"Jego występy bardziej mnie bawią, niż denerwują". Wielowieyska o kłótni z Waszczykowskim

Adam Nowiński
Witold Waszczykowski pokłócił się z Dominiką Wielowieyską na antenie TOK FM. Poszło o wpis byłego szefa MSZ, który porównał nowego lidera PO Borysa Budkę do Władysława Gomułki. Według dziennikarki europoseł PiS powinien przeprosić, ale ten był innego zdania. Stwierdził także, że TOK FM jest antyrządowe. Zapytaliśmy dziennikarkę, o jej wrażenia po kłótni z politykiem "dobrej zmiany".
Witold Waszczykowski skrytykował TOK FM i pokłócił się z dziennikarką Dominiką Wielowieyską. Zrzut ekranu z TOK FM
Kłótnia w poniedziałkowym "Poranku" w TOK FM między Witoldem Waszczykowskim a Dominiką WIelowieyską miała kontynuację w mediach społecznościowych. Europoseł Prawa i Sprawiedliwości ani myślał przepraszać Borysa Budkę za porównanie do Władysława Gomułki. Dalej brnął też w krytykę radia, którego był gościem. "Hejt na Dudę jej nie przeszkadza? No właśnie tak było w Tok FM. Oni mogą nas wyzwać od faszystów i Polskę porównać do Korei Pn. My nie mamy prawa reagować nawet delikatną aluzją. Mentalność Kalego. Trzeba to perswadować lemingom w ich mediach" – napisał na Twitterze były minister spraw zagranicznych w rządzie Beaty Szydło. Co na to dziennikarka TOK FM i "Gazety Wyborczej"?


Jak się pani czuje słysząc, że pracuje pani w medium, które jest "ikoną działalności antyrządowej"?

Dominika Wielowieyska: Tego typu występy i opinie ministra Waszczykowskiego bardziej mnie bawią niż oburzają. Nie widzę też problemu w tym, że ktoś krytykuje medium, w którym pracuję.

Minister Waszczykowski był w trudnej, stresującej sytuacji, idąc na rozmowę do TOK FM. Bał się, że wyborcy PiS-u będą mieli do niego o to pretensje, więc od razu przystąpił do ataku.

Ale żarty na bok, bo nazywanie komentowania spraw nie po myśli "jedynej i słusznej partii w kraju "działalnością antyrządową" jest sporą przesadą. Co dalej? Cenzura?

Może jeszcze nie pachnie cenzurą, ale zgadzam się z panem, że wypowiedź europosła była bez sensu. Politycy PiS nie rozumieją na czym polega wolność słowa i mylą pojęcie "niezależne media", które nazywają właśnie "antyrządowymi". Dla nich media dobre to przede wszystkim te, które serwują toporną propagandę polityczną w stylu TVP.

Wspomniała pani o stresie ministra Waszczykowskiego. Czy inni politycy "dobrej zmiany" także w taki bojowy sposób podchodzą do rozmów w TOK FM? Jak to wygląda od kulis?

Nie wszyscy są bardzo bojowi. Niektórzy tak, bo wiedzą, że TOK FM nie jest medium rządowym i padną trudne pytania. Dlatego – tak jak poseł Waszczykowski – od razu atakują i obrażają gospodarzy. To efekt tego, że PiS wprowadza radykalne zmiany, które budzą sprzeciw dużej części społeczeństwa i wielu grup zawodowych, z którymi partia rządząca nie szuka dialogu. Tę politykę narzucił Jarosław Kaczyński i nie cały obóz PiS z tak radykalnymi rozwiązaniami się zgadza, ale podporządkowuje się woli lidera.

W związku z tym część polityków PiS nie chce chodzić do niezależnych mediów, bo muszą tam bronić kwestii, z którymi się nie do końca zgadzają. Inni swoje problemy z argumentacją maskują ucieczką od odpowiedzi na pytanie lub zagadują problem. Albo też czasami pokrzykują na dziennikarza, prowadzącego audycję, jak to miało miejsce w przypadku posła Waszczykowskiego.

Ale jednak przychodzą.

