To samochód dla tych, którzy nie potrzebują wychodzić przed szereg. Ale właściwie nie zawodzi

Piotr Rodzik
Suzuki Vitara to pewnie nie jest auto, za którym obrócicie się na ulicy. I pewnie nawet nie zauważycie, że w 2018 roku ten crossover zaliczył lifting, bo wiele się rzeczywiście nie zmieniło. Ale jest samochodem, które zyskuje w twoich oczach z każdym dniem. Nie stawia na pierwsze wrażenie.
Suzuki Vitara nieźle jeździ, nieźle wygląda i jest w dobrej cenie. Fot. naTemat
Tak, ten samochód naprawdę przeszedł lifting. Chociaż sam jak zerkam na zdjęcia tego egzemplarza, który testowałem, oraz przypominam sobie swój test z 2017 roku (a więc modelu przedliftingowego), z trudem dostrzegam jakieś większe różnice.
Fot. naTemat
Co się więc zmieniło? Lekko przemodelowany został pas przedni – mamy nowy grill, trochę zmienił się zderzak. Zmienił się też nieco zarys reflektorów z przodu z światłami LED do jazdy dziennej, lampy z tyłu także uzyskały nowy wygląd z poziomymi pasami i efektem 3D. Do tego nowe wzory felg, nowe kolory nadwozia.


Wewnątrz natomiast pojawił się nowy zestaw wskaźników i nowy kolorowy wyświetlacz pomiędzy zegarami. Całość nadal jednak sprawia dość smutne, mocno plastikowe wrażenie. Szczególnie boczki drzwi. Są wyjęte chyba żywcem z lat osiemdziesiątych. Aż dobrze, że w czasie jazdy trzeba patrzeć przed siebie.
Fot. naTemat
Ogółem pokuszę się o stwierdzenie, że jeśli komuś Vitara podobała się z zewnątrz przed liftingiem – a według mnie była ładna – to teraz tym bardziej będzie zadowolony. Pudełkowaty, "terenowy" kształt auta robi dobre wrażenie. A jeśli ktoś powstrzymał się przed zakupem z powodu smutnego wnętrza, to… teraz też powinien skierować się w stronę konkurencji.

Cała reszta jest właściwie bez zmian. Czyli wygodne fotele, ale niekoniecznie trzymające kierowcę w miejscu, archaiczny system multimedialny, dobra ergonomia. W środku będzie też wygodnie czterem dorosłym pasażerom, choć bagażnik (375 litrów) to żadna rewelacja. Są w tej klasie lepsi zawodnicy w tej kwestii.
Fot. naTemat
Największą nowością po liftingu jest jednak gama silników. Z oferty z hukiem wyleciał lubiany przez klientów silnik wolnossący 1.6. Takie czasy. Do dyspozycji mamy teraz dwie turbodoładowane jednostki. Litrowy, trzycylindrowy motor generuje 111 KM. Mocniejszy motor ma pojemność 1,4 litra. Ma 140 koni mechanicznych, możecie go znać choćby ze Swifta Sport.

I tak jak w małym Swifcie motor zapewniał naprawdę konkretne osiągi, tak teraz… po prostu jest okej. Mniej więcej dziesięć sekund do setki to oczywiście żadne szaleństwo, ale do cywilizowanej jazdy w zupełności wystarczy. No i to turbo, więc silnik zapewnia wysoką elastyczność pracy. Inaczej mówiąc – nie trzeba się bać wyjazdu z miasta na dziką drogę krajową. Vitara przyspiesza sprawnie w "wyprzedzalnym" zakresie prędkości, jeśli będziecie mieli oczywiście ochotę wachlować skrzynią biegów.
Fot. naTemat
No właśnie, jazda. Prawdę mówiąc... w tej kwestii nic się nie zmieniło. Czyli nadal jest bardzo dobrze i właściwie mógłbym was odesłać do wspomnianego już testu sprzed niemal trzech lat i w tym miejscu zakończyć ten tekst. Ale skrótowo jeszcze podkreślę: Vitara dobrze radzi sobie na asfalcie, a w terenie jest znacznie lepsza niż zdecydowana większość crossoverów.

Napęd AllGrip (na obie osie) ma kilka gotowych ustawień. Na śnieg, ustawienie "sportowe", automatyczne i wreszcie lock. Tak, w Vitarze napęd na cztery koła można zablokować. To takie wspomnienie po czasach, kiedy Vitara była Grand Vitarą. W każdym razie – lekki teren nie stanowi żadnego zagrożenia dla tego autka.
Fot. naTemat
Aha – sześciobiegowa manualna skrzynia pracuje naprawdę przyjemnie. Skok lewarka jest wyraźny i wymaga lekkiego użycia siły, czyli tak jak w sumie powinno być. Szkoda tylko, że skrzynia jest tak krótko zestrojona. Na szóstym biegu już przy prędkości autostradowej dobijamy do 3 tysięcy obrotów na minutę. I w środku robi się dość głośno. To akurat duży mankament Vitary.

Na szczęście nie wpływa to specjalnie na spalanie, w tej kwestii crossover Suzuki wypada nawet skromnie. Na autostradzie wystarczy 8,5 litra na sto kilometrów. W mieście można wyrobić się w dziewięciu litrach.
Fot. naTemat
Pozostaje jeszcze cena – i tu Vitara nie zawodzi. To jeden z lepiej wycenionych crossoverów na rynku. Egzemplarze z 2019 roku (stan na połowę lutego) z silnikiem 1.0 w bazowej wersji możemy kupić już za 61 400 zł. To w miarę sensownie wyposażone auto m.in. z radiem bluetooth czy klimatyzacją.

Wersja taka jak w teście – Elegance – to 96 400 zł w promocji. Egzemplarz testowy to z kolei trochę ponad 100 tysięcy złotych, ale jest tu właściwie wszystko – od kamery cofania przez systemy bezpieczeństwa po efektowny dwukolorowy lakier (dach jest czarny). I chyba warto się pospieszyć – w cenniku na nowy rok na razie są tylko wersje z miękką hybrydą i silnikiem 1.4. I są odczuwalnie droższe.
Fot. naTemat

Suzuki Vitara 1.4 6MT AllGrip na plus i minus:

+ Wystarczające osiągi
+ Dobry w terenie
+ Umiarkowane spalanie
+ Przyjemny design z zewnątrz
+ Cena nie jest wygórowana
- Archaiczne, plastikowe wnętrze
- Kiepskie wygłuszenie

Fot. naTemat