"Co ma być, to będzie. Lecimy". Polacy boją się wyjazdów. Wykupili wycieczki, nie wiedzą co robić

Katarzyna Zuchowicz
Czy warto ryzykować? Jechać czy nie? Niejeden Polak, który zaplanował wyjazd zagraniczny na majówkę czy w wakacje, ma dziś ogromny dylemat co zrobić. Koronawirus wielu pokrzyżował plany. Niektórzy już zapłacili, nie chcieliby rezygnować. Inni cieszą się, że jeszcze nie zaplanowali wakacji. "Nie mam zamiaru zmieniać planów" – takich głosów jednak też nie brakuje.
Wielu Polaków zastanawia się, co zrobić z wyjazdami zagranicznymi zaplanowanymi w najbliższych dniach, czy np. w majówkę. Fot. 123rf.com
Koleżanka juz dawno zaplanowała egzotyczny wyjazd. Kupiła z mężem bilety na Dominikanę, zarezerwowali hotele. Wyjazd za 10 dni. A oni nie wiedzą co zrobić.

– Mam ogromne wątpliwości. Na Dominikanie potwierdzono 5 przypadków koronawirusa. Cały czas sprawdzam mapę, czy są nowe przypadki. Najbardziej boję się samej podróży i lotnisk. Zdaję sobie sprawę, że chodząc po mieście, mogę zarazić się też w Warszawie, ale na dzień dzisiejszy bardziej skłaniam się do rezygnacji wyjazdu – mówi. Cały czas jednak się waha.

Nie jadą z biurem podróży. Zdają sobie sprawę, że za rezygnację nikt nie zwróci im tysięcy złotych, które wydali. Sytuacja jest inna niż w przypadku ewentualnej rezygnacji podczas wyjazdu z biurem podróży.


"Kwestia zwrotu biletów lotniczych nie jest tak szczegółowo uregulowana jak odstąpienia od wycieczki z biurem podróży. Nie ulega jednak wątpliwości, że linie lotnicze także powinny zachować się odpowiedzialnie i monitorować bieżącą sytuację aby uniknąć zagrożenia dla zdrowia pasażerów" – wyjaśniał kilka dni temu prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Polacy wahają się z wakacjami


Ilu jednak klientów biur jest w podobnej sytuacji? Sami lub z całymi rodzinami? Przed wyjazdami lada dzień, na Wielkanoc, majówkę, wakacjami? Wielu Polaków ma obawy i dylemat, co dalej. Jechać czy nie? Zwłaszcza, jeśli już za wycieczki zapłacili. I termin jest bardzo bliski.

"Wylot w sobotę 14 marca. Co robić???" – pyta rozpaczliwie Polka na jednej z facebookowych grup o wakacjach w Turcji. Tu 11 marca potwierdzono pierwszy przypadek koronawirusa. "Ciężka sprawa, też biję się z myślami", "Przełożyć, po co się narażać", "Zostać w domu bez dwóch zdań" – radzą jej jedni.
Komentarz internautki
FB

"Tak właśnie wyjeżdżając i wyjeżdżając naraża się innych ludzi na utratę zdrowia w trakcie kiedy z każdej strony proszą o jak najmniejszą styczność z ludźmi".

Inni niemal krzyczą: "Lecieć i cieszyć się wyjazdem".

Odpowiedzi mniej więcej wyglądają tak:
fot. screen/facebook
"My lecimy 19.03, jedyne czego się obawiam to kwarantanny w hotelu" – piszą inni. Ale są i tacy, którzy próbują odsprzedać bliskie wycieczki.

Widać też, że Polacy już zastanawiają się, co zrobić w majówkę, a nawet w wakacje. "My czerwiec i wakacje pod znakiem zapytania co to będzie" – ktoś pisze. Choć wielu też uspokaja, liczą, że do tego czasu sytuacja się zmieni.
Komentarz internautki

"Ja wylot dopiero w czerwcu ale martwię się jak tak dalej wirus będzie postępował że Egipt nie będzie wpuszczał samolotów z Europy na razie nie panikuje bo to jeszcze troch czasu".

