Nowa normalność. Lepiej już było, tak będzie wyglądać nasze życie po pandemii koronawirusa

Andrzej Chojnowski
Musimy sobie uświadomić, że pandemia to nie ulewa czy fala mrozów. Nie będzie dnia, w którym stwierdzimy, że problem ustał całkowicie, więc możemy sobie już w lipcu zorganizować festiwal plenerowy na 100 tysięcy osób albo mecz na Stadionie Narodowym.
Fot: www.flickr.com/photos/dullhunk/CC BY-NC-SA 2.0

Poniższy artykuł jest częścią cyklu "Świat po pandemii". To akcja zainicjowana przez Sebastiana Kulczyka i jego platformę mentoringową Incredible Inspirations, w której wspólnie publikujemy 21 tekstów wyjaśniających, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość i "nowa normalność" po kwarantannie i koronawirusie. Czytaj więcej

Najbliższe miesiące, a być może również lata, spędzimy w cieniu pandemii i trzeba się z tym pogodzić. Nie będzie powrotu do normalności (tej dawnej), choć wszyscy o tym myśleliśmy, gdy zaczynała się kwarantanna. Dzisiaj wiemy na pewno, że normalność, jaką znaliśmy nie wróci w takiej samej wersji, czeka nas za to "nowa normalność".

Ten dziwny okres potrwa zapewne do czasu opracowania skutecznej szczepionki przeciw koronawirusowi. Jej przygotowanie to długotrwały proces, najważniejszym elementem są żmudne testy, od nich zależy, czy produkt będzie bezpieczny i czy będzie skuteczny.

W latach 50. opracowanie szczepionki na świnkę zajęło Amerykanom 4 lata. Z pewnością przemysł farmaceutyczny sporo się od tamtych czasów nauczył, ale to pokazuje, że musimy uzbroić się w cierpliwość. Do tego, gdy szczepionka powstanie, będziemy potrzebować ogromnych ilości dawek. Na razie nie wiadomo, kto je wyprodukuje w takiej ilości, ale można założyć, że przekracza to moce produkcyjne światowego przemysłu farmaceutycznego. Nigdy jeszcze świat nie potrzebował tak pilnie takiej ilości szczepionek w tym samym czasie.

To, że lubię snuć czarne scenariusze, nie ma w tym momencie znaczenia, bo chcę powiedzieć rzecz istotną, co do której zgadza się bardzo wielu ekspertów z całego świata — nasza nowa normalność potrwa dłużej, niż byśmy sobie tego życzyli i musimy ją po prostu zaakceptować.

Czytaj też: "Próbuję nie wariować". Tak wygląda życie rodziców czekających na poród w czasach koronawirusa

Dawne dobre czasy będziemy przez jakiś czas widywać jedynie jako wspomnienia wyświetlane przez Facebooka. Witajcie w nowych czasach.

Jak będzie wyglądać nowa normalność?

Po pierwsze, zapewne będzie samotna. Nikt z ekspertów zajmujących się obecną pandemią nie ma wątpliwości, że wirus będzie powracał w najbliższych miesiącach, być może już jesienią czeka nas kolejna fala zachorowań.

Dlatego przed nami zapewne kolejne okresy izolacji w domach, bez bliskości z przyjaciółmi i znajomymi, bez dotyku, przytulania i buziaków w policzek, nawet bez podawania sobie rąk.

Z całą pewnością będzie trzeba też nosić maseczki. Trudno, innego wyjścia nie ma, maseczki z nami zostaną. Wszystkich, którzy myślą, że dzięki nim przynajmniej zyskujemy anonimowość, bo systemy monitoringu nie będą mogły rozpoznać naszych twarzy, spieszę rozczarować.

Wystarczy sprawdzić dane ze stacji bazowych sieci komórkowych (a polskie władze domagają się dostępu do danych telekomów), by bez trudu ustalić tożsamość osób widocznych na monitoringu. Czeka nas też wprowadzenie do użytku aplikacji "tracingowych" (ang. trace - śledzić), z ich powodu o prywatności na jakiś czas w ogóle będziemy mogli zapomnieć, ale o tym przeczytacie poniżej.

Dobra wiadomość — maseczki niebawem staną się elementem mody tak jak jeansy czy sneakersy. Będą je produkować marki odzieżowe, a limitowane edycje mogą w przyszłości być cennym dobrem kolekcjonerskim.

Moda

Podstawowe zasady mody ery nowej normalności bardzo szybko złapaliśmy. Do pracy z domu wystarczy dres, do telekonferencji wystarczy założyć coś na górę, dół można sobie odpuścić. To zapowiedź tego, co będzie dalej.

