O tym, kto dostanie respirator, miałoby decydować "trzech mędrców". 5 spostrzeżeń o COVID–19

Anna Dryjańska
Koronawirus wywołał wielkie zamieszanie i mnóstwo pytań. Wszystkie można z grubsza sprowadzić do jednego mianownika: kiedy wróci normalność? Slavoj Žižek, słoweński socjolog i filozof, odpowiada, że normalnie już było, a teraz czeka nas radykalna zmiana. Jeśli ludzie aktywnie nie włączą się w kształtowanie polityki w czasie epidemii, czeka nas nowe barbarzyństwo – ostrzega profesor w swojej nowej książce "Pandemia! COVID–19 trzęsie światem".
Koronawirus zmieni nie tylko nasze społeczeństwo, ale i sposób, w jaki funkcjonuje świat. Tylko czy ta zmiana pójdzie w kierunku, którego chcemy? – zastanawia się Slavoj Žižek w książce "Pandemia! Jak COVID–19 trzęsie światem". fot. Evgeni Tcherkasski / Unsplash

Grozi nam barbarzyństwo z ludzką twarzą

Žižek twierdzi, że nie ma już powrotu do normalności, sposobu w jaki świat funkcjonował przed koronawirusem. Pandemia spowoduje, że powstanie nowy porządek, ale jeszcze nie wiadomo jaki przybierze kształt. Jednym z jego wariantów jest barbarzyństwo z ludzką twarzą.

Socjolog nie obawia się otwartej, brutalnej przemocy, którą będzie można obserwować na ulicach (choć jej nie wyklucza) lecz przemocy skalkulowanej, stosowanej w zaciszu politycznych i lekarskich gabinetów, opierającej się na logice przetrwania najsilniejszych i zostawiającej na pastę losu osoby starsze i mniej odporne.


Autor przywołuje przykład Wielkiej Brytanii, gdzie w razie przeciążenia służby zdrowia rozważano wprowadzenie systemu trzech mędrców. Miałby on polegać na tym, że w każdym szpitalu troje doświadczonych medyków decydowałoby, który pacjent dostanie łóżko i respirator, a kto zostanie bez pomocy.

"Należy odnotować, że akceptacja takiej logiki 'przetrwania najsilniejszych' narusza nawet podstawową zasadę etyki wojskowej, która mówi, że po bitwie należy najpierw zaopiekować się poważnie rannymi, choćby szansa uratowania ich była minimalna. By uniknąć nieporozumienia: chcę stwierdzić, że jestem tu całkowitym realistą: powinno się przygotować leki umożliwiające bezbolesną śmierć osobom, nieuleczalnie chorym, by oszczędzić im niepotrzebnego cierpienia. Ale naszą pierwszą zasadą powinny być nie oszczędności, ale bezwarunkowe pomaganie, niezależnie od kosztów, tym, którzy pomocy potrzebują, by umożliwić im przetrwanie” – pisze autor.

Kolejnym przykładem nowego barbarzyństwa, który przywołuje, jest dążenie prezydenta Donalda Trumpa do zmonopolizowania ewentualnej szczepionki na COVID–19. Aby to sobie zagwarantować przywódca USA chciał zapłacić miliard dolarów niemieckiej firmie farmaceutycznej. Tym dążeniom stanowczo przeciwstawił się rząd Niemiec – minister zdrowia Jens Spahn podkreślił, że szczepionka na koronawirus, jeśli zostanie wynaleziona, będzie dostępna dla wszystkich. "Oto świetny przykład walki między prywatyzacją/barbarzyństwem a kolektywizmem/cywilizacją" – skomentował Žižek.

Liberałowie wprowadzają… komunizm

Kryzys wywołany koronawirusem doprowadził do tego, że nawet politycy znani z nieugiętych, liberalnych przekonań zastosowali takie rozwiązania jak wprowadzenie możliwości przejęcia kontroli nad firmami prywatnymi (prezydent USA Donald Trump) czy tymczasowa nacjonalizacja kolei (premier Wielkiej Brytanii Boris Johnson).

"Jak głosi przysłowie: w kryzysie wszyscy jesteśmy socjalistami. Nawet Trump bierze obecnie pod uwagę jakąś formę uniwersalnego dochodu podstawowego (…)" – zauważa autor.

