"Jedno z najbezpieczniejszych państw na świecie". Blogerka mówi, jak Chiny opanowały epidemię
To właśnie w Chinach zaczęła się globalna pandemia koronawirusa i to właśnie Chiny są teraz jednym z państw, którym udało się wyhamować liczbę zakażeń. Życie w Szanghaju już powoli wraca do normy. – Rzeczywiście, ruch na ulicach jest już dokładnie taki sam, jak jesienią, a restauracje, czy inne miejsca spotkań są już pootwierane – mówi naTemat Weronika Truszczyńska.
Rzeczywiście, ruch na ulicach jest już dokładnie taki sam jak jesienią, a restauracje, czy inne miejsca spotkań (parki, bary) są już pootwierane. W dalszym ciągu w większości zamknięte są jednak szkoły i te będą się stopniowo otwierać, w zależności od prowincji, od przyszłego miesiąca.
Największą różnicą jest jednak to, że praktycznie wszędzie trzeba mieć założoną maskę. Niby zdjęto już nakaz noszenia maski na ulicy, ale większość ludzi dalej je nosi ze względu na to że musi znajdować się ona na twarzy każdej osoby, która chce wejść do zamkniętej przestrzeni jak restauracja, metro czy sklep.
Co Chińczycy zrobili, by opanować epidemię? Wymienisz proszę kilka złotych środków?
W dalszym ciągu toczą się ostre spory, co do zasadności noszenia masek. W Europie (poza Czechami, gdzie muszą nosić je już wszyscy) nie zaleca się ich zdrowym osobom, w Chinach wręcz przeciwnie: maskę na wyjście musiał mieć każdy.
Na początku ich brakowało ale już w połowie lutego były całkiem szeroko dostępne. Powszechne było też mierzenie temperatury na wejściu do każdej zamkniętej przestrzeni (dalej się to odbywa). Środki zapobiegawcze stosowano różne w zależności od miasta. W samym Szanghaju nie było aż tak wielu chorych więc zalecano pozostanie w domu, ale nie było żadnych formalnych ograniczeń co do wyjść.
Za to w pobliskim Hangzhou, gdzie chorych było więcej, wyjścia zostały ograniczone do 2-3 w tygodniu i wymagane były przepustki. Najgorsza sytuacja była oczywiście w mieście Wuhan, gdzie wyjścia były w ogóle zakazane, a jedzenie dostarczały mieszkańcom komitety osiedlowe.
Na kwarantannę nie można też jechać taksówką czy metrem, wiozą nas na nią specjalne autobusy z załogą w strojach ochronnych. Z obowiązkowej kwarantanny nie bardzo da się też uciec bo w specjalnym hotelu jesteśmy non-stop pilnowani, a gdy odbywamy kwarantannę w domu na drzwi policja zakłada urządzenie, które daje sygnał za każdym razem gdy osoba na kwarantannie otworzy drzwi.
Jak się zachowywali ludzie? Siedzieli w domach jak nakazano? U nas Polacy nie mogą wysiedzieć w zamknięciu i robią imprezy, ogniska, chodzą po ulicach bez masek...
Różnie to bywało. Wiele osób bało się wyjść, ale nie było też, że na ulicach panowały pustki. Po mieście kręciły się osoby z psami albo fotografowie uliczni, chcący uchwycić ten niecodzienny widok. Sklepy i centra handlowe były normalnie otwarte, ale rzeczywiście było w nich niewiele osób w porównaniu do tego co jest teraz.
Maski nie są już obowiązkowe na wyjście, ale trzeba mieć je w zamkniętych przestrzeniach, więc i tak trzeba te nosić ze sobą bo co z tego że na ulicy mogę ją zdjąć gdy wchodząc do metra trzeba ją znów założyć.
Ile teraz wynosi licznik zachorowań? Ubywa, przybywa chorych w Chinach i Szanghaju?
