Hytrek–Prosiecka odpowiada na wulgarny gest Lichockiej. "Symboliczny wyraz arogancji"
– Autentycznie mnie to dotknęło. Wyraz arogancji i triumfu był symboliczny – mówi naTemat Karolina Hytrek–Prosiecka, była dziennikarka TVN, która odpowiedziała na wulgarny gest Joanny Lichockiej w Sejmie. Posłanka PiS pokazała środkowy palec, gdy jej partia zdecydowała, że 2 mld zł pójdą na rządową TVP, a nie na leczenie nowotworów, jak chciała opozycja.
Karolina Hytrek–Prosiecka: Chodzi o to, co wypisują o mnie pracownicy TVP? To nie oni zasługują w tym temacie na uwagę.
Nie chodzi tylko o rządową telewizję. Eliza Olczyk z “Rzeczpospolitej” powiedziała w TOK FM, że chorzy na nowotwór są uważani za arystokrację wśród pacjentów.
Nie znam tej wypowiedzi i jej kontekstu. Cóż, ja arystokracją się nie czuję. Z mojego wyjątkowo złośliwego czerniaka leczyłam się w publicznej służbie zdrowia i na co dzień oglądałam wszystkie deficyty systemu – na każdym poziomie i z każdej strony.
Lekarze i pielęgniarki są przepracowani, ale doceniam, że zawsze uśmiechnięci. Państwo płaci im mało, więc brakuje personelu. Specjaliści nie mają tyle czasu dla chorych, ile powinni, by im wszystko wyjaśnić, odpowiedzieć na wszystkie pytania. Bez tej wiedzy chorzy boją się jeszcze bardziej.
Z kolei pacjenci często nie mają dostępu do nowoczesnych terapii, które są standardem na zachodzie Europy. Chorują i umierają nie dlatego, że lekarze nie mają serca, tylko dlatego, że państwo nie finansuje leczenia. Są pacjenci, którzy robią awantury personelowi za decyzje należące do polityków. Błędne koło.
Ludzie myślą, że każda osoba chorująca na nowotwór musi być wychudzona, blada i łysa, a przecież nie zawsze tak jest. Dużo zależy od rodzaju i etapu choroby, ale też od wdrożonego leczenia.
Szalenie istotne jest nasze nastawienie psychiczne. Tak, też mam dni, gdy czuję się gorzej, ale na szczęście mogę żyć normalnie. Choroba nigdy nie zdominowała mojego życia. Nie wolno się jej poddawać.
Co pani pomyślała, gdy zobaczyła środkowy palec posłanki Lichockiej w momencie, gdy PiS zdecydował, by 2 mld zł przekazać na TVP, a nie na leczenie chorych na raka, jak chciała opozycja?
Autentycznie mnie to dotknęło. Wyraz arogancji i triumfu był symboliczny. Nie mam pretensji, że ktoś nie czuje tych emocji, które czuję ja i wiele innych chorych osób, które do mnie piszą.
Posłanka partii rządzącej twierdziła, że tylko energicznie drapała się pod okiem.
Nie rozmawiajmy już o polityce, tylko o realnych problemach.
A teraz niektórzy politycy PiS mówią, że fak był pokazywany opozycji, a nie chorym na raka. Podkreślają, że Lichocka krzyczała w stronę posłów innych partii.
Ostatni raz. Ten gest był wykonany w danym kontekście, niezwykle wrażliwej inicjatywy, która mogłaby pomóc chorym, proszę zauważyć, ile osób zbiera fundusze na leczenie w publicznych zbiórkach. Narodowa Strategia Onkologiczna to 5 mld zł… na 10 lat. Proszę teraz pomyśleć, ile znaczą te 2 mld… na rok. To jest obrazowe.
I teraz, w tym kontekście, ostentacyjne pokazanie chorym na raka swojej satysfakcji i rozbawienia, poczucia wygranej, gdy mówi się o sprawach ważnych, to jest absolutny brak szacunku. Dobry system ochrony zdrowia jest wyrazem zaawansowania i rozwoju państwa. Państwa, które dba o swoich obywateli.
Czy na oddziale, gdzie dostaje pani wlewy, mówi się o środkowym palcu posłanki Lichockiej?
Mówi się.
Tak, każda ekipa zaniedbywała onkologię, ale co ma z tego wynikać dla osób, które potrzebują leczenia, żeby żyć i którym mówi się, że mamy zrównoważony budżet, a pieniędzy nie ma? Chory nie kalkuluje. Dla chorego na raka liczy się tu i teraz. Sejm jest właśnie od tego, by dyskutować o sprawach ważnych, a opozycja od tego, by podejmować takie inicjatywy.
Fakt jest taki, że od kilku dni wszyscy rozmawiają o potrzebach onkologii, tak jak kiedyś o potrzebach osób niepełnosprawnych. Przecież nawet minister zdrowia przyznaje, że jest źle, mimo że nakłady rosną. Pacjenci mogą na tym tylko skorzystać. Przecież rak nie ma legitymacji partyjnej.