Zwrot ws. śmierci Igora Stachowiaka. Byli policjanci obciążają kolegę

Łukasz Grzegorczyk
W środę rusza apelacja ws. śmierci Igora Stachowiaka. Jak podaje Polsat News, trzech policjantów skazanych za przekroczenie uprawnień i znęcanie się nad Igorem Stachowiakiem, który zmarł na komisariacie we Wrocławiu, obciąża kolegę.
Trzej policjanci skazani ws. śmierci Igora Stachowiaka przerwali milczenie. Teraz obciążają swojego kolegę. Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Trzej byli, skazani policjanci, przed kamerą Polsat News opowiedzieli, co ich zdaniem działo się 15 maja 2016 roku w komisariacie przy ulicy Trzemeskiej we Wrocławiu. – Stała się na pewno tragedia, bo zginął człowiek. Sam to do dzisiaj przeżywam. Nawet ten widok sam reanimacji pamiętam jak dzisiaj – powiedział Adam W.

Z kolei Paweł G. dodał, że Stachowiak był agresywny i sprawiał wrażenie, że jest pod wpływem narkotyków. Byli policjanci opowiedzieli też o kluczowym momencie, kiedy zatrzymany przebywał w toalecie.

– Kiedy odpięliśmy mu jedną kajdankę, znowu zaczął zadawać nam uderzenia, potem zaczął odpychać. W którymś momencie chyba w sześciu policjantów próbowaliśmy go obezwładnić, aż w pewnym momencie Igor Stachowiak przestał się ruszać i wtedy Paweł P. zauważył, że on nie oddycha – tłumaczył jeden ze skazanych.


Sprawa przed sądem
W ubiegłym roku sąd uznał czterech policjantów za winnych m.in. przekroczenia uprawnień, niezgodnego z zasadami użycia paralizatora i torturowania 25-letniego Igora Stachowiaka.

Na środę 29 stycznia Sąd Okręgowy we Wrocławiu wyznaczył pierwsze posiedzenie w sprawie odwoławczej. Byli funkcjonariusze Paweł P., Adam W. i Paweł G. przygotowali m.in. nową opinię biegłych. Wszyscy trzej sugerują, że przekroczenia uprawnień i niezgodnego z regulaminem wykorzystania paralizatora, miał się dopuścić czwarty funkcjonariusz - Łukasz R. Ten ostatni nie zgodził się na rozmowę z Polsat News.

Wstrząsający materiał
Materiał o śmierci Igora Stachowiaka, wraz z nagraniami z paralizatora, dokumentującymi ostatnie chwile zatrzymanego 25-latka, ukazał się w TVN rok po jego śmierci. Do tego momentu wszyscy policjanci zamieszani w sprawę dalej pracowali jako mundurowi. Dopiero po emisji "Superwizjera" funkcjonariusz, który użył paralizatora, został zwolniony ze służby ze względu na... "dobro policji i jej wizerunek".

źródło: Polsat News