Žižek przypomina, że gdy zapowiadał, iż reakcją na pandemię będzie jakaś forma nowej solidarności, kolektywizmu czy komunizmu, został powszechnie wyśmiany. Gdy jednak przychodzi do konkretnych rozwiązań wprowadzanych w poszczególnych państwach okazuje się, że nawet władza, której nie można posądzać o poglądy socjalistyczne, robi to, co konieczne w sytuacji zagrożenia.

Pandemii by nie było, gdyby chińskie władze nie łamały praw człowieka

Setki tysięcy ofiar śmiertelnych, zamrażanie gospodarki, zamykanie granic – tego wszystkiego moglibyśmy uniknąć, gdyby władze Chin nie kneblowały swoich obywateli. W jaki sposób prawa człowieka miałby przekładać się na medycynę?

Filozof przypomina, że pierwszą osobą, która odkryła epidemię koronawirusa, gdy jeszcze można ją było zdusić w zarodku, był Li Wenliang, chiński okulista. Gdy lekarz upublicznił swoje ustalenia, politycy oskarżyli go o sianie paniki i fake newsów.
Lekarz Li Wenliang (1986–2020) jest uważany za pierwszą osobę, która wykryła objawy COVID–19.fot. Weibo
W tym bezpowrotnie straconym czasie, gdy władze niszczyły wiarygodność medyka i nasyłała na niego policję, koronawirus bez przeszkód pokonywał granice i przenosił się na kolejne osoby. Świat zorientował się że jest problem w momencie, gdy było już za późno na względnie łatwe opanowanie sytuacji.

"Gdyby Chiny ceniły sobie wolność wypowiedzi, do żadnego kryzysu związanego z koronawirusem by nie doszło. Jeżeli wolność słowa i inne podstawowe prawa obywateli chińskich nie będą przestrzegane, takie kryzysy będą się tylko powtarzać” – napisała Verna Yu, cytowana przez Zizka dziennikarka z Hongkongu.

Li Wenliang zmarł 7 lutego 2020 roku. Zakaził się koronawirusem od jednego z pacjentów. Miał 33 lata.

Koronawirus to próba generalna przed kryzysem klimatycznym

Žižek podkreśla, że epidemia koronawirusa to nie tylko kwestia kryzysu medycznego, gdyż na to nakładają się kryzysy gospodarczy i psychologiczny. To nie będzie jednorazowy wstrząs, po którym wszystko wróci do normy – przekonuje autor, przywołując filozofa Bruno Latoura, który ostrzega, że to, czego doświadczamy obecnie, to tylko przedsmak gwałtowanych zmian, jakie w naszym życiu wywoła kryzys klimatyczny. Ale między koronakryzysem a katastrofą ekologiczną istnieje jednak ważna różnica. O ile pierwszy został bezpośrednio wywołany wirusem, o tyle w przypadku kryzysu ekologicznego, twierdzi Latour, „patogen, którego straszliwa wirusowość zmieniła warunki życiowe wszystkich mieszkańców planety, to wcale nie wirus, tylko ludzkość!”

Władze państwowe są bezsilne

Autor przekonuje, że pandemia koronawirusa pokazała ludziom w różnych krajach, że władza nie jest tak wszechmocna, za jaką chciałaby uchodzić, choć pod pretekstem epidemii przyznaje sobie różne uprawnienia, które dotąd byłyby uważane za zbyt daleko idące. Niektórzy – jak np. Viktor Orban – traktują pandemię jako pretekst, by zamrozić parlament. Jednak zdaniem Zizka to tylko jeszcze wyraźniej pokazuje, że król jest nagi. „Istnieją wskazówki świadczące o tym, że coś podobnego dzieje się dzisiaj: wszystkie dyktatorskie uprawnienia, które aparaty państwowe gromadzą, po prostu czynią ich podstawową bezsilność jeszcze bardziej namacalną”.
Książka o koronawirusie. "Pandemia! COVID–19 trzęsie światem",
Owszem, politycy wprowadzają nakazy i zakazy, zmieniają prawo, ale nie ma pewności, że to, czego wymagają od społeczeństwa – np. zakrywanie ust i nosa, dystansowanie się, surowy reżim sanitarny – przyniesie sukces. A obywatele są tego doskonale świadomi. To zła wiadomość dla reżimów autorytarnych. "Przed właściwym upadkiem dochodzi do tajemniczego pęknięcia. Nagle ludzie wiedzą, że gra się skończyła, i już się nie boją”.

Przeczytaj także: Myślisz, że Kaczyński to fajtłapa bez konta? Dziennikarki pokazują, że to bezwzględny biznesmen