"Walczy o głosy budując wspólnotę pogardy". Michał Rusinek komentuje słowa Dudy o "krakówku"

Aneta Olender
"Krakówek" i "warszawka" czyli ci, którzy na pewno nie poprą Andrzeja Dudy w wyborach prezydenckich. Tak grupy niesprzyjające Dudzie określił sam zainteresowany podczas rozmowy z Bogdanem Rymanowskim w "Polsacie". – Myślę, że to, co powiedział, będzie właśnie odebrane jako pogardliwe. Jeśli ktoś wypowiada się w taki sposób, to musi liczyć się z negatywną reakcją – mówi Michał Rusinek, pisarz, tłumacz i literaturoznawca, pochodzący z Krakowa.
Michał Rusinek nie ma wątpliwości, że słowa prezydenta Dudy były pogardliwe w stosunku do mieszkańców Krakowa i Warszawy. Fot. Jakub Włodek / Agencja Gazeta
Co pan pomyślał, kiedy usłyszał wypowiedź prezydenta Andrzeja Dudy o "warszawce" i o "krakówku"?

Myślę, że określenia te są wyrazem pogardy. Pan prezydent ma świadomość, że takie miasta jak Kraków i Warszawa są dla niego stracone. Natomiast walczy o głosy tych, których może zmobilizować w sposób negatywny, budując pewnego rodzaju wspólnotę pogardy wobec miejskości i inteligenckości, wobec tych, którzy ewentualnie byli "faworyzowani".

Wyraźnie wypowiedź ta skierowana jest do tych, którzy na niego głosowali lub tych, którzy wahają się czy na niego głosować. Andrzej Duda jest jednak kojarzony z Krakowem – i słusznie – więc pokazuje się tutaj, jako ten, który ma pogardliwy stosunek do swoich, któremu bliżej do niemiejskich wyborców.


Pierwszą turę wyborów Andrzej Duda w Krakowie przegrał. Nie zapowiada się na to, żeby po drugiej było inaczej?

Przegra i drugą turę w Krakowie, to jest pewne. Myślę, że to, co powiedział, będzie właśnie odebrane, jako pogardliwe. Jeśli ktoś wypowiada się w taki sposób, to musi liczyć się z negatywną reakcją.

Oczywiście zawsze może obronić się w ten sposób, że "krakówek", to nie jest Kraków, i że "warszawka", to nie jest Warszawa. Może twierdzić, że chodzi mu o pewne środowisko, które jest hermetyczne, które trudno do czegokolwiek przekonać. Dotyczy to – politycy PiS-u lubią posługiwać się takim określeniem – pewnych środowisk, środowiska artystycznego, naukowego, mówiąc ogólnie inteligencji.

Poza tym, że jest to próba przekonania nieprzekonanego elektoratu, jest to chyba także kolejny raz dzielenie ludzi, napuszczanie jednych na drugich.

Na tym polega ta polityka. Polityka podziału i wykluczeń. Umówmy się, to było puszczenie oka do części wyborców, bo nic nie zostało powiedziane wprost.

Wpisuje się to w narrację, z której wynika, że ci, którzy będą głosowali na Rafała Trzaskowskiego, to są ci źli, ta elita, która kręci nosem, bo miała dobrze, a ktoś naruszył jej status quo?

W Polsce najłatwiej napędza się ludzi negatywnie. Nie inaczej jest w przypadku głosowania. Ludzie głosują przeciwko PiS-owi albo przeciwko PO. Jeżeli pokaże się, że jest się bliżej któregoś z tych środowisk, ale na zasadzie negatywnej, czyli dalej od innego środowiska, to wtedy, jak sądzę, liczy się na jakieś głosy. Jestem przekonany, że Andrzej Duda – mówiąc nieelegancko – nie palnął, ale że było to zaplanowane.

Takie pomruki antyinteligenckie się pojawiają nie tylko w tej kampanii, są częścią polityki Prawa i Sprawiedliwości. Przecież określenie "wykształciuch" zostało stworzone właśnie przez to środowisko. Z drugiej strony promowanie takiego bardzo nieokreślonego, ale na pewno nie będącego wykształciuchem, suwerena, było takim antyinteligenckim zabiegiem. W gruncie rzeczy zabiegiem znanym z czasów komuny...
prezydent Andrzej Duda
Wypowiedź w programie "Gość Wydarzeń" w Polsacie

Kiedy mówię o salonie 'Warszawki', to opinia społeczna w Polsce raczej dokładnie wie, co ja mam na myśli, że jest taka grupka różnego rodzaju celebrytów z różnych środowisk, którzy właśnie tę elitę salonu 'warszawki' stanowią, więc myślę, że w ten sposób patrzą na to Polacy i dlatego właśnie użyłem takiego sformułowania, tzw. 'warszawki'. W Warszawie i w wielkich miastach każdy wie, co to znaczy.

Ja pochodzę z krakowskiej inteligencji. Nie pochodzę z "Krakówka" panie redaktorze. "Krakówek" raczej na mnie nie głosuje.

Czytaj także: "Niech pan stanie do debaty". Trzaskowski zwrócił się do Dudy