Aż takich reakcji się nie spodziewałem. To auto działa na ludzi jak magnes
Łukasz Grzegorczyk
Przez kilka z dni z Audi A5 Sportback znalazłem się… w centrum uwagi. Na parkingu, na stacji benzynowej, na skrzyżowaniu w centrum miasta. Ludzie zerkali i podpytywali, co to za auto. I wcale im się nie dziwię, bo nie można przejść obok niego obojętnie. Mimo wszystko pozostał mi jednak trochę niedosyt. Spróbuję wyjaśnić, z czym w ogóle mamy do czynienia.
Audi A5 Sportback jest na rynku od 2009 roku. 11 lat to w motoryzacji jak epoka, więc przez ten czas auto przeszło szereg zmian. Trzeba jednak przyznać, że od samego początku wyglądało po prostu dobrze. Ostatni lifting był w zasadzie symboliczny, ale sprawił, że A5 Sportback nadąża za trendami. Powiem wam szczerze: ostatnio żaden samochód nie spodobał mi się tak bardzo, jak ten.
Z przodu mamy osłonę chłodnicy Singleframe z kratownicą przypominającą plaster miodu. Po bokach znalazły się powiększone wloty powietrza. Największe wrażenie zrobił na mnie nowy kształt reflektorów, które w dodatkowej opcji mogą być w technologii Matrix Led. Z tej perspektywy auto wygląda bardzo agresywnie.
Fot. naTemat
Z boku zmieniły się tylko progi, z kolei z tyłu mamy wkładkę dyfuzora z końcówkami rur wydechowych w kształcie trapezu. Do tego zamontowano diodowe światła z dynamicznymi kierunkowskazami.
Fot. naTemat
Sportowy design naniesiony na elegancką sylwetkę zawsze mi się podobał. Dlatego dzień odbioru Audi A5 Sportback do testów był zapisany w kalendarzu na czerwono. Znałem ten samochód ze zdjęć i relacji kolegi, bo już testowaliśmy w naTemat starszą wersję A5. Nie sądziłem jednak, że na żywo będzie wyglądał… jeszcze lepiej.
Fot. naTemat
Miałem do dyspozycji wersję 40 TFSI S tronic, czyli coś po środku z dostępnych opcji. Udało mi się wyrwać egzemplarz w kolorze "Szary Quantum" – chyba najładniejszym z dostępnych. Żeby sprawdzić, co ten samochód potrafi, wybrałem się w góry.
Zanim cokolwiek napiszę o parametrach A5 Sportback, muszę wspomnieć o tym, co zaskoczyło mnie najbardziej. Nie trzeba jeździć muskularnym Audi SQ8 czy Porsche 911, by zwracać uwagę na drodze. W A5 Sportback też nie będziecie anonimowi. Przez kilka dni miałem kilkanaście sytuacji, kiedy ktoś podchodził, podpytywał czym jadę.
A już najbardziej wymowny był moment, kiedy zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych. Pan przechodził i… stanął na środku, by zrobić "obczajkę". Tak, ten samochód naprawdę kradnie spojrzenia.
Fot. naTemat
Teraz czas na konkrety. Wnętrze nowego A5 Sportback jest zdominowane przez poziome linie. Co to znaczy? Dosłownie, wszelkie obszycia czy elementy są stylizowane właśnie w takim kształcie. Nie spodziewajcie się jednak jakiejś rewolucji. W środku dominuje prostota i elegancja, czyli w zasadzie jak we wszystkich Audi, także w tych modelach z najwyższej półki.
Kierowca ma przed oczami całe centrum dowodzenia, a większość niezbędnych opcji można obsłużyć z poziomu wielofunkcyjnej kierownicy. Drugi, 10,1-calowy dotykowy wyświetlacz MMI w technologii haptycznej, umieszczony w centralnej części, też pokaże nam niezbędne informacje, ale w czasie jazdy można go nawet nie używać. Częściej bawił się nim mój pasażer niż ja.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Poza tym miałem do dyspozycji 3-strefową klimatyzację czy indukcyjne ładowanie telefonu. Z kolei pakiet usług Audi connect i Audi connect plus dostarczał mi wiele informacji pobieranych wprost z internetu.
A5 40 TFSI S tronic wystawiłem na próbę w zasypanej śniegiem Wiśle. Warunki momentami były naprawdę trudne, ale dzięki temu mogłem dokładnie sprawdzić samochód. Szybko doszedłem do wniosku, że 4-cylindrowa, benzynowa jednostka o mocy 190 KM to trochę za mało jak na to auto. Do setki mogłem rozpędzić się w 7,5 sekundy. Tragedii nie ma, ale szału też brak.
Fot. naTemat
Nie zrozumcie mnie źle, bo nie oczekuję od A5 Sportback, że będzie bolidem na drodze. Zastanawiam się jednak, czy był sens tworzenia auta w takiej konfiguracji. Nie mówiąc o innej, jeszcze słabszej, dostępnej w ofercie (35 TDI S tronic, 163 KM). Wiadomo jednak, że każdy może mieć inne oczekiwania. Dlatego ukłony w stronę niemieckiej marki, że pomyślała o wielu grupach klientów.
Wróćmy do wersji, którą przemierzałem zaśnieżone drogi. Jeśli chodzi o komfort jazdy, A5 Sportback nie zawiodło mnie naprawdę w żadnej sytuacji. W zatłoczonej Warszawie i kompletnie zatkanym Krakowie pomagały mi czujniki parkowania i kamera cofania. Na autostradzie sprawdził się adaptacyjny tempomat. Z kolei na górskich serpentynach czasami dawał o sobie znać asystent utrzymywania pojazdu na wzniesieniach.
Fot. naTemat
W dowolnym momencie miałem możliwość wyboru jednego z pięciu trybów. Od tego do spokojnej, dostojnej jazdy, do najbardziej dynamicznego, który najlepiej wykorzystuje moc. Co prawda na południu Polski o tej porze roku pewnie lepiej sprawdziłoby się np. Audi Q3 Sportback, ale na pewno nie mam powodów do narzekania. Tym bardziej, że przyzwoicie wypadło spalanie. Na drogach szybkiego ruchu wyszło około 8 litrów. W ulicznych korkach podskoczyło o 2 litry.
Fot. naTemat
Jedno jest pewne – A5 Sportback dostarcza sporo atrakcji kierowcy, jak i… przechodniom. Może służyć nawet za rodzinne auto, ale wtedy trzeba liczyć się z ograniczeniami, bo miejsca z tyłu jest nie za wiele. Jeździła ze mną też starsza osoba, która potwierdziła, że miała trochę ciasno. A kiedy sam usiadłem na tylnej kanapie, uderzyłem głową w sufit. W skrócie: bagażnik daje radę, ale w środku nie jest zbyt przestronnie.
Fot. naTemat
Fot. naTemat
Audi A5 40 TFSI S tronic w podstawie kosztuje około 190 tys. zł. Gdybym wybierał wersję dla siebie, bez zastanowienia wziąłbym najmocniejszą (45 TFSI quattro S tronic, 245 KM). Nie tylko ze względu na liczbę koni mechanicznych pod maską, ale głównie przez napęd quattro, który po prostu robi różnicę. Koszt takiego auta w bazowej opcji to około 210 tys. zł.
Audi A5 40 TFSI S tronic na plus i minus:
+ Wygląda obłędnie. To nie tylko moje zdanie
+ Jest elastyczny. Do miejskich korków i w trasę
+ Rozsądne spalanie
- Silnik. W tym aucie musi być mocniejszy
- Mało miejsca z tyłu