Firma Huawei zaprezentowała fotograficznego superflagowca. Czy droższe jest wrogiem drogiego?

Michał Jośko
Choć świat powoli się odmraża, to najnowsze zdobycze technologiczne wciąż prezentowane są w formie zdalnej. Tak więc czas odpalić komputer i skoczyć na konferencję wirtualną, podczas której firma Huawei zdradzi, czego możemy spodziewać się po debiutującym w tej chwili superflagowcu P40 Pro+. Poniżej zdradzę, dlaczego w trakcie owego wydarzenia, odbywającego się na platformie Zoom, przez wszystkie przypadki odmieniano słowo... zoom. Do tego: przepis na wygraną w konkursie fotograficznym Huawei Next-Image Award oraz patent, dzięki któremu Roberta Lewandowskiego będziesz mógł nazywać swoim kumplem z pracy.
Huawei P40 Pro+ Fot. mat. prasowe
Huawei P40 Pro nie zdążył jeszcze nasycić się na dobre komplementami dotyczącymi jego talentów fotograficznych (smartfon zadebiutował 26 marca br.), a firma z Shenzhen zaprezentowała nowego "tytana fotografii mobilnej".

Oto nadchodzi Huawei P40 Pro+, czyli "pe czterdziestka" po kuracji sterydowej. Na co może liczyć nabywca "Plusa"? Na pewno wrażenie robi wielkość pojedynczego piksela matrycy aparatu, wynosząca zaledwie 2,44 μm oraz zestaw aż pięciu obiektywów stworzonych, a jakże, przez firmę Leica: główny oferuje rozdzielczość wynoszącą 50 megapikseli, do tego dochodzi ultraszeroki kąt (Cine Camera, 40 Mpx) oraz obiektyw do pomiaru przestrzeni kadru (3D TOF).

W porównaniu z modelem P40 Pro podkręcone zostały możliwości wykonywania zdjęć obiektów znajdujących się hen, hen, ponieważ na pokład trafiły aż dwa ośmiomegapikselowe teleobiektywy. Pierwszy z nich pozwala na trzykrotne, natomiast drugi aż dziesięciokrotne powiększenie optyczne.
Huawei P40 Pro+Fot. mat. prasowe
Technologia SuperZoom Array, przyjmująca więcej światła o różnych długościach fal, ma wspierać działanie zoomu cyfrowego, który umożliwia powiększenie stukrotne. Czy w tym szaleństwie jest metoda? Czas i testy pokażą.

Co jeszcze wiemy na temat superflagowca z Chin? Jak deklarują przedstawiciele marki Huawei, zwiększono jego potencjał wideo (sprzęt oferuje rozdzielczość 4K i 60 kl./s, tryb Slow-Motion 7680 kl./s oraz czułość matrycy wynoszącą 51200 ISO) oraz naprawdę szybkie ładowanie baterii: "po kablu" zwiększysz jej zasoby od 0 do 70 procent w pół godziny. Jeżeli preferujesz ładowanie bezprzewodowe, w podobnym czasie podładujesz ją o ponad 50 procent.

Pojemność baterii jest identyczna, co w przypadku modelu P40 Pro (4200 mAh), nowe urządzenie ma także identyczny rozmiar wyświetlacza OLED (6,58 cala; niestety, znów zagiętego). Wymiary? "Plus" mierzy 158,2 mm x 72,6 mm x 9 mm, czyli jedyną różnicą w porównaniu ze starszym bratem jest symbolicznie większa grubość (w tamtym przypadku to 8,95 mm). Masa wzrosła również w stopniu nieodczuwalnym (226 g wobec 209 g).

Smartfon posiada tyle samo pamięci RAM, co model P40 Pro (8 GB), dwukrotnie zwiększono natomiast pamięć na dane (wynosi tutaj 512 GB), którą można rozszerzyć przy pomocy kart NM o kolejne 256 GB. Sprzęt posiada najnowszy moduł Wi-Fi 6+, jest także w pełni gotowy (foliarze, do ataku!) na technologię 5G, zgodną z częstotliwościami wybranymi przez polskich operatorów (2100 MHz i 2600 MHz).
Huawei P40 Pro+Fot. mat. prasowe
Co z kwestiami materialnymi? "Plus" trafia do sprzedaży z metką, na której widnieje kwota 5999 zł (identyczna z Samsungiem Galaxy S20 Ultra 5G), co jest wartością wyższą o 1700 zł, niż rekomendowana cena modelu P40 Pro.

Czy warto dopłacić tyle za smarfona z ulepszonymi możliwościami foto i wideo oraz większą pamięcią? Cóż, to jedna z kwestii, które każdy potencjalny klient musi rozważyć we własnym sumieniu. Mówimy bowiem o dylemacie z gatunku: czy wystarczy mi najmocniejszy seryjny Mercedes-Benz, oferujący przecież rewelacyjne osiągi, czy może jednak chcę zamówić samochód podkręcony, wyekwipowany w znaczek AMG.

Kończąc wątek zakupowy: w przedsprzedaży (trwającej od 15 do 30 czerwca) nabywcy smartfonów P40, P40 Pro i P40 Pro+ otrzymają za symboliczną złotówkę zestaw składający się ze smartwatcha Huawei Watch GT 2e i słuchawek FreeBuds 3.
Huawei P40 Pro+Fot. mat. prasowe
Zastanawiasz się, jak zgarnąć parę dodatkowych groszy, które ułatwiłyby zakup najnowszego flagowca Huawei? A więc możesz spróbować swych sił w kolejnej edycji konkursu Huawei Next-Image Awards. Wystarczy wykonać naprawdę powalające zdjęcie (możesz zgłosić ich maksymalnie 30) – oczywiście używając sprzętu tej marki – aby zdobyć 10 000 dolarów i szacunek absolutnie wszystkich mieszkańców Shenzhen.

Co zrobić, aby wygrać? "Wystarczy nie bać się robić zdjęć" – ową poradą, której w trakcie dzisiejszej konferencji udzielił Michał "Wes" Wesołek (czyli Polak, który dwa lata temu zdobył Grand Prix w globalnej edycji tego konkursu) dzielę się zupełnie za darmo, reszta zależy już od ciebie.

Pozostając w klimatach konkursowych... Korzystasz z Instagrama albo – nie daj Boże – Facebooka? Cóż, dla ludzi naprawdę młodych jesteś zgredem, który równie dobrze mógłby ekscytować się serwisem Nasza Klasa... Przyszło nowe, tak więc Huawei rozpoczyna podbój TikToka – dziś, 15 czerwca, na owej platformie odpalony został profil huaweimobilepl.

Firmę wspierają postaci takie, jak @kamelemona i @nataliasisik (obie mają po 1,7 miliona obserwujących), @iluzjonistay (ponad 634 tysiące) oraz @lukipoland (niemal 559 tysięcy). Aha, nie zabrakło również niejakiego @_rl9, czyli uznanego (również 1,7 miliona obserwujących) tiktokera, w realu znanego jako Robert Lewandowski.

Jeżeli czujesz, że to pole, na którym możesz się wykazać i chciałbyś dołączyć do tej ekipy, nagraj film inspirowany hasłem #TheBestJobInTheWorld (masz na to tydzień) i weź udział w konkursie, którego czwórka laureatów zostanie zaproszona do współtworzenia tego kanału.