Tego jeszcze nie było. Za 30 tys. złotych można zmienić VAN-a w minikampera
Jeśli zapytam, z czego słynie Toyota, co odpowiecie? Większość pewnie, że z hybryd, bo z tym się kojarzą. Część, że z niezawodności, bo tak próbują się pozycjonować. A niektórzy być może z Włodzimierza Zientarskiego, który niezmordowanie reklamuje je od lat. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można założyć, że mało kto powie... z samochodów użytkowych. I o te ostatnie, które kryją się pod nazwą Toyota Professional, tym razem nam chodzi.
W tym segmencie próbuje rozpychać się za pomocą swojej Toyoty Proace dostępnej w kilku wersjach. Zwykły Proace (większy) i Proace City (mniejszy). Każdy z nich jest dostępny w różnych wariantach, zarówno osobowych (tzw. wersja Verso i np. wieloosobowe VAN-y), jak i typowo użytkowych (pusta paka transportowa z tyłu do zabudowy). W tym tekście chciałbym opowiedzieć wam nieco więcej o najciekawszym wariancie, który wzbudził nasze zainteresowanie.
Toyota Proace w tym wariancie to niejako hybryda. Nie mam jednak na myśli kwestii silnikowych – tutaj pod maską „klekocze” standardowy dieselek. Chodzi o łączenie dwóch funkcji użytkowych.
Z jednej strony mówimy o normalnym, pełnoprawnym 7-osobowym VAN-ie (Toyota Proace Verso). Dwa fotele z przodu, kolejne dwa wygodne w środku, a na końcu 3-osobowa kanapa. Łącznie siódemka, czyli scenariusz dla rodziny niemal w każdej konfiguracji.
Auto zaczyna się od 124 900 zł, ale najbardziej dopakowana wersja limitowana może kosztować nawet 250 tys. złotych. Zależnie od dodatków możemy skonfigurować sobie auto (wygląd + systemy + udogodnienia) zgodnie z upodobaniami i potrzebami.
Natomiast z drugiej strony za pomocą jednej „małej” sztuczki ten sam samochód może stać się niemal pełnoprawnym kamperem. Toyota podjęła współpracę z polską firmą „Escape Vans”, która tworzy dedykowaną dla tego modelu zabudowę kamperową.
Nie miałem okazji przetestować samego procesu montażu, ale podobno jest prosty i dwójce dorosłych mężczyzn nie powinien zająć dłużej niż 30 minut. Cały mechanizm powstaje bez jakiejkolwiek ingerencji w nadwozie samochodu. Jest montowany bezinwazyjnie, ale stabilnie.
Tym samym auto staje się 4-osobowym (2+2) minikamperem, który zapewnia niemal wszystko czego potrzeba w takiej wyprawie. Po otwarciu klapy od bagażnika mamy najzwyklejszą kuchnię, z kilkoma szufladami, skrytkami, lodówką, blatem i palnikiem. Jest mały stolik z miejscem do krojenia, a także możliwość podłączenia wody. W teorii można się tam nawet opłukać.
Nie będzie to 5-gwiazdkowy hotel, nie uda wam się stanąć w sypialni, ale jak na weekendowy wyjazd warunki w zupełności wystarczające. Lubię rzeczy ładne i zwracam uwagę na szczegóły, dlatego doceniłem jakość zabudowy i jej wykończenia. Jest najzwyczajniej w świecie ładna i przyjemna w dotyku.
Tak wygląda łóżko przed rozłożeniem.
Na poziomie koncepcji pomysł wygląda naprawdę atrakcyjnie. Sam Proace nie jest autem wyjątkowym, ale dokładając 30 tys. złotych de facto kupujemy dwa samochody w jednym. Jeśli potrzebujecie VAN-a, a dodatkowo lekko dzikie wyjazdy z bliskimi to wasz klimat, kamperowy Proace może być tym czego szukacie. Lubię to. Zwłaszcza, że za koncepcję i realizację takiej zabudowy odpowiada niewielka polska firma, a Toyota ją docenia i promuje.
Czytaj także: Jak wynająć kampera i pojechać na wakacje?