Tyle mamy środków z UE na walkę z COVID-19, a PiS, że UE zła. Europosłanka pokazała mapę z milionami
Europosłowie PiS odrzucili rezolucję PE ws. "skoordynowanych działań UE na rzecz walki z pandemią COVID-19 i jej skutkami". Dokument wspomina o wyborach w Polsce, co w PiS uznano za skandaliczne. Opozycja apeluje jednak, by rząd się nie obrażał i korzystał z funduszy unijnych, które są przeznaczone na walkę z pandemią. – Pokazali brak wrażliwości i szacunku dla zwykłego człowieka – mówi naTemat europosłanka PO Elżbieta Łukacijewska.
Pokazali brak wrażliwości i szacunku dla zwykłego człowieka. Dla nich liczy się PR. Pokazała to tarcza, która jest zabiegiem PR-owym, przykrywającym brak przygotowania i realnej pomocy.
Bardzo często otrzymuję pytania od mieszkańców i przedsiębiorców z Podkarpacia, jakie są szanse i możliwości skorzystania z pieniędzy UE, bo coś, co budowali latami, ponosili koszty, płacili podatki, teraz upada. Tracą nie tylko oni, ale też pracownicy, samorządy itp.
Więc trudno znaleźć inne wytłumaczenia takiego, a nie innego głosowania kolegów z PiS.
Tam było tylko jedno zdanie o wyborach w Polsce. Cała rezolucja ma ponad 70 punktów, liczy 16 stron. Są w niej zapisy o bezdomnych, o osobach w trudnej sytuacji, o szacunku dla lekarzy i innych, którzy walczą na pierwszej linii frontu z COVID-19, o solidarności z innymi państwami, które najbardziej ucierpiały…
PiS nie umie odnaleźć się w unijnej merytoryce, która jest nakierowana na działania wspólne. Środki z UE na walkę z koronawirusem mają wspierać trzy segmenty:
1. szpitale – zakup sprzętu i potrzebnego wyposażenia
2. wsparcie dla przedsiębiorców, które realnie pomoże uratować ich przesiębiorstwa, także MSP
3. wsparcie dla pracowników
Rezolucja proponuje też m.in. utworzyć unijny fundusz solidarnościowy. Apeluje, by państwa działały wspólnie i odłożyły na bok spory.
Jak widzi pani rezolucja zawiera wiele bardzo pozytywnych zapisów, które powinny pokazywać umiejętności rządów do szybkiego działania w trudnym czasie, ich umiejętność wznoszenia się ponad małostki. Ale widocznie te słowa – dla nas normalne – dla innych są zagrożeniem.
W piątek, już po głosowaniu w PE, minister Ziobro wyszedł w maseczce i grzmiał, że zamiast zajmować się pandemią, "UE chce się zajmować dalej ściganiem rzekomych braków praworządności w Polsce". Tak sączą nam jad do głowy, którego celem jest przekonanie Polaków do wyjścia z UE. Politycy PiS krytykując UE obrali taką taktykę i taką linię kontaktu ze społeczeństwem.
Tymczasem w Polsce są pieniądze z UE na walkę z COVID-19. I mało się o tym mówi.
Oczywiście, że są. I to olbrzymie. Polska otrzymała największą pulę na walkę z pandemią, boję się tylko, czy te środki szybko trafią tam, gdzie są bardzo potrzebne. Do szpitali, przedsiębiorców i pracowników.
To są formalne, oficjalne dane, ile każde województwo ma środków unijnych, które może przeznaczyć na walkę z koronawirusem. Chodzi o miliardy euro.
To pokazuje, że we wszystkich działaniach i decyzjach PiS brakuje elementarnego szacunku dla zwykłego człowieka, wszystko jest nakierowane na utrzymanie władzy.
Olbrzymie środki, które mamy na Podkarpaciu powinny być szybko skierowane do firm, szpitali i mieszkańców. Nie słyszałam jeszcze o takich działaniach marszałka województwa. Czytałam jedynie, że ma być dokupiony sprzęt w szpitalach.Na pewno będę śledziła efektywność ich wykorzystania.
Wszyscy skarżą się na brak sprzętu ochrony osobistej, nie tylko w szpitalach, ale na granicy, czy w policji. Ostatnio widziałam na FB maseczkę na wyposażeniu jednej ze służb. Trudno uwierzyć, że taka szmatka spełnia jakiekolwiek normy. Mamy XXI wiek i tak olbrzymie pieniądze przeznaczane są choćby na propagandę TVP, a tutaj takie wyposażenie.
Ten list pokazuje, że UE wszystko widzi, słyszy i martwi się o prawdę, która do wielu Polaków nie dociera.
Duża część tych środków to niewykorzystane fundusze unijne, które musiałyby zostać zwrócone do budżetu UE. Polska pod rządami PiS bardzo słabo je wykorzystywała. Z powodu pandemii koronawirusa UE pierwszy raz pozwoliła na wykorzystanie tych środków, a nie na ich zwrot.
Marek Prawda, dyrektor przedstawicielstwa KE w Polsce podaje, że kiedy zaczęto walczyć z koronawirusem, Polsce przekazano 13 mld euro z różnych funduszy, rezerw i niewykorzystanych środków.
Teraz czas na rząd, żeby on coś zrobił za darmo dla Polaków.