Czy elektryczny dostawczak może być praktyczny, niedrogi i dawać frajdę z jazdy? Zdaniem PSA, tak

Michał Jośko
Grupa PSA ma naprawdę ambitne plany: ponoć już w roku 2021 zelektryfikuje całą gamę lekkich pojazdów użytkowych (LCV) oraz ich osobowych odpowiedników. W awangardzie tej rewolucji idą Peugeot e-Expert, Citroën ë-Jumpy oraz Opel i Vauxhall Vivaro, czyli zasilane z gniazdka rodzeństwo średniej wielkości VAN-ów. Czy zakup takiego samochodu, zamiast poczciwego, sprawdzonego w boju diesla, to pójście na naprawdę duże kompromisy? Sprawdźmy.
Peugeot e-Expert Fot. mat. prasowe

Jakie są główne założenia?


Jak przystało na pojazd LCV, całość musi być odpowiednio kompaktowa, skrojona pod kątem wygodnego użytkowania w dużych miastach. Pojazd nie może być wyższy niż 1,9 m, ponieważ taki właśnie limit dotyczy mnóstwa wjazdów na parkingi podziemne w nowoczesnych budynkach.

Nowinki od koncernu PSA oferowane będą w trzech długościach nadwozia: 4606, 4956 oraz 5308 mm, oferując od 4,6 do nawet 6,6 m3 pojemności "paki". Jej maksymalna ładowność wynosi 1275 kg, czyli o 115 kg mniej niż w przypadku odpowiednika z silnikiem spalinowym. Identycznie wygląda natomiast kwestia przyczep, które chcielibyśmy pociągnąć – mogą ważyć 1 tonę.


Lecz nie samą potrzebą przewożenia towarów żyje człowiek, tak więc PSA stworzy również wersje osobowe swych e-użytkowców. Do wyboru są m. in. odmiany Combispace Premium, która w luksusowych warunkach przewiezie sześć bądź siedem osób oraz Shuttle, której kabina pomieści aż dziewięć istot ludzkich. Na dokładkę: bagażnik o pojemności 1500 litrów.

Przedstawiciele koncernu niczym mantrę powtarzają, że takie pojazdy muszą być nie tylko praktyczne, lecz również dawać przyjemność z jazdy. Chodzi tutaj nie tylko o ponadprzeciętny komfort (wynikający m. in. z ciszy, którą zapewniło wyrzucenie spod maski silnika spalinowego), lecz i ponadprzeciętne w tej klasie właściwości jezdne – baterie zostały umieszczone pod podłogą, pomiędzy osiami, co pozwoliło obniżyć środek ciężkości i zadbać o dobry rozkład masy auta.

Jak wyglądają inne parametry? E-moc wynosi tutaj 136 KM, natomiast maksymalny moment obrotowy to 260 Nn. Pierwszą setkę na liczniku zobaczysz po ok. 13 sekundach, natomiast prędkość maksymalna to 130 km/h.
Peugeot e-ExpertFot. mat. prasowe

Czy pojazd użytkowy musi być wyposażony spartańsko?


Czasy się zmieniają i użytkownicy samochodów z kategorii LCV oczekują czegoś więcej, niż jedynie kierownicy przed sobą i dachu nad głową. Dlatego opisywane tutaj nowości wyekwipowano w bajery takie, jak np. wyświetlacze przezierne (head-up display) i czujniki odsuwające drzwi boczne bez konieczności używania rąk, wystarczy ruch stopą pod tylnym zderzakiem. Do tego dochodzą wszystkie systemy wspomagające hamowanie awaryjne, które są obecnie stosowane w samochodach PSA.

Oprócz tego: aplikacja smarftonowa, która pomoże nie tylko zarządzać przeglądami i obsługą samochodu, zlokalizować go, bądź też włączyć zdalnie klimatyzację albo podrzewanie kabiny. Ma także ułatwiać użytkowanie samochodu, którego nie zatankujemy przecież w parę minut na pobliskiej stacji benzynowej. Tak więc program pozwoli zarządzać optymalnie ładowaniem akumulatorów oraz zaplanować trasę, uwzględniając ładowarki, z których możemy skorzystać w okolicy.
Peugeot e-ExpertFot. mat. prasowe

Jak daleko zajadę?


