Szef KRRiT i radny PiS podał powód, dlaczego nie zbada rzetelności TVP Kurskiego

Rafał Badowski
Przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Witold Kołodziejski twierdzi, że Radzie brak środków finansowych, by monitorować rzetelność TVP. Przedstawił dane, które mają to potwierdzać. "Gazeta Wyborcza" twierdzi, że są one nieprawdziwe.
KRRiT nie chce monitorować rzetelności TVP zasłaniając się brakiem środków. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
W poprzednim tygodniu Sejm zdecydował o pomocy dla mediów publicznych. TVP i Polskie Radio dostaną prawie 2 mld zł w papierach skarbowych tytułem rekompensaty za usługi abonamentowe. Tuż po głosowaniu posłanka PiS Joanna Lichocka skomentowała to wyciągniętym środkowym palcem.

Kwota przyznana publicznym nadawcom jest znacznie wyższa niż w poprzednich latach – 800 mln i 1,2 mld zł. Senatorowie i posłowie oczekiwali, że KRRiT przeprowadzi monitoring ws. rzetelności TVP jeszcze przed wyborami prezydenckimi.

Czytaj także: Mamy to czarno na białym. Ujawniamy dokument, który pokazuje, jak Polskie Radio robi dobrze PiS


A jednak szef KRRiT Witold Kołodziejski, który jest też mazowieckim radnym PiS, poinformował, że Rady na to nie stać. Podał przykład takiego monitoringu z 2015 r., zleconego na zewnątrz, który trwał dwa dni, a miał kosztować 100 tys. zł.

"Wyborcza" doniesienia o monitoringu postanowiła sprawdzić u źródła. W 2015 r. na czele Rady stał Jan Dworak. W rozmowie z "GW" zaprzeczył tym doniesieniom. Wtedy rzeczywiście opracował cztery raporty na temat kampanii wyborczej w telewizji. Ale to nie były dwa dni i jedna stacja. 34 osoby analizowały programy TVP 1, TVP 2, TVP Info, TVN 24, Polsat News i TV Trwam przez 19 dni.

Oglądali "Wiadomości" TVP 1, "Panoramę" TVP 2, "Wydarzenia" Polsatu, "Fakty" TVN, "Informacje dnia" TV Trwam i 120 godzin programów publicystycznych w tych stacjach. Wszystko to razem kosztowało rzeczywiście około 100 tys. zł.

źródło: "Gazeta Wyborcza"