z drugiej strony – pogrożono: "warunkiem uniknięcia odpowiedzialności karnej, jeżeli korzyść majątkowa lub osobista albo ich obietnica zostały przyjęte przez osobę pełniącą funkcję publiczną, jest dobrowolne zawiadomienie organów ściągania".

Z informacji, jakie przekazał naTemat rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie, wynika, iż pod lupę na razie wzięto siedem konkretnych przypadków.
prokurator Marcin Lorenc
rzecznik Prokuratury Regionalnej w Szczecinie

Większość osób, które do tej pory w tym śledztwie złożyły zeznania, to świadkowie przesłuchani w wyniku działań wyjaśniających prowadzonych przez CBA. Na podstawie zeznań złożonych dotąd przez świadków wyodrębniono siedem zdarzeń, które będą podlegać ocenie prokuratora. Oceni on czy takie zdarzenia zaistniały, a jeśli tak, to czy wyczerpywały one znamiona przestępstwa.

Senator Magdalena Kochan nie ma wątpliwości, że wszystkie te działania mają podłoże polityczne. Podkreśla, że nie może tego akceptować, a senatorowie opozycji dali temu wyraz we wspólnym oświadczeniu.
"Wyrażamy solidarność i pełne poparcie dla marszałka Senatu prof. dra Tomasza Grodzkiego, oraz potępiamy kłamliwą nagonkę prowadzoną przeciw niemu od dnia wyboru. Potępiamy niepoparte żadnymi wiarygodnymi faktami pomówienia, prowokacje, a nawet próby przekupstwa, by osiągnąć zeznania oczerniające marszałka Grodzkiego" – czytamy w oświadczeniu grupy senatorów.

– Broniąc marszałka Grodzkiego, bronimy każdego Kowalskiego czy Nowaka przed takimi działaniami państwa. Państwo ma być pomocne obywatelowi, a nie w stosunku do niego jak łowczy na polowaniu – uzasadnia w rozmowie z naTemat szczecińska senator.

Polowanie przez radio
Jak mówi polityk PO, czołową rolę w tym "polowaniu" odgrywa państwowa rozgłośnia radiowa, czyli Polskie Radio Szczecin. O działaniach tej stacji w ostatnich latach parę razy głośno było w całej Polsce. Latem ubiegłego roku rozgłośnia o Bartoszu Arłukowiczu napisała zupełnie bezpodstawnie "Bartosz A." i zaprezentowała jak przestępcę – na zdjęciu z czarnym paskiem na oczach. Ta sama stacja informowała też o "seks-usługach" w mieszkaniu posła PO.

– Cztery lata temu Radio Szczecin było radiem bardzo słuchanym i lubianym na Pomorzu Zachodnim. Teraz jest to radio, które szczuje na obywateli. Tam dziennikarze nie informują, nie komentują rzeczywistości, oni ją tworzą. I jest to rzeczywistość nienawistna wobec niektórych, przyjazna wobec innych. To nie jest dziennikarstwo – komentuje senator Magdalena Kochan.

Niefortunne wypowiedzi
Sam Tomasz Grodzki konsekwentnie zaprzecza zarzutom stawianym mu w prawicowych mediach. Choć w tym zaprzeczaniu zdarzyła mu się niefortunna wypowiedź o tym, że "to nie było w szpitalu". Zwolennicy obecnego marszałka przypominają jednak inną niefortunną wypowiedź marszałka byłego, Stanisława Karczewskiego, również lekarza. – Jako lekarz często dostawałem żywe zwierzęta: koguty, kury, prawda... – wypsnęło się Karczewskiemu w studiu RMF FM przed Bożym Narodzeniem przy okazji rozmowy o żywych karpiach. I jakoś po dziś dzień reakcji aparatu państwa nie widać.