"My lecimy 16 maja i też się zastanawiamy jak to będzie miejmy nadzieję że to się uspokoi".

"My też mamy 5 maja, mam nadzieję że sytuacja się ustabilizuje".

Jaka sytuacja w biurach podróży


– Klienci, dzwonią do nas, pytają co zrobić. Mieliśmy też rezygnacje, ale trzeba liczyć się z kosztami. Wszystko zależy od kierunku. Do Włoch odwoływaliśmy wyjazdy z pełnym zwrotem kosztów. Jeśli jednak jest to np. wycieczka w maju do Grecji i ktoś chce zrezygnować, nie ma dziś podstawy do tego, żeby była to rezygnacja bezkosztowa. Na innych kierunkach każdy sam musi podjąć decyzję. Poza tym do maja jest jeszcze trochę czasu – słyszę w jednym z warszawskich biur podróży.

Pracownik czytał jednak na branżowych grupach na FB, że inne biura agencyjne mają więcej rezygnacji. – Mamy też klientów, którzy np. mają wykupione Włochy na majówkę i zastanawiają się, co będzie dalej. Są obawy. Najbardziej obawiają się wyjazdów osoby starsze i rodziny z dziećmi – mówi.

Lokalne media w ostatnich dniach donosiły, jak jest w ich regionach. O ogólnych problemach biur podróży nie wspominając.

"Klienci dzwonią i przychodzą. Nie ukrywają, że przestraszyli się koronawirusa. Chcą odwoływać wyjazdy do różnych części świata, głównie do tych miejsc, które najczęściej wymieniane są jako najgroźniejsze pod względem epidemiologicznym" – mówił Wyborczej właściciel jednego z biur w Łodzi. "Echo Dnia" z województwa świętokrzyskiego: "Panika w świętokrzyskich biurach podróży i widmo plajty. Turyści w obawie przed koronawirusem albo rezygnują z wyjazdów, albo nie chcąc ponosić kosztów rezygnacji jadą na urlop z duszą na ramieniu". Radio Eska w Lublinie słyszała w lokalnych biurach podróży: "Lublinianie rezygnują z wycieczek", "Do Włoch nie można latać, to teraz czerwona strefa, ale mieszkańcy Lublina rezygnują też z popularnej Hiszpanii. W zasadzie z całego basenu Morza Śródziemnomorskiego".

Uspokajają przed wakacjami


Organizatorzy jednak uspokajają. Radzą też co zrobić, zwłaszcza przy wyjazdach w odleglejszych terminach. Do majówki, czy do wakacji jest jeszcze sporo czasu. Sytuacja może się zmienić.

– Rezygnacje z wyjazdów letnich obecnie są przedwczesne i nieuzasadnione, szczególnie te z biurami podróży. Klient zachowuje prawo rezygnacji do dnia wyjazdu i ma to zagwarantowane ustawą. Nie ma żadnego powodu do paniki. Jeśli zrobiliśmy rezerwację, to poczekajmy. W przypadku wyjazdów letnich mamy jeszcze trochę czasu. Sytuacja może się unormować i nie będzie problemu. Odradzałbym teraz rezygnację z wyjazdów letnich z powodu atmosfery wokół koronawirusa. Spokojnie obserwujmy, co się dzieje – mówi naTemat Krzysztof Piątek, były prezes Polskiego Związku Organizatorów Turystyki.

Marek Kamieński z Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Agentów Turystycznych zwraca uwagę na ważną rzecz. – Do biur przychodzą np. klienci, którzy przykładowo kupili wakacje na czerwiec do Bułgarii, mówią, że się boją i chcą anulować wyjazd. Ale po co anulować dziś wyjazd zaplanowany na czerwiec? Można anulować go w maju, z takimi samymi kosztami. Na 30-40 dni przed wyjazdem można anulować wycieczkę i poniesiemy takie same koszty, gdybyśmy anulowali ją dziś – mówi.

