Ci posłowie już teraz oddają część swojej pensji. "Podwyżki? Absurdalne i niemoralne"

Anna Dryjańska
Podwyżki dla posłów i związane z tym oburzenie opinii publicznej ominęło Partię Razem. Sześcioro jej reprezentantów w Sejmie jednogłośnie opowiedziało się przeciw projektowi PiS. – Nie mogłam zagłosować inaczej. Pomysł podwyżek dla parlamentarzystów w czasie, kiedy tysiące Polaków i Polek ma obniżone wynagrodzenie, kiedy boją się o to, czy zachowają swoje miejsca pracy, gdy doświadczamy niespotykanej od dawna recesji, jest absurdalny i niemoralny – mówi naTemat posłanka Paulina Matysiak (Kutno, okręg Sieradz).
Posłanki i posłowie Partii Razem: (od lewej) Paulina Matysiak, Marcelina Zawisza, Daria Gosek–Popiołek, Adrian Zandberg, Magdalena Biejat, Maciej Konieczny. fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta
Poseł Adrian Zandberg (Warszawa) przypomina, że głosowanie Razem to konsekwencja jest programu. Już w 2015 roku, gdy zasiadanie w Sejmie było w sferze marzeń, partia ustaliła, że zarobki posła powinny wynosić trzykrotność pensji minimalnej. Było więc jasne, że nie podniosą ręki za podwyżkami dla posłów.

Skąd w ogóle pomysł na uzależnienie uposażenia posła od najniższego wynagrodzenia? Mówiąc w skrócie: po to, by reprezentanci narodu nie odklejali się od społeczeństwa. Polityk Lewicy uzasadnia to bardziej dyplomatycznie. – Uważam, że takie powiązanie pensji posłów z wynagrodzeniami pracowników byłoby rozsądne i nie pozwalało zapomnieć, dla kogo przyjmujemy prawo – kwituje Zandberg.


Najgorszy moment na podwyżki dla posłów

Posłanka Marcelina Zawisza (Opole) uważa, że teraz jest najgorszy moment, by choćby rozważać projekt PiS o podwyżkach dla posłów. Jako powód wskazuje koronakryzys.

– Od marca wiele Polek i Polaków pracuje za 80 proc. swojej normalnej pensji. Rośnie liczba bezrobotnych. Co trzecia osoba zarejestrowana jako bezrobotna nie ma jeszcze 30 lat. Młodzi bezrobotni często zostają bez środków do życia, bo wszystko, co mieli przed kryzysem to niepewna praca na umowie śmieciowej, często w usługach lub gastronomii, które ucierpiały najbardziej. Pensje w budżetówce zostaną zamrożone, a przyszłoroczna płaca minimalna będzie niższa niż zapowiadana – wylicza posłanka.

Przeczytaj także: "Ch*jem, który zwalnia, jestem ja". List szefowej średniej firmy w czasie koronawirusa

Dodaje także, że w piątek – w dniu pamiętnego głosowania – GUS podał informację o gwałtownym spadku PKB, co oznacza recesję. – Poza tym jestem zwolenniczką zapisanego w deklaracji partii Razem powiązania uposażeń poselskich z płacą minimalną – uzupełnia Zawisza.

Pieniądze posłów na cele społeczne

Rok temu, jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku, Partia Razem zdecydowała, że jeśli wprowadzi posłów do Sejmu, to nadwyżkę trzykrotności pensji minimalnej będą oni oddawać na wybrane cele społeczne: organizacje pozarządowe, zbiórki dobroczynne, projekty edukacyjne.
Deklaracja spotkała się z mieszanymi reakcjami. Od zarzutu o populizm po niedowierzanie. Nawet internauci, którzy oceniali pomysł pozytywnie, obawiali się, że po wejściu kandydatów do Sejmu obietnice wyborcze pójdą w zapomnienie. Ale tak się nie stało.

