Rodzice oddali ją, bo dowiedzieli się, że ma chore serce. Wiktoria walczy o życie, można jej pomóc

Aneta Olender
Choć Wiktoria ma dopiero trzy lata, to wiele już przeszła. Biologiczni rodzice tej małej dziewczynki oddali ją, gdy dowiedzieli się, że ma chore serce. Trafiła do domu dziecka skąd zabrała ją jej nowa rodzina – rodzina, która walczy o życie dziecka i prosi o wsparcie w tej walce.
Wiktoria trafiła do domu dziecka, bo biologiczni rodzice dowiedzieli się o tym, że dziewczynka ma wadę serca. Fot. archiwum prywatne
Nowy dom
Dziewczynka urodziła się z rzadką, wrodzoną wadą serca, ma Zespół Ebsteina (1 proc. wszystkich wrodzonych wad serca). To sprawiło, że jej biologiczni rodzice ją porzucili. Nie od razu, bo Wiktoria trafiła do domu dziecka, gdy miała 1,5 roku.

"Mieszkała w Domu Dziecka, ale nikt nie chciał jej adoptować, mimo, że była jeszcze maleńka. Jedynym powodem była jej wada serca. Wiktoria ma Zespół Ebsteina. Jej serduszko jest większe niż u zdrowego dziecka i ma nieregularny rytm. To powoduje, że dziewczynka nie może za dużo biegać ani się wysilać" – napisali na portalu siepomaga.pl "rodzice Wiktorii".


Tak podpisali się pod prośbą o wsparcie zbiórki na leczenie dziewczynki Joanna i Gerard, małżeństwo, które w Reńskiej Wsi tworzy rodzinny dom dziecka. Czyli ludzie, którzy dom stworzyli też dla Wiktorii.

Państwo Wilczek usłyszeli o Wiktorii na początku ubiegłego roku. Jej historia bardzo ich wzruszyła. Zdawali też sobie sprawę, że przez problemy z sercem trudniej będzie jej znaleźć nowych rodziców, dlatego oni zdecydowali, że będą jej rodzicami zastępczymi.

– W tej chwili Wiktoria jest już córką i siostrą – mówi w rozmowie z naTemat Mikołaj Wilczek, syn Joanny i Gerarda Wilczków. – Widać, że odżyła, nabrała siły. Jak rodzice zabrali ją do siebie, trzeba to powiedzieć otwarcie, była zaniedbanym dzieckiem. Widać było po niej, że nie jest w dobrej kondycji – dodaje nasz rozmówca.

Dziewczynka jest pogodnym dzieckiem, chodzi do przedszkola, ma mnóstwo energii, której nie może spożytkować, jak jej rówieśnicy, bo mogłoby to źle się dla niej skończyć. Na pierwszy rzut oka nie widać, żeby cokolwiek odróżniało ją od innych.

– Kiedy rodzice zabrali ją z domu dziecka, to nie sprawiała wrażenia, że jest chora. Dopiero gdy przebiegła kilka metrów było widać, że choroba jej przeszkadza. Zaczynają jej sinieć wargi, ręce, zasinienia wyskakują na policzkach – wyjaśnia Mikołaj Wilczek. Może się nie obudzić
Wiktoria na razie nie wie, o co toczy się walka. Jest za mała, żeby to zrozumieć. Natomiast doskonale zdaje sobie z tego sprawę jej rodzina zastępcza. Państwo Wilczkowie robią wszystko, aby uratować życie dziecka. Wszystko, żeby dziewczynka będzie mogła normalnie funkcjonować. Dziś muszą nawet powstrzymywać ją przed zwykłą zabawą.

– Wiktoria może zasnąć i rano już się nie obudzić – podkreśla Wilczek. – Podjęliśmy próbę leczenia jej w Polsce i w Niemczech. Rodzice próbowali dotrzeć do wielu kardiologów. Przeprowadzono szereg badań, które pokazały, jak poważna jest choroba. Kolejni lekarze odmawiali podjęcia się operacji – zaznacza.

Pojawiła się jednak nadzieja. Tą nadzieją jest operacja w klinice w Pittsburghu w Stanach Zjednoczonych. Lekarz, który zapoznał się z przypadkiem Wiktorii, zakwalifikował dziecko do operacji. Jest tylko jedno "ale"... Chodzi oczywiście o pieniądze.

Sama operacja to koszt około 500 tys. zł. – 500 tys. zł to moim zdaniem minimum, które jest potrzebne, bo każda kolejna doba pobytu Wiktorii w szpitalu (powyżej 7 dni) będzie kosztowała 5 tys. dolarów, a nikt nie jest w stanie określić ile będzie. Do tego dochodzą jeszcze koszty przelotu, opiekuna, który z nią poleci – mówi Mikołaj Wilczek.

Na portalu siepomaga uruchomiono zbiórkę. Na koncie jest już prawie 60 tys. zł. Takie działanie to pomysł zupełnie obcych ludzi, którzy chcą wesprzeć Wiktorię. Sandra Gromada i Tomasz Kotowicz, którzy tworzą team "SuperMY", nie pierwszy raz aktywizują innych do pomocy.

– Powstała grupa "Serduszkowe licytacje dla Wiki". Coraz więcej osób do nas dołącza. Jest nad już ponad 2000. Zaczęliśmy działać, pozyskiwać sponsorów. Jest ogromny odzew – mówi Sandra Gromada.
Joanna i Gerard Wilczkowie
opis zbiórki na portalu siepomagan.pl

Wierzymy jednak, że nic nie dzieje się bez przyczyny i Wiktoria trafiła do nas nieprzypadkowo. To znak i wielka szansa dla niej na życie. Prosimy z całego serca o pomoc dla Wiktorii. Chcemy, aby jej cierpienie w końcu się skończyło!

Dziewczynkę można wesprzeć wpłacając pieniądze na konto zbiórki na portalu pomagam.pl.