Podkreśla: – Klientom trzeba teraz mówić: Proszę państwa, nie róbcie dziś paniki, czekajcie z decyzją. Dziś anulacja jest nieodwracalna. Klient się boi, nie chce lecieć w czerwcu do Bułgarii. Ale tyle samo pieniędzy straci, gdy przyjdzie do biura w maju. Dziś nie ma co wpadać w panikę. Trzeba zachować zimną krew i czekać.

Co Polacy myślą o wyjazdach


Oczywiście nie wszyscy panikują. Patrząc na reakcje na facebookowych grupach o wakacjach za granicą, czasem można mieć wrażenie, że jest zupełnie odwrotnie. "Planujemy w czerwcu wybrać się do Turcji tylko zastanawiamy się jakie miejsce wybrać", "Proszę o opinie o tym hotelu i okolicy w pobliżu, jeśli ktoś spędził tam urlop", "Właśnie wróciliśmy z hotelu X. Byliśmy z rocznym dzieckiem. Polecam – hotel czyściutki, super jedzenie" – to tylko kilka wpisów z ostatnich dni z tureckiej grupy.

Również na chorwackiej niektórzy reagują: "Nie mam zamiaru zmieniać planów, do września po wirusie zostanie wspomnienie", "Jeżeli ma dopaść to dopadnie czy w Chorwacji np. w restauracji czy w Poznaniu w kościele. Ludzie nie dajcie się zwariować", "Ja na razie nie planuję odwołać wyjazdu. Zmierzamy na Istrię 30 maja, liczę, że do tego czasu sytuacja się nieco uspokoi".

Kierunek Egipt: "Lecimy 12.03 i jesteśmy szczęśliwi. Nie mam żadnych obaw. Już nie mogę się doczekać tak kocham to słońce i morze".

Albo: "My 11.04. Marsa Alam. Co ma być to będzie. Lecimy", "Ja lecę 21 maja. Nie popadam w paranoję. Chcę zwiedzać, wygrzewać się na słoneczku i wrócić z pięknymi wspomnieniami".

Jak wyglądają rezerwacje na lato


W biurach mówią, że rezygnacje się zdarzają, ale bardziej widać dziś inny trend. – Jest zamieszanie. Nikt nie jest w stanie powiedzieć, jak sytuacja z koronawirusem się rozwinie. Od stycznia powinien trwać okres intensywnych rezerwacji na sezon letni. Ale organizatorzy donoszą, że ta fala bardzo osłabła. Że jest od 30 nawet do 70 procent mniej rezerwacji na okres letni – mówi Krzysztof Piątek.

Twierdzi, że widać, iż Polacy wstrzymują się od podejmowania wakacyjnych decyzji. – Efekt, który na pewno ma dziś miejsce to bardzo znaczące osłabienie tempa rezerwowania nadchodzącego lata. Normalnie w okresie pierwszego kwartału było apogeum rezerwacji letnich. Teraz tak nie jest – mówi.

– Zdecydowanie potwierdzam. Część osób, mimo że miała robić rezerwację, wstrzymuje się przed podjęciem decyzji. W naszym biurze było też kilka anulacji – słyszę w jednym z warszawskich biur. Ale sytuacja podobno zmienia się jak w kalejdoskopie. Każdego dnia jest inaczej, dziś obserwują jeszcze coś innego. I tu pewnie niejeden może być zaskoczony.

– Owszem, Polacy się wstrzymują. Ale dziś koledzy mówią, że klienci przychodzą do biur, bo wszyscy organizatorzy oferują bardzo atrakcyjne ceny, dużo niższe niż były wcześniej. Dają też gwarancje, na przykład niezmienności ceny lub rezygnacji z wyjazdu. Dlatego ludzie zaczęli myśleć, że warto zaryzykować i kupić wakacje. Klientów w biurach podróży dziś jest coraz więcej – mówi Marek Kamieński.

– Dopiero sprzedałam wycieczkę do Egiptu. To był last minute na najbliższe dni – jakby na potwierdzenie słyszę w warszawskim biurze

Koszt rezygnacji z wyjazdu


No dobrze. Ale jeśli ktoś się boi i naprawdę chce się wycofać? Jakie ma szanse na zwrot kosztów?

