421 koni z dwóch litrów w kompakcie. Ten samochód wymyślił jakiś szaleniec, ale jestem mu wdzięczny

Piotr Rodzik
Na początek ciekawostka. Bugatti Chiron to nieprawdopodobne superato, które osiąga moc 1500 KM z ośmiolitrowego silnika. Wypada 187,5 konia na litr pojemności. Mercedes-AMG A45 S ma 421 koni mechanicznych, które produkuje dwulitrowy silnik. Wychodzi 210,5 konia. Już wiecie, z czym mamy do czynienia?
Mercedes-AMG A45 S to najszybszy hothatch na rynku. Fot. naTemat.pl
Oczywiście nie mam zamiaru nikomu wpierać, że Mercedes-AMG A45 S jest szybszy od Chirona, który osiąga prędkość maksymalną rzędu skromnych 420 kilometrów na godzinę. Ale nie da się uciec od faktów – ten żółty jak kanarek hothatch to obecnie najmocniejsze produkcyjne auto świata z litra pojemności. Nie ma nic mocniejszego na rynku w tej kategorii. Co prowadzi nas do prostego wniosku:
Fot. naTemat.pl

Mercedes A45s to cholerny bandzior

Ostatni raz takie emocje za kierownicą hothatcha czułem w Audi RS3, który swoją drogą do dzisiaj jest jedynym podobnym autem, które może dotrzymać A45 S kroku (no, prawie może). Te dwa auta różni jednak jedna rzecz. O ile RS3 wydawało mi się brutalne, wręcz zwierzęce, tak A45s jest jak skalpel w rękach chirurga. To bardzo precyzyjna, dopracowana technologicznie maszyna.


Tak bardzo dopracowana, że jak rzadko kiedy w naTemat, tak mocno skupię się na technikaliach. Ten samochód po prostu na to zasługuje.
Fot. naTemat.pl
Ale od początku. A45 S to mocniejsza wersja "baby AMG”, czyli A35. Samochodu jednak sporo tańszego, bardziej dostępnego, bardziej ułożonego… no i A35 ma "tylko" 306 koni mechanicznych. Po drodze w hierarchii jest jeszcze A45 – bez "S", za to z 380 KM. Różnica w cenie jest jednak tak mała (a to raczej auto kupowane w leasingu, nie oszukujmy się), że w ogóle nie widzę sensu w tej wersji.

Jak szaleć, to szaleć – i tu właśnie pojawia się A45 S. Potwór. Wariat. Morderca. Chociaż zastanawia mnie żywotność tak wyżyłowanego silnika...
Fot. naTemat.pl
Mercedes AMG A45 S zdecydowanie różni się od swojego słabszego brata A35 i w ogóle od "cywilnej" klasy A. Gigantyczny spojler na końcu dachu (to akurat jeszcze dodatkowy – ze specjalnej wersji "Edition 1") zauważy oczywiście największy laik samochody, ale tych różnic jest więcej. Z tyłu auta poza gigantycznymi poczwórnymi końcówkami wydechu (w odmianach "S" są one większe niż w innych modelach) straszy dyfuzor z dwiema, podwójnymi "płetwami".

Do tego z przodu mamy dodatkowe elementy aerodynamiczne – choćby charakterystyczne "wąsy", których nie ma w A35. Wreszcie A45 S jest naprawdę muskularne. Odpowiadają za to szersze błotniki z mocno zaakcentowanymi nadkolami – bo gdzieś trzeba było upchnąć ten szerszy rozstaw osi.
Fot. naTemat.pl
I na deser piękna osłona chłodnicy Panamericana – z dwunastoma, pionowymi żebrami. Do tej pory ten bajer był zarezerwowany dla większych aut AMG. Aha – maska też została inaczej wyprofilowana. Wszystko w imię aerodynamiki.

Po co to wszystko? No jak to po co – żeby okiełznać ten silnik.
Fot. naTemat.pl

Osiągi nie z tej klasy

Generalnie Mercedes-AMG A45 S to taki środkowy palec pokazany w stronę konkurencji. Bo kiedy (nie dotyczy 400-konnego RS3) reszta konkurencji ma ponad dwieście, ewentualnie ponad trzysta koni, tutaj mamy ich ponad czterysta. Kiedy reszta rusza "do setki" w czasie około pięciu sekund, A45 S robi to PONIŻEJ czterech. Dokładnie w 3,9 sekundy. Magia. Do tego prędkość maksymalna – 270 km/s.

