Morawiecki chciał uderzyć w Trzaskowskiego kwestią Mierzei Wiślanej. Bardziej nie mógł się pomylić

Jakub Noch
W sobotę premier Mateusz Morawiecki wspomógł kampanię wyborczą walczącego o reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy. Obaj politycy PiS pojawili się w miejscu, w którym prowadzony jest przekop Mierzei Wiślanej. Szef rządu próbował tam uderzyć w opozycyjnego kandydata na prezydenta Rafała Trzaskowskiego, ale... użył najbardziej nietrafionego argumentu, po jaki w tym miejscu można było sięgnąć.
Premier Mateusz Morawiecki i prezydent Andrzej Duda pojawili się w miejscu przekopu Mierzei Wiślanej. Fot. YouTube.com/Prezydent.pl
Jak już informowaliśmy w naTemat.pl, Rafał Trzaskowski zapowiedział, że jako prezydent będzie dążył do porzucenia horrendalnie kosztownych, a wątpliwych pod kątem przydatności projektów infrastrukturalnych. Opozycyjny kandydat na prezydenta chce przesunięcia zaoszczędzonych w ten sposób środków na wsparcie służby zdrowia oraz pomoc zwykłym Polakom.

Morawiecki chciał uderzyć w Trzaskowskiego

Trzaskowski uważa, że lepiej można wydać środki, które Prawo i Sprawiedliwość przeznacza na budowę Centralnego Portu Komunikacyjnego pod wsią Baranowów, funkcjonowanie Polskiej Fundacji Narodowej oraz budowę przekopu Mierzei Wiślanej. Według wyliczeń polityka Koalicji Obywatelskiej, na rezygnacji z tych wszystkich kontrowersyjnych pomysłów zaoszczędzić można nawet kilkadziesiąt miliardów złotych.


Do tych postulatów w sobotę postanowił odnieść się premier Mateusz Morawiecki, który wraz z prezydentem Andrzejem Dudą pojawili się w miejscu, gdzie ma powstać przekop Mierzei Wiślanej.

– Są politycy tacy, jak pan Trzaskowski, który nie chce tych inwestycji. Nie chce inwestycji takich, jak Mierzeja Wiślana i CPK... Oni mówią "po co nam ten przekop, jest przecież Cieśnina Piławska". Uzależnienie od Rosji. Dalej, przez kolejne lata – oburzał się szef rządu.
– Tak jak wcześniej pan Trzaskowski powiedział "po co nam CPK, skoro mamy port w Berlinie". Ciekawe, czy mieszkańcom Warszawy też powiedziałby "po co nam metro, skoro mamy metro w Berlinie"? Nie, panie Trzaskowski. My potrzebujemy właśnie wielkich inwestycji i gwaranta tego, że plan Dudy powiedzie się! – kontynuował podekscytowany Morawiecki.

Jak PiS nie słucha Polaków

Problem w tym, że premier nie mógł z takimi porównaniami trafić gorzej. Idée fixe polityków PiS o przekopaniu Mierzei Wiślanej największy sprzeciw budzi bowiem nie na Kremlu, czy choćby w Kaliningradzie, a... wśród mieszkańców Mierzei, którzy od lat konsekwentnie protestują przeciwko planom PiS wobec ich małej ojczyzny. "Nie damy wpuścić się w kanał" czy "Krynica nie chce być wyspą" – to hasła, które najczęściej pojawiały się na transparentach protestujących.
Przeciw przekopowi Mierzei Wiślanej protestują od lat nie tylko ekolodzy, ale i mieszkańcy.Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Mieszkańcom chodzi nie tylko o względy ekologiczne, w kontekście których o przekopie najczęściej mówi się z perspektywy warszawskiej czy brukselskiej. W Krynicy Morskiej i okolicach największe są obawy o to, iż przekop zrujnuje wiele lokalnych przedsiębiorstw. W tym szczególnie branżę turystyczną, która od jakiegoś czasu z powodzeniem zaczęła radzić sobie z konkurencją ze strony bardziej znanych miejscowości turystycznych Pomorza.

O ile można więc przypuszczać, że warszawiacy rzeczywiście źle zareagowaliby na plany porzucenia rozbudowy metra, to reakcja mieszkańców Mierzei Wiślanej na rezygnację z przekopu mogłaby premiera Morawieckiego mocno zaskoczyć.

To, iż obóz PiS traci słuch społeczny dowodzą jednak nie tylko słowa, ale i konkretne dane. W ostatnich tygodniach wielokrotnie donosiliśmy o sondażach, z których wynika, że zarówno koalicja rządząca, jak i prezydent Andrzej Duda tracą poparcie.

Z danych Instytut Badań Pollster, które publikował "Super Express" wynika, że gdyby wybory parlamentarne odbywały się w najbliższych dniach, PiS poparłoby jedynie 38,51 proc. Polaków. Na drugim miejscu znalazła się Koalicja Obywatelska z wynikiem 24,52 proc. Oddanie głosu na Lewicę zapowiedziało 13,64 proc. respondentów, 12,60 proc. wskazało Koalicję Polską, czyli połączone siły PSL i Kukiz'15, a 9,03 proc. Konfederację.

Jeszcze trudniej zdaje się wyglądać sytuacja prezydenta Andrzeja Dudy. Symulacja poparcia w drugiej turze wyborów prezydenckich, której dokonał ośrodek Social Changes na zlecenie serwisu wPolityce.pl, wskazuje na to, iż walczącego o reelekcję prezydenta od Rafała Trzaskowskiego dzielą już tylko ok. 2 p.p.

Czytaj także:


Protest mieszkańców Krynicy Morskiej. Nie zgadzają się na przekop Mierzei Wiślanej

Sceny jak z Barei. Kaczyński wbijał paliki w Mierzeję, a nie było pozwolenia na budowę