Na pokładzie samolotu Ryanair wybuchła panika. Zemdlały cztery osoby

Ola Gersz
Tego lotu klienci Ryanaira długo nie zapomną. Na pokładzie samolotu lecącego z Budapesztu do Edynburgu wybuchła panika i zemdlały aż cztery osoby. Nadal nie wiadomo, co dokładnie się stało, a linie lotnicze zapewniają, że nie było żadnej awarii.
Podczas lotu z Budapesztu do Edynburga zemdlały cztery osoby Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Gazeta (zdjęcie ilustracyjne)
O wyjątkowym stresującym, chociaż trwającym zaledwie dwie godziny, locie Ryanaira opowiedział gazecie "The Independent" jeden z pasażerów, 27-letni Shaun Pinkerton. Jak relacjonował, godzinę po starcie w Budapeszcie zemdlał 17-latek. Chwilę później przytomność straciły kolejne trzy osoby, w tym Pinkerton. Szybko zareagowała załoga, która udzieliła całej czwórce pomocy i podała im maski tlenowe. – Wszyscy zaczęli panikować. Wciąż nie wiemy, co tak naprawdę się stało. To był lot z piekła rodem – opowiadał Pinkerton. Jak podaje "Independent", jeszcze przed lądowaniem załoga poinformowała ratowników medycznych, którzy czekali na lotnisku w Edynburgu. Pasażerowie, którzy stracili przytomność, zostali zbadani przez lekarzy.


Mężczyzna dodał, że wszyscy na pokładzie mieli wrażenie, że nie ma wystarczającej ilości tlenu. – Z tym lotem było coś nie tak. Nie rozumiem, dlaczego samolot nie wylądował wcześniej awaryjnie – mówił 27-latek. Zdaniem Pinkertona na pokładzie maszyny doszło do awarii, co zdementowały w oświadczeniu linie Ryanair. Mężczyzna ma jednak zamiar ubiegać się od nich o odszkodowanie. źródło: The Independent"