To co prawda nie jest auto do pałowania na prostej, bo jego możliwości są znacznie większe, ale w praktyce… nie odmówicie sobie tej przyjemności. Odejście tego samochodu z miejsca jest niewytłumaczalne, biorąc pod uwagę, że to w sumie zwykły kompakt.
Fot. naTemat.pl
To oczywiście nie przypadek, tylko skomplikowana inżynieria specjalistów z Affalterbach. Włączasz tryb Sport+, wciskasz hamulec do oporu, wciskasz gaz do oporu (tak aktywuje się Launch Control, puszczasz hamulec i… znikasz.

Pierwsze skrzypce w takiej sytuacji gra aktywny napęd na cztery koła AMG Performance 4MATIC+, który błyskawicznie przerzuca moment obrotowy (500 Nm) z jednej osi na drugą. Jak to podsumował kolega, któremu pokazałem możliwości tego auta – start jest taki, jakby właśnie w tyłek wjechała nam rozpędzona ciężarówka. Ten samochód nie rusza, tylko się odbija z miejsca. Jak z procy.
Fot. naTemat.pl
Potem do akcji wchodzi nowa, ośmiostopniowa dwusprzęgłowa przekładnia AMG Speedshift DCT-8G (w Mercedesie powinni jednak popracować nad pompatycznymi nazwami swoich rozwiązań), która – bez zaskoczenia – błyskawicznie zmienia biegi. Ale to tak błyskawicznie, błyskawicznie.

No i silnik. O jego mocy powiedzieliśmy już wszystko, a teraz dodajmy, że kręci się aż do 7200 obrotów na minutę. Samochód nabiera więc znacznej prędkości już na pierwszym biegu, a zmiana na dwójkę jest jak kolejne uderzenie tira w bagażnik. Potem tracisz już prawo jazdy, a twoje A45 S trafia na policyjny parking.
Fot. naTemat.pl

Ze strachem w oczach

Tyle na prostej. Ale jeszcze lepiej jest w zakrętach. W największym skrócie – A45 S pozwala w zakrętach na tyle, na ile osoby nieprzyzwyczajone do takich osiągów mogłyby powiedzieć, że to niewykonalne. A właściwie nie mogłyby, tylko mówiły to. W A45 S mialem kilka razy okazję przejechać się z pasażerami i zawsze były te same odczucia – nie spodziewali się, że takim autem można tak wchodzić w zakręty.

Całą aerodynamikę omówiłem już kilka akapitów wyżej. Z kolei aktywny napęd na cztery koła nie tylko pomaga w utrzymaniu momentu obrotowego w ryzach, ale sprawia także, że A45 S jeździ jak po sznurku. Dopiero na wyjściu z zakrętu przy nagłym mocniejszym dociśnięciu gazu tylna oś zaczyna delikatnie żyć swoim życiem. Ale elektronika jest ją w stanie opanować znacznie szybciej, niż jakikolwiek amator.
Fot. naTemat.pl
Chyba że wyłączymy kontrolę trakcji i kilka innych bajerów – wtedy jesteśmy skazani na samych siebie. Zreszta: w A45 S jest tryb… Drift. W aucie z napędem na cztery koła brzmi to dość dziwnie, prawda? Tajemnica tkwi w mechanizmie różnicowym tylnej osi.

Mechanizm jest wyposażony w dwa sprzęgła wielotarczowe – po jednym dla każdego koła tylnej osi. Dzięki temu moc napędowa wędruje nie tylko pomiędzy osiami, ale i między tylnym i prawym kołem. Efekt to samochód, który lata bokiem. Choć nie powinien. Można wręcz pokusić się o stwierdzenie, że w razie potrzeby dostajemy tutaj pełnoprawny, tylnonapędowy hothatch. Tak, tym samochodem naprawdę można latać bokiem po zakrętach. Tak samo jak można jeździć nim przez te zakręty jak po sznurku.
Fot. naTemat.pl

Nowy benchmark w tej klasie

I tak naprawdę można ciągnąć długo, bo temat wcale nie jest wyczerpany. Sztywność przedniej osi zwiększa aluminiowa płyta przykręcona pod silnikiem. Pojawiła się też rozpórka przednich kielichów i dodatkowe łączniki podłużnic. Do tego dochodzi cała masa innych wzmocnień.