– Dla mnie jako socjalisty kluczowa jest spójność społeczna i walka z nierównościami. Posłowie już teraz zarabiają bardzo dobrze. Ponad osiem tysięcy na rękę z wynagrodzenia i diety plus liczne dodatki celowe – wymienia poseł Maciej Konieczny (Katowice). – Po planowanych podwyżkach zbliżyliśmy się do jednego najbogatszego procenta. Po paru latach takich dochodów łatwo zapomnieć jak wygląda normalne życie większości. To bardzo zły pomysł, aby wszyscy bez wyjątku politycy należeli do wąskiej elity najbogatszych – ocenia Konieczny. Nadwyżkę pensji od początku kadencji przekazuje na Kancelarię Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza, Partię Razem oraz Alternatywny Klub Sportowy Zły.

Posłanka Magdalena Biejat (Warszawa), wiceprzewodnicząca klubu Lewicy, tym, co zostaje z wypłaty po odjęciu trzykrotności pensji minimalnej, wspiera kolejno różne organizacje pozarządowe. – Przekazałam już środki Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, Warszawskiemu Kołu Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnościami, Centrum Praw Kobiet, Niebieskiej Linii, Fundacji Ocalenie, Pracowni Etnograficznej oraz Grupie Pedagogiki i Animacji Społecznej Praga – wylicza polityczka.

Wybrana z Małopolski posłanka Daria Gosek–Popiołek (Kraków) przyjęła inną strategię. Stale przekazuje pieniądze dwóm organizacjom. – Wspieram Fundację Autonomia, która zajmuje się wsparciem kobiet i stworzyła w Nowej Hucie Dziewczyńskie Centrum Mocy, a także Fundację Wspólnota Nadziei, która w podkrakowskich Więckowicach prowadzi dom dla dorosłych ze spektrum autyzmu – opisuje posłanka. Poza tym Gosek–Popiołek deklaruje, że wspiera finansowo jeszcze kilka inicjatyw społecznych.

Poseł Zandberg robi co miesiąc jeden przelew z poselskiej pensji: przekazuje datek na działania wspomnianej już Kancelarii Sprawiedliwości Społecznej Piotra Ikonowicza. Posłanka Zawisza zaś pomaga wielu organizacjom. – Swoją nadwyżką wsparłam już Stowarzyszenie Tęczowe Opole, Ośrodek Rehabilitacyjno-Edukacyjno-Wychowawczy im. dr Marii Trzcińskiej-Fajfrowskiej na Giszowcu. Sfinansowałam z niej także koszyczki ze środkami higienicznymi w Liceum nr V w Opolu, wsparłam Replikę, dwumiesięcznik społeczno-kulturalny ludzi LGBTQIA, a także ufundowałam stypendium w Szkole Liderów Politycznych – wylicza posłanka z Opola.

Podobnie robi posłanka Paulina Matysiak. – Od listopada 2019 roku wsparłam Towarzystwo Przyjaciół Ziemi Kutnowskiej, Warszawskie Koło Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Niepełnosprawnością Intelektualną, Stowarzyszenie "Hospicjum Kutnowskie", Uniwersytet Trzeciego Wieku w Kutnie i Razem – wymienia.

Kolejna obietnica

Posła Zandberga argument o tym, że "słabo" zarabiający posłowie są podatni na korupcję, nie przekonuje. – Korupcji jest najwięcej właśnie tam, gdzie pieniądze w polityce płyną szeroką rzeką. Patrz: Stany Zjednoczone – kwituje.

Jego zdaniem przydałoby się zwiększenie środków nie na pensje posłów, lecz wsparcie prawne ich biur. – Każdy, kto przygotowywał projekt ustawy wie, że posłowie nie piszą ich sami, tylko ze wsparciem legislatorów i ekspertów. I tu faktycznie dosypanie środków miałoby sens – tłumaczy.

A co jeśli w którymś momencie PiS przepchnie podwyżkę dla polityków? – Nic by się nie zmieniło. Nadal przekazywalibyśmy kwotę powyżej trzykrotności pensji minimalnej na cele społeczne – konkluduje posłanka Magdalena Biejat.

Przeczytaj także:

"Ludzie nie wierzą, że prowadzi to kobieta". Adminka kont Partii Razem o tajnikach swojej pracy

Posłanka Lewicy dała taką lekcję w Polskim Radiu, że... skasowano artykuł o audycji

Furiacki atak Tarczyńskiego na posłankę Lewicy. "Końcówkę wsadź sobie w mózg"