To mógł być ważny dowód! Prokuratura odmawia śledztwa ws. uszkodzenia płyt z wypadku Szydło

Paweł Kalisz
Prokuratura w Nowym Sączu odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie zniszczenia dowodów z wypadku rządowej limuzyny w Oświęcimiu. Ucierpiała w nim premier Beata Szydło, a zapisy z kamer monitoringu mogły być ważnym dowodem w sprawie.
Prokuratura odmawia śledztwa w sprawie zniszczonych dowodów w sprawie wypadku limuzyny wiozącej Beatę Szydło. Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta
Do wypadku w Oświęcimiu doszło niemal trzy lata temu, 10 lutego 2017 r. Według danych zebranych przez policję kolumna trzech rządowych samochodów wyprzedzała Fiata Seicento. Jego kierowca przepuścił pierwszy samochód widząc błyskające światła oznaczające, że to pojazd uprzywilejowany. Następnie ruszył, próbując skręcić w lewo.

Kierowca kolejnej limuzyny próbował ominąć auto prowadzone przez 21-letniego Sebastiana K, ale manewr ten zakończył się na drzewie. Beata Szydło i funkcjonariusze BOR trafili do szpitala. Sebastian Kościelnik twierdził, że drugi samochód nie miał włączonych świateł, nie słyszał też syreny, co by oznaczało, że jego manewr był jak najbardziej prawidłowy. Co innego z kolei mówili przedstawiciele BOR.


Płyta została uszkodzona
Dowodem w tej sprawie mógłby być zapis z miejskiego monitoringu. Takie nagrania były, policja zabezpieczyła dane, film z przejazdu rządowej kolumny zapisano nawet na płycie. Jak informowała stacja TVN, płyta została uszkodzona w taki sposób, że nie ma możliwości odtworzyć nagrania.

Prokuratura Okręgowa w Krakowie w czerwcu 2019 roku poinformowała, że "przesyłając do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu wniosek o warunkowe umorzenie postępowania w sprawie przeciwko Sebastianowi Kościelnik, przesłała wszelkie dowody zgromadzone w tej sprawie, łącznie z różnorodnymi nagraniami". Nośniki przesłane do sądu miały być nieuszkodzone.

Sąd: Płyta została uszkodzona
Inne stanowisko miał a jednak Sąd Okręgowy w Krakowie. Biuro prasowe w odpowiedzi na pytania Onetu napisało, że płyta "została uszkodzona przed przekazaniem akt sprawy do Sądu Rejonowego w Oświęcimiu". Pełnomocnik Sebastiana Kościelnika Władysław Pociej na wieść o zniszczeniu ważnego dowodu stwierdził, że "ktoś musi ponieść odpowiedzialność" za uszkodzenie dowodów. Mecenas złożył do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa.

Ostatecznie badająca sprawę prokuratura w Nowym Sączu odmówiła wszczęcia śledztwa. Śledczy uznali, że nie doszło do przestępstwa w przypadku uszkodzenia płyt z zapisem monitoringu, ponadto nie udało się ustalić, w jakich okolicznościach doszło do uszkodzenia nośników. Decyzja nowosądeckich prokuratorów oznacza, że nie ma podstaw by twierdzić, że ktoś celowo manipulował materiałem dowodowym.

Zdaniem mecenasa Pocieja na filmie mógł być widoczny samochód ważnego świadka wypadku w Oświęcimiu. Co innego twierdzą śledczy z Krakowa, ich zdaniem zapis był niewyraźny i nie mógł być żadnym dowodem w sprawie zdarzenia sprzed niemal trzech lat.

źródło: RMF