Najważniejsza cecha współczesnej mody, "statusowość" czyli określanie, kto jest kim i do jakiej grupy społecznej przynależy, przestanie na pewien czas mieć znaczenie. W domu noszenie drogich butów nie ma sensu, a kurtka czy sukienka znanej marki nie będzie widoczna podczas telekonferencji. W modzie forma na jakiś czas przestanie mieć znaczenie.

Jeśli narzekaliście na upowszechnienie się trendu "athleisure" i mody na noszenie dresów w miejscach innych niż siłownie, ochłońcie. Niebawem wszyscy będziemy chodzić w dresach, a "activewear" stanie się jednym z najważniejszych trendów najbliższych lat.

Ciekawostka — od pewnego czasu widoczny jest trend mody wirtualnej. Przykładem niech będą np. ubrania czy ozdoby istniejące jedynie jako "nakładki" na Instagramie. Jedna z takich kreacji, stworzona przez Polkę, Johannę Jaśkowską, w 2019 roku została sprzedana na aukcji charytatywnej za 9,5 tysiąca dolarów. Prawdopodobnie możemy się spodziewać, że moda AR (ang. Augmented Reality, rzeczywistość rozszerzona) zacznie pojawiać się coraz częściej, bo przestrzeń wirtualna da nam w najbliższym czasie więcej okazji do pokazania, kim jesteśmy niż ulice, restauracje czy kluby.

Styl życia

Wszyscy, którzy chodzili na siłownię, cierpią — fitness kluby nadal są zamknięte. Ci, którzy biegają czy jeżdżą na rowerze, a więc uprawiają sporty "solo", mają więcej szczęścia, bo wolno je uprawiać.

Zapewne w najbliższych miesiącach dostęp do siłowni będzie "w kratkę", w zależności od sytuacji epidemicznej w Polsce. Prawdopodobnie więc coraz więcej osób z konieczności wybierze sporty indywidualne, czeka nas też wzrost popularności ćwiczeń siłowych w mieszkaniach, o czym może świadczyć to, że sprzęt do ćwiczeń poznikał z polskich Decathlonów. Mamy za to coraz bardziej popularne "live'y" z trenerami i wspólne ćwiczenia zdalne.

Nie tylko styl uprawiania sportów się zmieni. Z całą pewnością w najbliższych miesiącach trzeba będzie porzucić myśli o imprezach masowych. Dla mnie oznacza to przekreślenie tegorocznych planów maratońskich oraz to, że nie zobaczę Michaela Kiwanuki na tegorocznym Openerze.

Dla innych będzie to oznaczać choćby bardzo kameralne wesela. Na pewno w tym roku będziemy gromadzić się w mniejszych grupach i na mniej licznych imprezach.

Na stadiony też zapewne nie pójdziemy, ale mecze zapewne powrócą, tyle że będą się odbywać przy pustych trybunach. Można też założyć, że czeka nas dynamiczny rozwój e-sportu w różnych postaciach. Robert Kubica brał niedawno udział w wirtualnych wyścigach za kierownicą symulatora, transmisję z fachowym komentarzem można było oglądać w sieci. Piłkarze ligi hiszpańskiej rozgrywali mecze w Fifie — takich wydarzeń będzie więcej.

I jeszcze jedno — nasz styl życia zmieni się o tyle, że planowanie czegokolwiek z dużym wyprzedzeniem stanie się niemożliwe, bo życie stało się bardziej nieprzewidywalne.

Jedzenie

Mnóstwo osób obiecuje sobie: jak to się skończy, będę co wieczór jadł i pił w knajpie. Tyle że to marzenie może okazać się trudne do zrealizowania.

Restauracje przeżywają teraz bardzo trudny okres, część z nich niestety nie przetrwa obecnego kryzysu. Bardzo możliwe, że te, które będą dalej istnieć, całkowicie zmienią swój wygląd, ich właściciele będą musieli usunąć bardzo znaczący procent stolików z sali, by zachować bezpieczny odstęp między gośćmi.

Być może karty dań będą jednorazowe, kelnerzy będą obsługiwać w przyłbicach, a przy drzwiach goście przejdą obowiązkową kontrolę temperatury ciała. Mało romantyczne? Tak, ale niezbędne.

Bardzo możliwe, że wiele restauracji zmieni całkowicie charakter. To, co dotąd było ich najważniejszym "magicznym" składnikiem — niezwykłe, unikatowe przeżycia — przestaje mieć znaczenie, więc ich właściciele będą musieli wymyślić od nowa cały pomysł na swój lokal.

