Pacjent z Sosnowca przez 5 dni zakażał w szpitalu. Bo nie wykonano testów
Odwołane zajęcia w szkołach, imprezy kulturalne, a nawet zamknięte urzędy. To efekt narastającego zagrożenia ze strony koronawirusa. Tymczasem w jednym z największych szpitali w południowej Polsce: Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym nr 5 im. św. Barbary w Sosnowcu, przez kilka dni na oddziale wewnętrznym leży około 30-letni pacjent z ostrym zapaleniem płuc. Tak, to ten, u którego badania na obecność koronawirusa dały wynik pozytywny. Szkoda tylko, że testy wykonano dopiero... po kilku dniach.
Co z procedurami w dobie koronawirusa?
Dziennikarze portalu silesia24.pl próbowali dociec, dlaczego przez kilka dni nie sprawdzono, czy pacjent ma koronawirusa. Od kiedy pojawiło się podejrzenie, że może być zarażony koronawirusem?
Rzecznik szpitala nie potrafi odpowiedzieć. Kiedy odizolowano personel? Jakie były procedury? – Wszystko było przeprowadzone zgodnie z procedurami – tłumaczy Tomasz Świerkot. Czy fakt, że człowiek zakażony koronawirusem jak gdyby nigdy nic przebywa na zwykłym oddziale szpitalnym z innymi chorymi przez kilka dni jest zgodny z wszelkimi procedurami?
Jeśli nie będziemy przeprowadzać testów chorym, to na nic wszelkie kwarantanny narodowe.•Fot. Tomasz Pietrzyk / Agencja Gazeta
Czytaj więcej: Senator alarmuje. "Rząd i PiS przeciwko powszechnym testom na koronawirusa"
Koronawirusem zakazić mogło się więcej osób
Rzecznik szpitala uspokaja, że próbki do badań zostały pobrane od ok. 100 osób znajdujących się na oddziałach. Pierwsze 20 dało wynik negatywny.
To oznacza, że nie stwierdzono u nich koronawirusa. Pozostaje kwestia tego, czy uda się przebadać wszystkich, z którymi chory mężczyzna miał kontakt m.in. w czasie pobytu na szpitalnym oddziale ratunkowym oraz później – już w trakcie kilkudniowej hospitalizacji. Pacjent nie musiał leżeć w szpitalnym łóżku...