Krzysztof Piątek podkreśla, że klient w każdej chwili ma prawo zrezygnować z wyjazdu. Ale może się to wiązać z kosztami. – Bezkosztowa rezygnacja jest możliwa, gdy klient kieruje się zaleceniami MSZ, które publikuje je dla każdego kraju. Jeśli jest napisane, że nie wolno do danego kraju jeździć, to klient ma podstawy do bezkosztowej rezygnacji – tłumaczy.

Taka sytuacja dotyczy dziś turystów, którzy wykupili wyjazdy do Włoch. Na przykład chcieli jechać na narty w Dolomitach, gdzie właśnie zamknięto ośrodki narciarskie. – Jeśli klient planował wyjazd na narty to ma wszelkie podstawy do rezygnacji z wyjazdu i zwrotu wszystkich kosztów. W przypadku gdy wyjazd jest do regionu, gdy MSZ zaleca jedynie zwykłą ostrożność, czyli nie są to strefy zamknięte, to rezygnacja jest możliwa, ale może się wiązać z kosztami. Wszystko trzeba jednak uzgodnić z organizatorem – wyjaśnia nasz rozmówca.

Czytaj także: Włochy izolują się od świata! Premier ogłosił, że teraz cały kraj to czerwona strefa

Marek Kamieński mówi, że muszą być spełnione pewne przesłanki. Muszą być "nieuniknione i nadzwyczajne okoliczności", które występują “w miejscu docelowym lub jego najbliższym sąsiedztwie”. I za takie można uznać epidemię we Włoszech.

Ale pojawił się też Izrael, który zamknął granice dla turystów. – W takiej sytuacji nie ma żadnej dyskusji, turyści otrzymują 100-procentowy zwrot kosztów. Klient, który chce anulować wyjazd wakacyjny w czerwcu np. do Bułgarii też oczywiście może. Ale po kosztach wynikających z warunków podróżowania – zastrzega.

UOKiK przypomina zasady rezygnacji


O zasadach rezygnacji przypomniał kilka dni temu prezes UOKiK Tomasz Chróstny.
Na stronie urzędu znalazł się komunikat.
UOKiK

"Zgodnie z ustawą o imprezach turystycznych podróżny może bezpłatnie odstąpić od umowy o udział w wycieczce lub wczasach w przypadku wystąpienia nieuniknionych i nadzwyczajnych okoliczności, które mają znaczący wpływ na realizację imprezy turystycznej lub przewóz podróżnych do miejsca docelowego. Konsument rezygnując z wycieczki może żądać wyłącznie zwrotu dokonanych wpłat i nie może ubiegać się o dodatkowe zadośćuczynienie czy odszkodowanie”. Czytaj więcej


- W przypadku każdego wniosku o odstąpienie od umowy biuro podróży musi sprawdzić czy zaszły przesłanki do takiego odstąpienia. Innymi słowy czy w miejscu, do którego konsument planował lecieć, istnieje realne zagrożenie jego zdrowia. Jeżeli tak, biuro ma obowiązek uznać roszczenie podróżnego. W przypadku wątpliwości dotyczących indywidualnych umów z biurami podróży zachęcam do korzystania z darmowej pomocy prawnej świadczonej przez miejskich i powiatowych rzeczników konsumenta – wyjaśniał prezes Chróstny. UOKiK wskazał też, że w przypadku szacowania ryzyka kraju destynacji pomocne są informacje dostarczane przez GIS, MSZ czy Światową Organizację Zdrowia (WHO) – one mogą stanowić "uzasadnienie wystąpienia owych nagłych i nieprzewidzianych okoliczności, w tym związanych z zagrożeniem zdrowotnym w kraju podróży".

W przypadku zakupu biletów lotniczych, czyli gdy podróżujemy na własną rękę, nie ma szczególnych przepisów dotyczących rezygnacji z powodu "nadzwyczajnych okoliczności”. Można jedynie próbować zmienić termin lotu lub zwrócić bilet. Ale wszystko zależy od przewoźnika, który, jak wskazuje UOKiK, "może jednak zastrzec, że pasażer ponosi konsekwencje finansowe takich zmian".