Dotyczy to w szczególności lokali ekskluzywnych, do których goście do tej pory zjeżdżali z całego miasta, a czasem i z zagranicy, oparte na wyjątkowych doznaniach, nie tylko kulinarnych, ale i estetycznych. Ich model funkcjonowania właśnie się zawalił, dużo silniejszą pozycję mają restauracje lokalne, do których ludzie będą wpadać po odbiór zamówienia.

Forma stanie się mniej ważna, istotniejsza będzie funkcja. Bardzo możliwe, że restauracje zaczną oferować programy dietetyczne, które do tej pory znamy jako "dieta pudełkowa".

Tego typu posiłki "uszyte na miarę" mogą mieć w najbliższym czasie duże znaczenie, bo kwarantanna oznacza mniej ruchu, więc dla wielu osób odpowiednia dieta pozwalająca zachować sylwetkę i formę będzie niezbędnym składnikiem dnia w domu.

Czeka nas też na pewno całkowita zmiana tego, jak może wyglądać zamawianie jedzenia na wynos. Obserwowany od jakiegoś czasu trend "ghost kitchens" czy "cloud kitchens", restauracji przygotowujących posiłki jedynie na wynos, pozbawionych sali, w której możnaby usiąść i zjeść lunch czy kolację, prawdopodobnie się rozwinie. Czy Uber przestanie wozić ludzi, a będzie za to woził jedzenie od rana do nocy? Wszystko jest możliwe.

Praca

Przeklinamy pracę z domu, ale w przypadku wielu firm stanie się ona normą, a duże biura typu "open space" będą coraz rzadziej spotykane. Przeżyliśmy właśnie największy w historii eksperyment dotyczący pracy zdalnej. W wielu przypadkach ten model się sprawdził.

Praca zdalna ma zalety, oszczędzamy czas i pieniądze, które trzeba poświęcić na dojazdy. Są też wady — już teraz widać, że ludziom na całym świecie trudno przychodzi oddzielanie pracy od obowiązków domowych. Będziemy musieli się tego nauczyć, bo pracy zdalnej, z uwagi na kolejne możliwe kwarantanny, będzie raczej więcej niż mniej.

Technologia

Od dawna narzekamy na to, że jest jej za dużo w naszym życiu. Przed nami czasy, w których technologia będzie ratować nam życie, dosłownie i w przenośni.

Jeśli czekają nas kolejne okresy izolacji to właśnie rozmaite aplikacje i programy pozwolą nam zachować kontakt z przyjaciółmi i rodziną, skonsultować się z lekarzem, zrobić zakupy czy znaleźć rozrywkę, która pozwoli zapomnieć o samotności.

Tegoroczna kwarantanna przypadła na okres wiosenny, mieliśmy dużo dni słonecznych, które poprawiają nastrój. Izolacja w zimnym i ciemnym listopadzie może być dużo trudniejsza do zniesienia dla wielu osób.

Technologia to nie tylko aplikacje umożliwiające kontakt z bliskimi. Już teraz widać, że artyści przenoszą swoją aktywność koncertową do sieci, więc jest kwestią czasu, kiedy pojawią się opcje kupowania biletów na takie "koncerty".

Wielu ekspertów przewiduje, że najbliższej przyszłości nie możemy liczyć na powrót koncertów z udziałem publiczności, to samo odnosi się do teatrów czy kin.

Internet i serwisy społecznościowe zapewnią nam namiastkę przeżyć, które znamy, po części dlatego, że bardzo tego potrzebujemy, po drugie — bo nasi ulubieni artyści muszą z czegoś żyć.

Zmian będzie więcej — handel błyskawicznie przenosi się do sieci, w wyniku kwarantanny sprzedaż w sieci wzrosła do ponad 8 procent całości sprzedaży w Polsce. Do końca tego roku ta liczba pewnie jeszcze wzrośnie, podobnie jak liczba rozwiązań, na tyle prostych, by mogli z nich korzystać nawet seniorzy.

Podróże

O Milenialsach mówi się, że to nie umieją żyć bez podróży. To może być dla nich najbardziej bolesny element "nowej normalności".

Z całą pewnością będziemy obserwować "asynchroniczność" pandemii, w różnych krajach będzie ona różnie przebiegać, być może do tego stopnia, że nie da się zaplanować bezpiecznie wyjazdu bez ryzyka dwutygodniowej kwarantanny.

