Tak zachwalała rząd, że nie dopuściła dziennikarza do głosu. Oto nowa twarz PiS w walce z pandemią

Katarzyna Zuchowicz
4-minutowy monolog, w którym minister zachwala wsparcie rządu dla ośrodków pomocy, szybko stał się hitem internetu. Niektórzy komentowali potem, że dzięki niemu w ogóle pierwszy raz usłyszeli jej nazwisko. Tymczasem minister Marlena Maląg staje się, obok ministra zdrowia, medialną twarzą PiS w walce z pandemią. Tyle, że m.in. na froncie w DPS-ach.
Minister rodziny, pracy i polityki społecznej Marlena Maląg nie dopuściła do głosu dziennikarza RMF FM. Jak pomaga DPS-om? Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
W wywiadzie dla RMF FM minister rodziny, pracy i polityki społecznej przez ponad 4 minuty skutecznie nie dopuszczała prowadzącego do głosu. – W ten sposób nie da się rozmawiać. Nie rozumiem konwencji, w jakiej się znaleźliśmy. Pani minister, o czym pani do nas mówi? – próbował reagować Marcin Zaborski.

Inni dziennikarze, i nie tylko, przecierali oczy ze zdumienia. "M. Maląg w kompletnym amoku", "Co to ma być?" – pytano. Czytaj także: Pokaz arogancji minister rodziny po niewygodnym pytaniu. Dziennikarz zaczął się śmiać


Co robi rząd


Minister nie dała sobie przerwać, musiała wyjaśnić że "troska o osoby starsze i niepełnosprawne jest priorytetem rządu" nie tylko w czasie pandemii.

– Wsparcie zarówno do domów pomocy społecznej, jak i placówek całodobowych z naszej strony idzie pełną parą. Działania rządu są kompleksowe, systematyczne i przede wszystkim wyprzedzające – mówiła. Usłyszeliśmy, że gdy tylko zaczęła się epidemia, rząd wprowadził działania. I pomaga domom, które są w gestii samorządów. – To my wspieramy zarówno jednostki samorządu terytorialnego, jak i prywatne podmioty, aby ci pensjonariusze byli bezpieczni – mówiła.

Jednak na "pełną parą" jeden z dyrektorów DPS w centralnej Polsce aż się śmieje. – Uczciwie mówiąc, to się rozglądamy, ale tego nie widzimy – reaguje w rozmowie z naTemat.

Co minister mogła mieć na myśli, mówiąc o "działaniach wyprzedzających"? – Ja wiem tylko o spóźnionych. I nie dotyczy to jedynie DPS-ów – odpowiada. Jego zdaniem właściwie jedyną, zauważalną pomocą, są dostawy maseczek i płynów dezynfekcyjnych, ale one też nie wystarczają. Poza tym minister rodziny, pracy i polityki społecznej przekazała wojewodom swoje instrukcje i rekomendacje. A te zdążyły już wywołać oburzenie wśród szefów placówek.

Wśród nich było m.in. "zapewnienie swoim podopiecznym ciągłości opieki medycznej i opieki pielęgniarskiej". Albo: "w razie potrzeby wprowadzenie w domach pomocy społecznej systemu rotacyjnego pracy pracowników".

W sytuacji, w której w czasie pandemii znalazło się wiele DPS-ów, wiadomo, że nie jest to takie łatwe.

Była zastępczynią prezydenta z PO


Marlena Maląg jest ministrem od jesieni ubiegłego roku. Na czele resortu zastąpiła Elżbietę Rafalską, która dostała się do Parlamentu Europejskiego. W 2019 roku pierwszy raz została również posłanką.

Pochodzi z Ostrowa Wielkopolskiego. "Wstyd mi za ludzi, którzy pochodzą z mojego miasta" – tak w żywiołowym wpisie na FB zareagował jeden z mieszkańców.

W Ostrowie była dyrektorką gimnazjum i LO. A potem wiceprezydentem miasta. "Ciekawostką jest fakt, że kilka lat temu była prawą ręką prezydenta Ostrowa z Platformy Obywatelskiej. Jej przełożonym był wtedy Jarosław Urbaniak z PO, który wygrał wybory w 2010 r." – pisała "Wyborcza".

Była też wicestarostą ostrowskim i wicewojewodą wielkopolskim. A ostatnio Prezesem Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych.

Ostrowski oddział portalu Nasze Miasto cytował polityka PO, który tak o niej mówił: "Choć jest związana z PiS, cenią ją sobie samorządowcy i politycy różnych opcji. Zanim została wicewojewodą propozycję pracy chciały jej złożyć władze Poznania". Mówiono też o niej, że jest pracowita i kompetentna, i "zasuwała jak mrówka".

"W urzędzie żartowaliśmy, że gdzie diabeł nie może, tam Maląg wyśle" – mówił jeden z urzędników, którzy z nią współpracowali.

Co chciała osiągnąć takim wystąpieniem w RMF FM, którym naraziła się na drwiny? Cała sytuacja sprawiła przecież, że mało kto skupiał się na tym, o czym w ogóle minister Maląg mówiła.

Co robi rząd dla DPS-ów?


