"To dla mnie szok". Sprawa bpa Szkodonia wstrząśnie Kościołem. Nikt nie wierzy w jego winę
W najnowszym "Newsweeku" czytamy o Janie Szkodoniu, pierwszym polskim biskupie oskarżonym o pedofilię. Tygodnik sugeruje, że jeśli zarzuty się potwierdzą, może pociągnąć za sobą kolejnych kościelnych hierarchów.
Sam biskup Szkodoń odpierał zarzuty w oświadczeniu opublikowanym na stronie archidiecezji. Przy okazji przypominano słowa biskupa Szkodonia o kobietach. Duchowny w jednym ze swoich ostatnich wystąpień twierdził, że "dziś nieraz jesteśmy przerażeni tym, co niektóre środki przekazu mówią, piszą o rzekomej wolności kobiety, która – jak niektórzy twierdzą – ma prawo do swojego ciała" – czytamy w relacji z homilii, która ukazała się na stronie Radia Maryja.
Rozmówcy "Newsweeka", wśród których są znajomi biskupa Szkodonia, nie mogą uwierzyć w to, co mu się zarzuca. Jeden z nich zna go od 40 lat – to ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. – Te oskarżenia to dla mnie szok – przyznaje. Inny zwraca uwagę, że "Jasiek", jak go nazywa, "właściwie nie pije alkoholu" i "chyba nie ma prawa jazdy". I zauważa, że choć nikt w jego winę nie wierzy, to także nikt go nie broni.
Przejdzie tsunami?
Z artykułu tygodnika wyłania się obraz "tsunami", które może przejść przez kościelną hierarchię. Jeden z księży zwraca uwagę, że sprawa przypomina wcześniejszy przypadek z Poznania, gdy obecny metropolita krakowski Marek Jędraszewski był biskupem pomocniczym w Poznaniu i stawał w obronie arcybiskupa Juliusza Paetza oskarżonego o molestowanie seminarzystów.
– Oby arcybiskup Jędraszewski nie zachował się teraz tak jak w sprawie Paetza, którego wspierał wbrew relacjom skrzywdzonych kleryków – puentuje ks. Isakowicz-Zaleski. Sprawa może wstrząsnąć polskim Kościołem.
Więcej czytaj w nowym wydaniu "Newsweeka".