Planowano "porwanie" prezydenta. Akcja miała sprawdzić, jak zareagują służby

Karol Górski
Rzeczpospolita ustaliła, że Biuro Bezpieczeństwa Narodowego planowało fikcyjne "porwanie" Andrzeja Dudy. Akcja miała sprawdzić, jak w takiej sytuacji zachowa się Służba Ochrony Państwa.
BNN planował "porwać" Andrzeja Dudę. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
W całą operację miał być wtajemniczony prezydent. "Porwać" miał go jeden z zaufanych pracowników BBN. Duda zniknąłby na kilka godzin. O planach wiedziało "niewielkie grono osób". Organizatorzy akcji chcieli bowiem, by z perspektywy SOP wyglądało to jak najbardziej realistycznie.

– Celem miało być sprawdzenie procedur – informuje krótko rozmówca "Rzeczypospolitej", człowiek z Kancelarii Prezydenta.

Gazeta twierdzi, że potwierdziła w kilku źródłach, iż taki plan rzeczywiście powstał. Miało odpowiadać za niego wspomniane Biuro Bezpieczeństwa Narodowego. BBN jednak oficjalnie zaprzecza, że podejmowano jakiekolwiek działania z tym związane.


"Wszelkie przedsięwzięcia szkoleniowe związane z ochroną osób leżą w kompetencji Służby Ochrony Państwa i są wykonywane zgodnie ze stosowną ustawą, a także wewnętrznymi procedurami" – wyjaśnił rzecznik BNN Marcin Skowron. Dodał, że prezydent jest pod stałą ochroną SOP, więc przeprowadzenie takiej akcji bez wiedzy funkcjonariuszy byłoby niemożliwe.

"Rzeczpospolita" przy okazji tej informacji wspomina też o podobnych akcjach z poprzednich lat. Podaje, że według jej informacji kilka lat temu planowano przeprowadzenie kontrolowanej ewakuacji jednej z polskich placówek dyplomatycznych na Bliskim Wschodzie. Pieczę nad akcją miały sprawować nasze siły specjalne.

Czytaj także: Wpadka portalu bliskiego PiS. Pokazali, za kogo mają wyborców Andrzeja Dudy

Wspomniana jest też ujawniona przez gen. Mirosława Różańskiego w książce "Dlaczego przegramy wojnę z Rosją" operacja "Ambasada". Miała to być symulacja akcji przerzutu jednostki specjalnej do Gruzji, gdzie jej zadaniem byłoby "uwolnienie" pracowników polskiej ambasady "porwanych" przez terrorystów.

Miał się na to jednak nie zgodzić ówczesny minister obrony Antoni Macierewicz.

Jeszcze wcześniej, w 2006 roku, istniały plany zorganizowania – jak określa to "Rzeczpospolita" – gry operacyjnej na Oceanie Indyjskim. Jej scenariusz przewidywał m.in. uwolnienie z rąk partyzantów kilkunastu pracowników akcji humanitarnej.

Czytaj także: Nieznany fakt z biografii Andrzeja Dudy. O tym egzaminie prezydent woli nie wspominać

źródło: "Rzeczpospolita"