Licznik zachorowań jest podzielony na zarażenia wewnątrz kraju i osoby, które przyjechały już chore z zagranicy. W Szanghaju zarażeń wewnętrznych było około 350, ale licznik nadal się kręci, bo kolejni chorzy zjeżdżają z zagranicy (głównie Chińczycy uciekający przed epidemią z Europy czy USA) i do teraz w mieście odnotowano ponad 400 przypadków. Większość osób już wyzdrowiała, ze szpitali wyszło 330 osób. W całych Chinach na ten moment jest mniej niż 5 tysięcy chorych i ta liczba codziennie spada, a w sumie wyzdrowiało już ok. 75 tysięcy osób.
Co jest pootwierane, co jest nadal pozamykane?
Sklepy i centra handlowe były otwarte przez cały czas. Zamknięte dla klientów były za to bary i restauracje (tylko zamówienia na wynos/dostawa), nie można było też wchodzić do parków. Wszystko to już się otworzyło, ale w wielu z nich nadal obowiązują restrykcje (maski, mierzenie temperatury). Ciągle zamknięte są jednak szkoły (z wyjątkiem kilku prowincji) i kina czy teatry.
Na ulicach było pustawo i wiele miejsc było zamkniętych ale najciekawszym przeżyciem była jazda metrem, w którym siedziały trzy osoby na krzyż. Łatwo było więc zachować odstępy. Ludzie czasami zbierali się pod kawiarniami, które sprzedawały tylko na wynos i pili kawę siedząc na krawężniku.
Czy miałaś takie momenty, że myślałaś, że to początek końca świata?
Tylko jeden! Gdy wróciłam do Chin na początku lutego zobaczyłam pracowników lotniska ubranych w stroje ochronne z rękawami pozaklejanymi taśmą. Lotnisko to zdecydowanie najdramatyczniejsze przeżycie, szczególnie dla osoby powracającej z bezpiecznej jeszcze wtedy Europy. W Warszawie na Okęciu nikt nawet masek nie nosił, a w Szanghaju na lotnisku Pudong wszyscy pasażerowie mieli maski, a obsługa pełne stroje ochronne.
Co było dla ciebie najbardziej zaskakujące lub przerażające?
Starsi ludzie ludzie spacerujący jak gdyby nigdy nic po ulicach bez masek, ale to chyba cecha wielu seniorów w różnych krajach, bo dochodzą mnie słuchy że w Polsce też wielu emerytów krąży po mieście, kiedy powinni siedzieć w domu.
Poczytać trochę i pomyśleć, dlaczego wprowadzone są różnego rodzaju ograniczenia. Wiele osób słucha zaleceń rządu, ale nie bardzo je rozumie. W sklepie może być ograniczona ilość osób, ale już dostawałam od znajomych zdjęcia ludzi tłoczących się przed wejściem do supermarketu, więc chyba nie wszyscy do końca rozumieją dlaczego wprowadzono takie zasady.
Jeżeli ktoś jest właścicielem biznesu, który dalej pracuje to warto podpatrzeć jakie środki ostrożności wprowadziły dla swoich pracowników firmy w Chinach. Mierzenie temperatury pracownikom dwa razy dziennie, maski, ograniczanie kontaktów czy pilnowanie żeby pracownicy nie jedli razem podczas przerwy to środki, które zastosowały wszystkie chińskie przedsiębiorstwa.
Jakie ogólnie błędy popełnia Polska, że wciąż przybywa chorych?
Myślę że na ocenę tego będzie czas za kilka miesięcy, ale już teraz się mówi, że brakuje środków ochronnych nawet dla lekarzy, więc nic dziwnego że masek nie zaleca się nosić osobom bez objawów, kiedy brakuje ich nawet w szpitalach… Z tym rząd powinien uwinąć się jednak szybciej. Sąsiednie państwa, kupiły dla swoich obywateli środki ochronne w Chinach, a w Polsce masek nadal nie mają nawet lekarze.
Myślisz, że wkrótce w Polsce sytuacja będzie tak opanowana jak w Chinach?
Nie jestem w stanie tego powiedzieć. To się okaże za kilka tygodni.