"Chroń od przyjaciół, z wrogami sobie poradzę". Oni mogą pogrążyć kampanię Trzaskowskiego

Jakub Noch
Kampania Rafała Trzaskowskiego wygląda świetnie. Dotąd trudno było dopatrzeć się wpadek, które przez ostatnie lata były charakterystyczne dla Platformy Obywatelskiej. Jednak im mocniej kampania będzie się rozkręcała, tym okazji do wtrącenia w nią swoich trzech groszy nie przegapią osoby, których "pomoc" może Trzaskowskiemu tylko zaszkodzić.
W obozie KO są postacie, których zaangażowania w kampanię prezydencką Rafał Trzaskowski powinien się obawiać. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Powrót Schetyny

"Boże, chroń mnie od przyjaciół, z wrogami poradzę sobie sam" - modlił się słynny francuski mąż stanu kard. Armand Jean de Richelieu. Dziś podobne słowa może powtarzać Rafał Trzaskowski, a na samym szczycie listy przyjaciół, których lepiej się wystrzegać, kandydat Platformy Obywatelskiej powinien umieścić byłego przewodniczącego swej partii.

Wszyscy pamiętają minę Schetyny z jesieni 2015 roku. Jego formacja całkowicie traciła władzę, ale ówczesny minister spraw zagranicznych w rządzie Ewy Kopacz z trudem pohamowywał uśmiech. Świetnie wiedział bowiem, że przed nim otwiera się szansa na przejęcie władzy w PO i odegranie się na tych, którzy przez lata trzymali go za plecami Donalda Tuska.
Przegrana Rafała Trzaskowskiego może być na rękę Grzegorzowi Schetynie.Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Dziś – po serii kompromitujących Platformę przegranych – Grzegorz Schetyna znowu jest na bocznym torze. Nic nie może dać mu lepszej szansy powrotu na platformerski szczyt niż klęska Rafała Trzaskowskiego w rywalizacji z Andrzejem Dudą. Ba, jeszcze lepszym dowodem na to, że nowe szefostwo PO sobie nie radzi byłoby odpadnięcie Trzaskowskiego już w pierwszej turze.


Dla Trzaskowskiego najlepszym wyjściem jest całkowite schowanie Schetyny na czas kampanii. Także po to, by nie przypominać elektoratowi, że w ostatnich latach PO to partia notorycznych klęsk. Ku nieszczęściu kandydata na prezydenta, w ostatnich dniach widać, że były przewodniczący PO ma ochotę wrócić do aktywności.

Kontrowersje Jachiry

Sondaże pokazują, że Rafał Trzaskowski nie tylko odzyskuje utracony elektorat Platformy, ale powoli sięga też po wahających się wyborców. Czyli tych, którzy są języczkiem u wagi w każdych wyborach. Przed laty perfekcyjnie w emocje tej kluczowej grupy wpisywali się Aleksander Kwaśniewski, a następnie Donald Tusk. Ostatnie tygodnie pokazują, że Rafał Trzaskowski ma szansę pójść w ich ślady.

Wystarczy jednak przylepienie do jego kampanii choćby jednego typowego występu osób takich, jak Klaudia Jachira, a wszytko to legnie w gruzach. W obozie Koalicji Obywatelskiej do dziś nikt nie chce głośno przyznać, że to dzięki niemu tej postaci udało się dostać na listy wyborcze. I nic w tym dziwnego... Jachira swoimi kontrowersjami skutecznie zmobilizowała niespełna 6,5 tys. warszawiaków, by zdobyć mandat poselski, ale jej działalność jest zupełnym zaprzeczeniem tego, czego oczekuje przeciętny polski wyborca. A to głosów milionów "Kowalskich" potrzeba, by zdobyć prezydenturę. Posłanka Jachira jest więc kolejnym partyjnym przyjacielem, od którego Trzaskowski powinien stronić.

Może to jednak nie być łatwe. Propagandowej machinie Prawa i Sprawiedliwości wystarczy przecież nawet powyższe zdjęcie, którym Klaudia Jachira postanowiła uczcić na Twitterze swe urodziny, by pytać "kto otacza Trzaskowskiego". A jej niedawny filmik o "hipokryzji ze strony opozycji" ws. krytykowania Andrzeja Dudy to w zasadzie gotowy spot dla PiS.

