Nauczycielka o "Szkole TVP": To, co zrobiono, to poziom nauczycielskiego disco polo

List czytelniczki
Niektórzy w środowisku śmieją się z nauczycielek, które wystąpiły w programie "Szkoła TVP". Mnie zwyczajnie jest ich żal. Nie skupiam się wyłącznie na popełnianych przez nie błędach, widzę też drugie dno – pisze w liście do redakcji nauczycielka matematyki.
"Niektórzy w środowisku śmieją się z nauczycielek, które wystąpiły w programie 'Szkoła TVP'". Mnie zwyczajnie jest ich żal - pisze w liście do redakcji matematyczka. Fot. screen z TVP
Od strajku prowadzona jest bardzo skuteczna anty-nauczycielska kampania. Politycy różnych opcji zawłaszczyli nas, staliśmy się politycznym mięsem. Jedni będą nas podsycać do strajku, bo jest to dla nich wygodne w walce z rządem. Inni będą mówić, że jesteśmy totalnym dnem i nie zasługujemy nawet na 5 złotych. To dobiera motywację do tego, żeby w tym zawodzie być.

Ale jeśli sami nauczyciele hejtują innych nauczycieli, to mamy obraz jak z filmu Jana Komasy 'Hejter". To socjologiczna strategia, która pozwala osiągnąć efekt.

Podobnie zresztą jak produkcja "Szkoła TVP". Obiektywnie rzecz biorąc, jeśli nauczyciel opowiada takie rzeczy to dla kogoś, kto ogląda program, jest zwyczajnym wygadywaniem głupot.
I normalne jest, że za jakiś czas ten materiał będzie służył do tego, by pokazać jak beznadziejni są nauczyciele. Łatwiej zapomnieć, że to produkcja TVP. Będzie się tylko pamiętać o "kretyńskich nauczycielkach". Kto uczy nasze dzieci? "Debilki".


To, co zrobiono w TVP, to poziom nauczycielskiego disco polo. Przepraszam wszystkich miłośników tej muzyki za takie porównanie. Oczywiście, że środowisko nauczycieli nie jest jednorodne, są osoby, które powinny się dokształcić.

Nauczyciele z mojego otoczenia ciągle to robią, rozwijają się, szkolą. To nie są, cytując internautów "muły". Natomiast to, co widzimy w TVP, przykleja się do całego środowiska. I nie można się od tego odbić. Jeżeli nie ma nawet tej finansowej gratyfikacji, to zawsze było coś, czego nie mierzy się w pieniądzach, czyli autorytet. Teraz i tego nie mamy.

Z drugiej strony: jeżeli taki program jest nagrywany przez TVP, która jest telewizją publiczną, ma on mieć charakter edukacyjny, to jak to jest możliwe, że wydawca, producent pozwala nauczycielom na robienie tak kardynalnych błędów? Przecież to nie jest program nagrywany na żywo, przecież osoba za niego odpowiedzialna miała czas, żeby dokonać w nim modyfikacji. Ale tego nie robiła.

To rodzi wątpliwości, czy to nie jest celowe działanie, które ma ośmieszyć nauczycieli w oczach całego społeczeństwa?

Nie rozumiem też innej kwestii: cały świat wyśmiewa się i zna nazwiska nauczycielek, które wystąpiły w "Szkole TVP". Chciałabym dowiedzieć się, kto jest autorem tego programu, kto za to odpowiada?

W system pracy on-line zostaliśmy wrzuceni przez epidemię i płyniemy, żeby się nie utopić: rodzice, dzieci i oczywiście nauczyciele. Jeśli ktoś utonie, to odpowiedzialność bierze nauczyciel. Cała nienawiść i złość wyleje się na niego.

Za chwilę będzie kryzys gospodarczy, rząd będzie szukał pieniędzy. I może być tak, że władza uzna, że skoro nauczyciele nie wywiązują się z pracy on-line, nie spełnili oczekiwań, to może nie powinni dostawać nadgodzin. Niech dostaną pensję, etat, ale bez nadgodzin, bo im się nie należy. "Bo przecież nadgodzin nie wyrabiają". Mówiąc krótko: niezadowolenie społeczne musi mieć jakąś ofiarę. Ja już wiem, kto nią będzie.