Tak to prawda, i robią to z różnych względów. Przede wszystkim chodzi o praktyczne korzyści z bycia w mediach. Pokazały to ostatnie wybory parlamentarne. Centralna polityka PiS, która blokowała udział ich posłów w mediach niezależnych, spowodowała pewną lukę, którą wypełnili politycy i kandydaci Solidarnej Polski i Porozumienia Jarosława Gowina.

Oni nie bali się komentować polityki Zjednoczonej Prawicy i odpowiadać na trudne pytania. To przełożyło się na ich lepszy wynik w wyborach, bo do parlamentu dostało się więcej ludzi Ziobry i Gowina niż cztery lata wcześniej.

Dlatego niektórzy politycy Zjednoczonej Prawicy, widząc taki efekt obecności w mediach niezależnych, albo celowo nie przestrzegają zasad polityki informacyjnej PiS, albo wykorzystują fakt, że należą do partii koalicyjnych ugrupowania Jarosława Kaczyńskiego. Niewykluczone, że blokowanie wizyt w mediach przyczyniło się do porażki PiS w wyborach do Senatu.

Minister Waszczykowski zachowywał się podczas ostatniej rozmowy nieelegancko, ale przyjmuję to ze spokojem, bo słuchacze sami ocenią to, co usłyszeli i zobaczyli. Naszym zadaniem jest zadawanie trudnych pytań, przedstawianie różnych punktów widzenia i zapraszanie przedstawicieli różnych opcji politycznych.

Ale zawsze jest ze strony rozmówców PiS takie agresywne nastawienie?

Nie, nie każdy polityk zapraszany przez nas do studia, jest od samego początku negatywnie nastawiony i agresywny. To jest raczej wyjątkowa "cecha" ministra Waszczykowskiego i tak jak już mówiłam, takie zachowanie mnie bardziej śmieszy.

Minister pewnie wolałby wizytę w mediach narodowych...

Trudno powiedzieć, bo minister Waszczykowski głosi czasami sądy, które nie są na rękę partii rządzącej. Mieliśmy tego przykład, kiedy krytykował w Polsacie niemiecką kandydatkę na szefową Komisji Europejską w czasie, gdy PiS prowadziło negocjacje i chciało Ursulę von der Leyen poprzeć.

Potem były jakieś problemy z tym wywiadem, który ukazał się ze sporym opóźnieniem. Jego niezależność i nieprzewidywalność denerwuje Jarosława Kaczyńskiego. Nie wykluczam więc, że media rządowe nie palą się do zapraszania Witolda Waszczykowskiego zbyt często.

Od dawna wiadomo, że Jacek Kurski trzyma się wytycznych prezesa PiS lub kieruje się swoimi sympatiami: jednych zaprasza rzadziej, innych wcale. Skarżyła się na to ostatnio żona nieżyjącego ministra Jana Szyszki.

Ale tam poseł Waszczykowski nie usłyszałby żadnego złego słowa pod adresem rządu, prezydenta, jego partii...

Tak, to prawda, ale z drugiej strony ten jego brak sterowalności sprawia, że i tam mógłby być kłopotliwym dla PiS gościem. Polityka informacyjna partii Kaczyńskiego polega na 100-proc. kontroli wszystkich przekazów i komunikatów płynących ze strony polityków PiS. Dlatego każdy z nich musi mieć zgodę biura prasowego na występ w mediach. Poseł Waszczykowski takiej zgody chyba nie miał. Stąd musiał się dodatkowo zabezpieczyć i dlatego tak mocno zaatakował radio.

Nadal pani uważa, że minister Waszczykowski powinien przeprosić Borysa Budkę? Jest pewna różnica między twierdzeniem, że ktoś "mówi jak Gomułka", a "jest Gomułką"...

Oczywiście, że tak. To zachowanie bez klasy i każdy polityk, niezależnie od opcji politycznej, powinien za to przeprosić. Poza tym, jeśli polityk naśmiewa się z wyglądu konkurenta politycznego, to świadczy tylko o słabości tego polityka i braku merytorycznych argumentów.