To po prostu nowy wzór w klasie hothatchy. Nie ma szybszego auta na rynku w tej kategorii i nie ma lepiej prowadzącego się. Konkurencja musi nadrabiać, zobaczymy co pokaże Audi, które wprowadza na rynek nowe A3, więc czekamy na RS3.
Fot. naTemat.pl
I żeby było śmieszniej – to naprawdę oszczędne auto. Jeśli będziecie korzystać z jego możliwości, to oczywiście wypije tyle, ile wlejecie. Bez litości. Ale przy cywilizowanej miejskiej jeździe spalanie będzie niskie – wystarczy około 13 litrów bezołowiowej na sto kilometrów. Na autostradzie podobnie – przy tempomacie i 140 km/h A45 S konsumuje… dziewięć (!) litrów. Mało.

Zresztą w trybie komfortowym (są też Sport, Sport+ i Race, tego ostatniego nie używajcie poza torem, serio) to całkiem wygodne auto. Aktywny wydech przestaje hałasować, zawieszenie robi się nieco bardziej miękkie (choć generalnie to taczka, a nie samochód). W środku bez problemu zmieszczą się cztery dorosłe osoby, w bagażniku zmieszczą się zakupy czy torby na wakacje. Tak, Mercedes A45 S potrafi być też niepozorny.
Fot. naTemat.pl
Wnętrze zresztą z grubsza pochodzi z "cywilnej" wersji auta. Inna jest kierownica, kubełkowe fotele (w teście z wersji "Edition 1") i kilka akcentów. Swoją drogą na kierownicy pojawiło się "dotykowe pokrętło". Kręcąc zmieniamy tryb pracy auta, a wciskając wybieramy indywidualny.

Po lewej z kolei znajdują się dwa "dotykowe guziki". Dotykając ich zmieniamy ich funkcję, np. zamieniamy ustawienia wydechu na ustawienia AMG Dynamics, które odpowiadają za całokształt pracy zawieszenia, układu kierowniczego itp. A wciskając guzik zmieniamy wartość, np. w przypadku aktywnego wydechu ustawiamy na "zrównoważony" albo… no sami wiecie. Na głośno.
Fot. naTemat.pl
Inna sprawa, że ten dźwięk auta to jedyna rzecz, do której mogę się tutaj trochę przyczepić. Żeby nie było nieporozumień – panowie z AMG wycisnęli z dwóch litrów naprawdę wszystko, co się dało. Samochód brzmi naprawdę dobrze, gdy przyspiesza, a w trybie Sport+ efektownie strzela z wydechu. To jednak tylko sprawna modulacja pracą wydechu, choćby przy trzymaniu auta na wysokich obrotach słychać, że to mimo wszystko… wyjące cztery cylindry.

Tutaj A45 S nie ma podjazdu do bulgoczącego, pięciocylindrowego (2,5 litra) Audi RS3. Ale tam mówimy o konstrukcji sprzed siedmiu lat. Teraz mamy inne czasy, czasy WLTP. Nowe RS3 raczej też nie będzie brzmieć tak jak poprzednie. Więc prawdę mówiąc… to taka wada trochę na siłę.
Fot. naTemat.pl

Ile?

Oczywiście sporo. Cennik Mercedesa-AMG A45 S zaczyna się obecnie (zgodnie z konfiguratorem) od prawie 259 tysięcy złotych. Za to można kupić już klasę E… chociaż nie będzie w niej takich emocji. Ale dla porównania nieco słabsze RS3 jest też o kilka tysięcy droższe.

Kontynuując porównania: A45 "bez S" większego sensu nie ma – bo zaczyna się od 239 tysięcy. Z kolei A35 daje 306 KM, ale kosztuje już "tylko" 191 500 zł.
Fot. naTemat.pl
Oczywiście to tylko start, bo wersja w teście to model specjalny "Edition 1". Składają się na nią specjalne fotele AMG Performance z tapicerką skórzaną i żółtą nicią, pakiet aerodynamiczny AMG, socjalne elementy wykończenia wnętrza z aluminium i kilka innych rzeczy. Dopłata? Skromne 40 734 zł.

Dorzucając kilka "bajerów" – bo w tej konfiguracji wciąż nie ma na przykład… kamery cofania – łatwo przebijemy 300 tysięcy złotych. Ale to będą tak świetnie wydane pieniądze.

Mercedes-AMG A45 S na plus i minus:

+ Nieprawdopodobne osiągi
+ Doskonałe prowadzenie
+ Nie ma nic szybszego w tej klasie
+ Niskie spalanie przy "cywilnej" jeździe
+ Wygodne, przestronne wnętrze
- Na siłę dźwięk silnika, ale naprawdę na siłę

Fot. naTemat.pl