Samochody będą dostępne w dwóch wersjach: w pierwszej znajdzie się ważąca ok. 383 kg bateria o pojemności 50 kWh, która ma zapewnić 230 km zasięgu. Mierzysz wyżej? A więc możesz wybrać wersję 75 kWh (masa baterii to 534 kg), która pozwoli przejechać nawet 300 km na ładowaniu. Gwoli dziennikarskiej formalności: podane powyżej liczby to pojemności baterii brutto (użytkowe są o 7-8 proc. mniejsze).

Czy takie parametry są wystarczające? Zdaniem Xaviera Peugeota, wiceprezesa Groupe PSA ds. lekkich pojazdów użytkowych, jak najbardziej. Ponoć aż 83 proc. użytkowników takich pojazdów nie przejeżdża więcej niż 200 km dziennie, natomiast 44 proc. z nich nigdy nie przekroczy granicy 300 km na dobę. Co ciekawe, przedstawiciele koncernu spodziewają się, że większe baterie wybierze aż 70 proc. klientów. Cóż, wiele osób kupujących swój pierwszy samochód elektryczny robi tak na wszelki wypadek.
Peugeot e-ExpertFot. mat. prasowe

Jak to naładować?


Scenariusz idealny: podpinasz się do superszybkiej ładowarki o mocy 100 kW i poziom poziom energii w akumulatorach podnosi się z 0 do 80 proc. w zaledwie pół godziny. Po kolejnych trzydziestu minutach samochód jest "zatankowany pod korek".

Jeżeli podepniesz się do standardowej sieci domowej (i korzystasz z gniazda przyspieszonego ładowania typu Green'up), cały procesz zajmie 15 lub 22 godziny, w zależności od tego, jakiej wielkości baterię posiada samochód. Opcją pośrednią jest zamontowanie terminala Wallbox, dzięki któremu pełne naładowanie wersji 50 kWh zajmie 7,5 godziny.

Pozostając w temacie komfortu użytkowania samochodu elektrycznego: gwarancja na baterie wynosi 8 lat/ 160 000 kilometrów; w tym czasie powinny zachować przynajmniej 70 proc. wydajności, jaką miały w momencie opuszczania fabryki. Reszta kwestii gwarancyjnych? Jest identyczna, co w przypadku samochodów spalinowych, które oferuje PSA.
Peugeot e-ExpertFot. mat. prasowe

Czy są szanse na sukces?


Według (ostrożnych, jak podkreśla Xavier Peugeot) prognoz w tym roku samochody elektryczne będą stanowiły 5 proc. tegorocznej sprzedaży koncernu PSA, natomiast w najbliższych pięciu latach wartość owa podniesie się trzykrotnie.

E-dostawczaki mają walczyć o swe miejsce na rynku nie tylko dzięki modzie na ekologię oraz coraz bardziej restrykcyjnym przepisom (włączając w to kolejne obwarowania dotyczące wjazdu samochodów spalinowych – zwłaszcza diesli – do centrów wielkich miast), mają być także świetnym wyborem dla osób oszczędnych.

Kiedy będzie można zamawiać te pojazdy? Zgodnie z deklaracjami PSA będzie to już lipiec (samochody dostawcze) i wrzesień (wersje osobowe) tego roku, natomiast pierwsze egzemplarze dotrą do klientów jeszcze w grudniu.

Choć w tym momencie koncern nie ujawnił cen tych świeżynek, to ponoć będą zbliżone do kwot, jakich żąda się za podobne auta z silnikami zasilanymi olejem napędowym. Biorąc pod uwagę fakt, że eksploatacja samochodu elektrycznego może być o 30 proc. niższa (uwzględniając m. in. koszt przejechania jednego kilometra oraz serwisu), dieslowscy reprezentanci świata LCV mogą poczuć się zagrożeni.

Zwłaszcza wobec kolejnych planów, o których wspomniał pan Peugeot: koncern skupia się nie tylko na intensywnym rozwoju portfolio samochodów elektrycznych, w międzyczasie pracuje także nad technologią ogniw paliwowych. Ponoć za parę miesięcy poznamy więcej szczegółów...