Emeryt zjadł w sklepie jedną śliwkę w czekoladzie. Po zaskarżeniu wyroku proces ruszył od nowa

Paweł Kalisz
Państwo Polskie uruchomiło cały aparat sprawiedliwości w sprawie emeryta, który dokonał kradzieży. Od policjantów, którzy przyjechali do zgłoszenia, po prokuraturę i sąd drugiej instancji, wszyscy zajmują się sprawą niezapłacenia 40 groszy za śliwkę w czekoladzie.
Od zeszłego roku toczy się proces w sprawie kradzieży śliwki w czekoladzie wartej 40 groszy. Fot. Grzegorz Bukała / Agencja Gazeta
Z jednej strony sprawa jest jasna, dura lex sed lex, każdy musi opowiedzieć przed sądem za kradzież i nie ma czegoś takiego jak mniejsze zło. Z drugiej jednak uruchomienie całego aparatu sprawiedliwości i ciąganie po sądach emeryta za kradzież czekoladki nie wygląda zbyt poważnie. Bo choć 72-latkowi raczej nie jest do śmiechu, to patrząc z boku na rozpętaną aferę trudno nie odnieść wrażenia, że mamy do czynienia z groteską.

W 2019 roku emeryt ze Szczecina pojechał na wakacje do Kołobrzegu. Tam się trochę zapomniał i w jednym ze sklepów sięgnął po śliwkę w czekoladzie. Kradzież zauważył ochroniarz, więc starszego pana zaciągnięto na zaplecze sklepu i przeszukano, czy nie ma więcej łakoci przy sobie. Na koniec wezwano policję. Machina ruszyła.


Emeryt dostał wezwanie na policję, ale nie stawił się w oznaczonym terminie z powodu stanu zdrowia. Jak twierdził, musiał w tym czasie iść do lekarza na konsultację, a policję miał o tym fakcie powiadomić telefonicznie. Jak twierdził, drugiego wezwania już nie dostał.

We wrześniu Sąd Rejonowy w Kołobrzegu na posiedzeniu bez udziału stron w postępowaniu nakazowym uznał obwinionego winnym wykroczenia polegającego na kradzieży jednego cukierka – śliwki w czekoladzie – o wartości 40 groszy. Skazał go na karę jednego miesiąca ograniczenia wolności z obowiązkiem nieodpłatnej pracy na cele społeczne w wymiarze 20 godzin.

Ale to nie koniec historii, bo emeryt wyrok... zaskarżył. Mężczyzna nie przyznał się do chęci kradzieży, tłumaczył, że tylko spróbował śliwki, a że mu nie smakowała, to zrezygnował z zakupu. Co ciekawe, po jego stronie stanęła Prokuratura Krajowa. Prokurator uznał, że kara orzeczona przez sąd jest zbyt wysoka i zaskarżył ten "rażąco niesprawiedliwy wyroku nakazowy".

Sprawa trafiła ponownie do sądu. Czwartek to dzień rozprawy.

źródło RMF FM