Tegoroczne wakacje właśnie z tego powodu mogą być bardzo nietypowe. Trudno cokolwiek powiedzieć z dużym prawdopodobieństwem, ale zapewne dużo bardziej realne są wyjazdy na działkę, Mazury czy nad Bałtyk niż wypady za granicę

Edukacja

Dzieci nie wrócą do szkół "na full time", to już wiemy. Ten rok szkolny zakończy się w bardzo dziwny sposób. Co będzie dalej, tego nie wiadomo do końca. Jest wprawdzie informacja, że dzieci nie zarażają się nawzajem, ale nie wiemy, czy nie będą zarażać nauczycieli i pracowników szkół i przedszkoli.

Edukacja w tradycyjnej formie zapewne wróci wczesną jesienią, ale bardzo możliwe, że dzieci będą się uczyć w mniejszych grupach, gdy jedni będą mieli zajęcia, inni będą uczyć się z domu, a w kolejnym dniu nastąpi zmiana.

XIX-wieczny model nauczania w Polsce właśnie dostaje śmiertelny cios i być może już niebawem zobaczymy edukację zdalną z prawdziwego zdarzenia, w której nauka nie będzie jedynie żartem, jak ma to miejsce w tej chwili.

Pomijamy jednak w tym bardzo ważną rzecz — wspólna nauka to dla dzieci przede wszystkim edukacja społeczna. Spędzanie czasu z rówieśnikami jest im niezbędne do życia, dzięki temu nabywają kompetencje społeczne, tego niestety nie da się nauczyć przez telekonferencje z kolegami i koleżankami. Jeśli okres pandemii potrwa dłużej, nasze dzieci bardzo to odczują jako pokolenie.

Kontrola

Temat, który jest jak słoń w salonie — wszyscy udają, że go nie zauważają.

Miesiąc temu całe społeczeństwo na rozkaz dało się skoszarować, bez żadnego trybu. Pozwoliliśmy na ograniczenie naszych praw, zaakceptowaliśmy absurdalne kary za "wyjście na dwór bez powodu".

W państwie, w którym nie ogłoszono stanu wyjątkowego mamy de facto stan wyjątkowy. Rządowa aplikacja dla osób na kwarantannie, które powróciły z zagranicy, wymuszająca na nich regularne wysyłanie "selfie", była naruszeniem swobód obywatelskich, ale nie zareagowaliśmy.

Czeka nas dużo gorszy scenariusz. Zapewne, wzorem państw azjatyckich, przy okazji kolejnych "lockdownów" czeka nas wprowadzenie aplikacji "tracingowych" śledzących nasze położenie i wysyłających te informacje do organów państwa.

Ponieważ są to informacje pochodzące z telefonów zarejestrowanych u polskich operatorów, możemy zostać w ten sposób poddani pełnej kontroli. Może jeszcze nie tak jak w Chinach, gdzie drony z kamerami patrolują ulice i instruują ludzi, co mają robić, ale trzeba to powiedzieć: tracimy swobody obywatelskie, nie wiadomo na jakiej podstawie i na jak długo.

Science fiction


To, co jest powyżej, to scenariusze dość realistyczne. Są też wizje, które wydają się całkowicie fantastyczne — ale z drugiej strony, kto dwa miesiące temu mógł sobie wyobrazić, że będziemy siedzieć w domach, na ulice wychodzić w maseczkach, a rząd zamknie nam lasy, parki, centra handlowe, fryzjerów, restauracje i kluby?

Dlatego na koniec jeszcze jedna rzecz, która brzmi fantastycznie, ale może stać się rzeczywistością. Jak wiadomo, na szczepionkę musimy jeszcze poczekać, ale życie toczy się dalej. Ludzie chcą pracować i chcą się przemieszczać. Kto będzie miał do tego prawo? Ci, którzy już chorowali na Covid-19 i wytworzyli przeciwciała.

Możliwe więc, że czeka nas podział ludzi na dwie kategorie: na tych, którzy już chorowali i na tych, którzy mają to przed sobą. Przejście choroby może okazać się w niedalekiej przyszłości przepustką do lepszego życia, z mniejszą liczbą ograniczeń i zakazów na co dzień.

Osoby mające przeciwciała być może będą miały jakieś specjalne zaświadczenie, które umożliwi im w miarę swobodne przemieszczanie, bo będą traktowane jak "bezpieczne", w odróżnieniu od tych, którzy jeszcze nie mieli styczności z wirusem — oni będą musieli siedzieć na kwarantannie.

Tego nie można wykluczyć, dlatego bijmy brawo nie tylko lekarzom, ale także specjalistom pracującymi nad szczepionką na koronawirusa. Oby pojawiła się ona jak najszybciej, bo dzięki niej jest szansa na to, że powróci normalność, ta prawdziwa.