Żale Kidawy-Błońskiej

Nadzieję na to, że w PO sami zadbają, by tzw. efekt Trzaskowskiego został wyhamowany, Andrzej Duda może żywić także w związku z powrotem Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Kiedy ogłoszono, że w wyborach prezydenckich w 2020 roku zastąpi ją Rafał Trzaskowski, Kidawa-Błońska poprosiła tylko o kilka dni na odetchnięcie i zadeklarowała, że wróci z całych sił wesprzeć kampanię nowego kandydata.

Jak to wsparcie wygląda w praktyce, Trzaskowski mógł się przekonać w miniony wtorek, gdy Kidawa-Błońska na antenie Polsat News zaczęła roztrząsać okoliczności podjęcia decyzji o bojkotowaniu wyborów 10 maja i zasugerowała, iż przewodniczący PO Borys Budka skłamał w tej sprawie.
Czy Małgorzata Kidawa-Błońska może skutecznie wspomóc kampanię prezydencką Rafała Trzaskowskiego?Fot. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta
Największą siłą Trzaskowskiego jest zdolność do posklejania i mobilizacji elektoratu PO, dopiero to daje pozycję do wyjścia po nowych wyborców. Tymczasem powrót do publicznego rozgrywania wewnątrzpartyjnych gier jest gwarancją, że wątła jedność platformersów ponownie się rozleci. Wówczas opozycja może dopisać na swoje konto kolejną przegraną z PiS.

A nawet jeśli Małgorzata Kidawa-Błońska powściągnie swe żale, jej zaangażowanie w kampanię Rafała Trzaskowskiego może mieć skutki odwrotne do zamierzonych. Nowy kandydat KO to dla elektoratu energia, aktywność i nowa nadzieja. Kidawę-Błońską przedstawia się jako osobę, która uchroniła Polaków przed głosowaniem w środku epidemii i być może z czasem właśnie tak zapamięta ją historia. Dziś polityczka ta jest jednak twarzą bojkotu, bierności i rezygnacji, a to emocje w kampanii wyborczej zabójcze.

Pocałunki śmierci byłych prezydentów

Jednym z powodów do radości dla Trzaskowskiego powinien być fakt, iż ostatnimi czasy praktycznie do zera spadła aktywność "twórców sukcesu" z kilku poprzednich wyborów. Czyli między innymi byłych prezydentów. Nie ma jednak co liczyć na to, że do końca zostawią oni kandydata KO w spokoju. Kwestią czasu pozostaje, kiedy usłyszymy o poparciu udzielonym Rafałowi Trzaskowskiemu przez Lecha Wałęsę i Bronisława Komorowskiego.

A to kandydatowi KO i jego sztabowcom przysporzy pewnie więcej zmartwień niż pożytku. Bo fajnie mieć za sobą legendarnego twórcę "Solidarności", ale ilu polityków opozycji musiało tłumaczyć się z jego niewyparzonego języka...?
Poparcie byłych prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego, Bronisława Komorowskiego i Lecha Wałęsy zwykle bywa "pocałunkiem śmierci"?Fot. Bartosz Bańka / Agencja Gazeta
Miło zostać popartym przez byłego prezydenta, któremu w rekordowym momencie ufało ponad 70 proc. obywateli, ale kiepsko mieć za plecami twarz firmującą najgorszą kampanię wyborczą jaką Polska widziała.

W drugiej turze poparcie dla Rafała Trzaskowskiego nadejdzie zapewne także ze strony Aleksandra Kwaśniewskiego. I mogłoby się wydawać, że wsparcie – jak to mawia Robert Biedroń – "wysokoprocentowego prezydenta", który jako jedyny w III RP rządził dwie kadencje, to akurat coś dobrego. Wyborcza praktyka ostatnich lat pokazuje jednak, że każdy projekt polityczny cieszący się poparciem Kwaśniewskiego... okazywał się klapą.

Czytaj także:

"Nie będę prezydentem totalnej opozycji". Mocne wystąpienie Trzaskowskiego w Poznaniu

Rekordowe poparcie dla Trzaskowskiego, traci Hołownia. Duda na stabilnym poziomie