– Pani minister reprezentuje rząd, więc chce, aby informacje były dobre i to jest zrozumiałe. Jednak forma, w jakiej ten przekaz werbalizowała jest niewłaściwa – mówi naTemat Ewa Bombała, członek Zarządu Krajowego Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Organizatorów Menadżerów Pomocy Społecznej i Ochrony Zdrowia i dyrektor DPS w Żyrardowie.
Ewa Bombała

"Praktycznie, informacje, jakie chciała przekazać zniknęły w monologu jaki wygłosiła, bowiem przypominał serię słów z karabinu. Tak jakby chciała mieć za sobą ten przekaz. To spowodowało, że nie uczestniczyła w dialogu, z którego słuchacz mógłby uzyskać czytelne informacje o obecnej sytuacji. Być może jest to swoista pozostałość po nauczycielskim drylu, gdzie jeden tylko mówi, a reszta ma słuchać?".

Tym bardziej, że – jak podkreśla – "trudno zarzucić rządowi, że nic nie robi".
Ewa Bombała

"Nie możemy powiedzieć, że wszystko dostajemy, bo nie dostajemy. Otrzymywany asortyment środków ochrony stanowi pewne minima. Większość kupiono z własnych środków i nadal ta forma stanowi zasadniczy nurt przedmiotowych działań. Istotny udział w pomocy w zakresie środków ochrony mają także ofiarodawcy, zarówno indywidualni jak i Stowarzyszenia pozarządowe oraz podmioty prawne".

Ośrodki, choć mają trudno, bardzo doceniają wszelką pomoc, którą dostają.

Olga Krukowska, dyrektor DPS we Wrześni, ma 45 pensjonariuszy. Każdego dnia zużywają ok. 400-500 sztuk rękawic. – Nie jest tak, że nie mamy żadnego wsparcia ze strony rządu. To byłoby nieprawdą. Trzykrotnie dostaliśmy dostawę z Urzędu Wojewódzkiego. W sumie otrzymaliśmy 6 butli 5-litrowych z płynem do dezynfekcji, 300 maseczek, 200 rękawic i 45 przyłbic – mówi naTemat.

Dodaje, że mają informację od wojewody, że stale monitoruje sytuację. – Faktycznie, na bieżąco piszemy, ile mamy na stanie środków dezynfekcyjnych, rękawic, maseczek – tłumaczy. Ale największy problem widzi, gdzie indziej. Gdyby pojawił się u niej COVID-19, ze względu na strukturę budynku, nie byłoby szans na oddzielenie pacjentów zakażonych. Najlepiej byłoby odsyłać ich na oddziały zakaźne.

– Mamy odpływ pielęgniarek. Nie tylko podczas epidemii. Pielęgniarki w DPS-ach nie dostały tzw. zembalówki, są wynagradzane zgodnie z ustawą o pracownikach samorządowych. Niestety, ich wynagrodzenia są nieporównywalnie mniejsze niż pielęgniarek pracujących w placówkach leczniczych – mówi.

W Radiu Zet anulowała wywiad


Minister Maląg, która w tym tygodniu często gościła w mediach, ogólnie twierdzi, że sytuacja jest pod kontrolą. Niemal dwoi się i troi powtarzając podobne słowa.

W TV Trwam właśnie opowiadała o Tarczy Antykryzysowej. W radiowej Jedynce, że rząd pracuje nad programem aktywizacji zawodowej dla osób bezrobotnych.

Tylko w Radiu Zet nieoczekiwanie anulowała wywiad. – Dlaczego rząd musiał interweniować w DPS-ach? – zapytała ją z kolei w "Gościu Wiadomości" Edyta Lewandowska.

– Rząd jest tam, gdzie pomoc jest potrzebna – odpowiedziała. Wytknęła samorządom, że miały "kłopot z realizacją tego zadania". – Dlatego od samego początku z tą pomocą poszliśmy. Działania zostały przez rząd zadedykowane samorządom – usłyszeli widzowie TVP. W programie Michała Rachonia powtarzała: – Rząd uruchomił środki z rezerw na dodatkowe wsparcie dla DPS. Ze środków europejskich ponad miliard złotych przekazaliśmy. Koordynujemy też prace samorządów.

Podała, że bieżące doposażenie DPS przekazano z budżetu państwa 20 mln zł, a sytuacja jest pod kontrolą. Wczoraj zapowiedziała, że z Agencji Rezerw Materiałowych do DPS-ów i placówek całodobowej opieki zostaną przekazane: m.in. 2,3 mln rękawiczek ochronnych, 1,2 mln maseczek i 118 tys. kombinezonów

Od 20 lat proszą o zmiany


– Otrzymaliśmy część materiałów, ale nadal pozostaniemy w potrzebie. Natomiast, jeśli chodzi o środki finansowe rządowe, których wartość wymienia pani minister – 20 mln zł – to temat ciągle jest zapowiadany – mówi Ewa Bombała.
Ewa Bombała

Wiem, że mają być w transzach i będą dotyczyły w początkowej fazie zwiększeń starej znikającej dotacji, jaką otrzymuje część DPS-ów na osoby umieszczone na starych zasadach (przed 2004 r.) Na dzień dzisiejszy do podmiotu, w którym pracuję nie dotarł żaden monit w przedmiotowej sprawie. Należy podkreślić, że te środki, jeśli będą, to nie są w stanie wypełnić rosnących deficytów. Szczególnie w Domach, gdzie ilość mieszkańców umieszczonych na tych zasadach jest już niewielka.

Podkreśla, że jej środowisko od 20 lat prosi o zmiany w prawie i modyfikacje w zakresie zarządzania Domami Pomocy Społecznej. – Okazuje się, że ciągle jesteśmy niesłyszalni, a z poziomu ministra pada charakterystyczne stwierdzenie: "to jest zadanie samorządów". Dziwnym trafem, paradoksalnie koronawirus upomniał się o nas – mówi.