"Kaszubi odcinają się" od protestów ws. Dudy? Tak twierdzi... były poseł PiS i jego dwaj koledzy
"Jako Kaszubi – potomkowie ludzi, o których tak pięknie mówił prezydent RP i działacze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego – chcemy stanowczo odciąć się od autorów skandalicznych ekscesów zaistniałych w Pucku" – czytamy w oświadczeniu, które w imieniu kilkusettysięcznej społeczności podpisały... zaledwie trzy osoby. W tym były poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Zrzeszenie Kaszubsko-Pomorskie wciąż bywa przedstawiane jako najważniejsza organizacja kaszubska, ale w ostatnich latach znacząco straciło ono realny wpływ na społeczność, gdyż skupia się gównie na utrwalaniu prostego folkloru. Ten fakt nie przeszkodził jednak działaczom ZKP w opublikowaniu oświadczenia ws. ostatnich protestów w Pucku i Wejherowie i potępienia ich w imieniu wszystkich Kaszubów.
Eugeniusz Pryczkowski, Zygmunt Orzeł i Kazimierz Klawiter przekonują, że w Pucku "prezydent oddał należny hołd wszystkim Kaszubom", a gdy to czynił, "rozległy się (...) skandaliczne gwizdy i obelgi". "Sprawcami tego incydentu byli ludzie znani z ekranów telewizji, bojówkarze przybyli do Pucka z Warszawy" – piszą działacze ZKP. Po czym pada argument dość kuriozalny. "Niestety, można wśród nich dostrzec także znane osoby z Trójmiasta" – dodano, jakby zapominając, że statystyki wskazują, iż Gdynia i Gdańsk to... właśnie największe skupiska osób pochodzenia kaszubskiego.
"Jako Kaszubi – potomkowie ludzi, o których tak pięknie mówił prezydent RP i działacze Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego – chcemy stanowczo odciąć się od autorów skandalicznych ekscesów zaistniałych w Pucku. Niegodne zachowanie tych ludzi nie ma nic wspólnego z postawą, którą reprezentują prawowici mieszkańcy tej ziemi, od pokoleń dbający o jej dobro i dobro naszej wielkiej ojczyzny. Taka była symbolika słynnych Zaślubin Polski z Morzem, które przygotowali nasi dzielni przodkowie i takie jest też nasze stanowisko, jako kontynuatorów tamtych wydarzeń" – napisali dalej Pryczkowski, Orzeł i Klawiter.
Ten pierwszy jest w ZKP wiceprezesem, drugi członkiem zarządu, a ostatni członkiem rady naczelnej organizacji, ale opinii publicznej znacznie lepiej znany jest jako były poseł, w 2015 roku wybrany z list Prawa i Sprawiedliwości. Wcześniej Jan Klawiter dzięki PiS dostał się do sejmiku pomorskiego. Z list partii Jarosława Kaczyńskiego 69-latek z Rumi kandydował też do Parlamentu Europejskiego.
Eugeniusz Pryczkowski od polityki również nie stroni. Na co dzień jest on wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Kartuskiego. Zygmunt Orzeł to natomiast szef Powiatowego Urzędu Pracy w Pucku, ostatnimi czasy nagradzany przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.
Jak to było na Kaszubach...
Przypomnijmy, iż w naTemat.pl informowaliśmy o tym, jak naprawdę wyglądały protesty przeciw Andrzejowi Dudzie na Kaszubach. – Stałem trochę dalej od tej krzyczącej grupy, widziałem kilka osób z KOD-u. Być może byli inspiratorami i zaczęli, ale zwykli ludzie, mieszkańcy i przyjezdni, w jakimś stopniu przyłączyli się do tych okrzyków. Moim zdaniem w tym wydarzeniu w Pucku uczestniczyło może 1000, 1500 osób, więc 10 osób z KOD-u nie jest w stanie zakłócić całej imprezy – mówił nam Jacek Słomion z organizacji "Kaszëbskô Jednota", który uczestniczył w Pucku w uroczystościach związanych z 100. rocznicą zaślubin Polski z morzem.
– Na tych terenach PiS nigdy nie wygrywał i wygrywać nie będzie. Prezes Kaczyński niejednokrotnie o Kaszubach wypowiadał się w sposób lekceważący, do tego kwestionował ich polskość. Próbował także rozbić jedność, proponując powstanie woj. środkowopomorskiego. Kaszubi to dumny naród i takich rzeczy nie zapomina. Wiem też z pewnego źródła, że na spotkania z panem Dudą przywieziono jego zwolenników. Starsze panie były wyjątkowo hałaśliwe i napastliwe – relacjonowali inni świadkowie.