Najbardziej absurdalne fake newsy o koronawirusie. Przeczytaj, zanim się nabierzesz

Łukasz Grzegorczyk
Z godziny na godzinę pojawiają się nowe informacje o koronawirusie. W tej lawinie już trudno oddzielić fakty od zwykłych opinii, które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Nie brakuje też absurdów i sensacyjnych donosów. Co jest prawdą, a co fake newsem? Odpowiadamy na bzdury, które można przeczytać o wirusie z Chin.
W sieci krąży wiele fake newsów o koronawirusie z Wuhan. Trzeba uważnie weryfikować, co jest prawdą. Fot. YouTube / Global News
Koronawirus stał się tematem globalnym po tym, jak zdiagnozowano pierwszych zarażonych poza granicami Chin. Machina ze spekulacjami o chorobie nakręcana jest już jednak od tygodni. Jak podaje "New York Times", chińscy cenzorzy próbują zapanować nad plotkami w sieci, ale i tak nie uda im się wyłapać wszystkiego.

Do tej pory w Chinach zatrzymano co najmniej 8 osób w związku z publikowaniem plotek i absurdów na temat koronawirusa. Przedstawiamy wam kilka wybranych, fałszywych informacji, które lotem błyskawicy rozeszły się po sieci. I niektórzy mogli uwierzyć, że są prawdziwe.

"Ocet, korzeń indygo i płukanie ust wyleczą koronawirusa"

Ocet i korzeń indygo, to ma być "złota para" w leczeniu koronawirusa. Zdaniem rozsiewaczy fałszywych newsów nie tylko łagodzą objawy choroby, ale także zapobiegają zarażeniu. Na te rewelacje zareagowała chińska Narodowa Komisja Zdrowia, która wyjaśniła, że taki zestaw z pewnością nie pomoże zwalczyć wirusa. A przynajmniej nikt naukowo tego nie udowodnił. Podobnie jest z płukaniem ust słoną wodą, bo ktoś wpadł i na taki pomysł.

Fałszywe statystyki

80 ofiar śmiertelnych i blisko 3 tys. zakażonych - to oficjalne, potwierdzone liczby dotyczące koronawirusa (aktualne do południa 27 stycznia). Tymczasem w internecie krążą zadziwiające wyliczenia o 23 mln osób poddanych kwarantannie w samych Chinach. Mało tego, niektórzy piszą o 2,8 mln osób zainfekowanych i 112 tysiącach... zgonów. Takie dane można znaleźć na stronie halturnerradioshow.com. Informacje miało dostarczyć "tajne źródło".


Podane liczby są wyssane z palca. Trudno w nie uwierzyć nawet w przypadku, gdyby wirus prowadził do śmierci w ciągu kilku godzin od zarażenia.
Fot. Hal Turner Show

"Ludzie umierają na ulicach Chin"

Takich informacji pojawiło się wiele od momentu, kiedy miasto Wuhan zostało odcięte od świata z powodu zagrożenia epidemią. Nie brakuje nagrań, na których widać leżących, lub przewracających się ludzi. Tweet poniżej to jeden z przykładów nakręcania histerii.

Poza tym, umieszczono w nim nieprawdziwy cytat z rzekomymi słowami szefa Światowej Organizacji Zdrowia. Tedros Adhanom nigdzie nie powiedział, że każdy kraj "musi radzić sobie sam" z koronawirusem, a on "umywa ręce".

"Odpalone fajerwerki zabiją wirusa"

W zasadzie trudno to skomentować, ale "New York Times" wspomina, że ktoś wpadł na taki pomysł. Chodzi o sugestię w jednym z wpisów w mediach społecznościowych. Zapewniano, że odpalenie fajerwerków... sterylizuje zarazki w powietrzu, co rzecz jasna można włożyć między bajki.

Jedno jest pewne: w najbliższym czasie fajerwerków nie będzie. 25 stycznia odwołano obchody chińskiego Nowego Roku. Podczas tych uroczystości zwykle nie brakowało sztucznych ogni, ale tym razem, z powodu koronawirusa, publiczne świętowanie było niemożliwe.

"Koronawirusa opatentowano w 2015 r. i opracowano szczepionkę"

Tu jest ziarno prawdy, ale ktoś podał to tak, że wyszedł zwykły fake news. W 2015 r. rzeczywiście zarejestrowano patent dotyczący koronawirusa, ale obejmował on tylko osłabioną postać wirusa, który mógłby być stosowany jako szczepionka w celu zapobiegania chorobom układu oddechowego u ptaków i innych zwierząt. Trzeba pamiętać, że nazwa "koronawirus" obejmuje całą rodzinę wirusów, a każdy z nich ma własne cechy.

"Koronawirus powstał w laboratorium jako broń biologiczna"

Takie twierdzenia bez oparcia o konkretne dane są bezpodstawne. Nie brakuje sensacyjnych doniesień, że koronawirus to dzieło naukowców, którzy stworzyli broń biologiczną do kontrolowania populacji. Niektórzy idą o krok dalej i mówią o spisku, za którym stoi Bill Gates i jego fundacja. Były szef Microsoftu miałby czerpać zyski z tego, że cały świat zastanawia się teraz, jak zapanować nad groźną chorobą. Obrońcy Gatesa zauważają jednak, że miliarder szybciej sfinansowałby jakiś projekt pomagający w walce z wirusem, niż sprzyjający jego rozwojowi. Przypomnijmy, że koronawirus prawdopodobnie rozwinął się na lokalnych targach w Wuhan, gdzie sprzedawane były m.in. egzotyczne zwierzęta.