Polska nie chce zaakceptować niemieckiego ambasadora. Przeszłość jego rodziny oburza Kaczyńskiego

Karol Górski
Polska od kilku tygodnia zwleka z wydaniem zgody dla nowego ambasadora Niemiec – informuje "Rzeczpospolita". Powodem ma być przeszłość rodziny dyplomaty. W sprawie interweniował ponoć sam Jarosław Kaczyński.
Kaczyński miał sprzeciwić się kandydaturze von Loringhovena. Fot. Michał Ryniak / Agencja Gazeta
Niemcy zgłosiły kandydaturę barona Arndta Freytaga von Loringhovena, co podkreśla "Rzeczpospolita", najbardziej niefortunnym momencie – pod koniec kampanii wyborczej Andrzeja Dudy, podczas której dało się wyczuć silne nastroje antyniemieckie.

Berlin uznał jednak, że nie ma co zwlekać, bo obecny ambasador nad Wisłą, 66-letni Rolf Nikel, przekroczył już limit wieku przedstawiciela służby dyplomatycznej.

Sama postać zgłoszonego kandydata nie wzbudziłaby pewnie wśród polskich decydentów większych zastrzeżeń, gdyby nie przeszłość jego ojca, oficera Wehrmachtu. Bernd Freytag von Loringhoven w trakcie II wojny światowej był adiutantem szefa sztabu Naczelnego Dowództwa Wojsk Lądowych i uczestniczył w odprawach z udziałem Adolfa Hitlera.


Angela Merkel miała jednak uznać, że przeszłość ojca ambasadora nie będzie miała wpływu na decyzję polskich władz. Jak podkreśla "Rzeczpospolita", stronie niemieckiej nawet nie przeszło przez głowę, że dla Polaków będzie stanowiło to problem.

Veto Kaczyńskiego


Okazało się jednak, że nasz rząd dokładnie prześwietlił przeszłość rodziny dyplomaty i ma do niej zastrzeżenia. Formalnie decyzja w tej sprawie należy do MSZ, ale gazeta podaje, że przeciwnikiem kandydatury von Loringhovena jest sam Jarosław Kaczyński. Prezes PiS ma uważać, że osoba wywodząca się z rodziny z taką przeszłością nie może pełnić urzędu ambasadora w Polsce.

Znawca reguł dyplomatycznych, z którym rozmawiała "Rzeczpospolita" wskazuje, że Niemcy mają prawo delegować do Warszawy kandydata, którego uznają za właściwego. Akceptację kandydatury, wobec której zastrzeżenia ma Kaczyński, rozmówca nazywa wręcz "punktem honoru".

Pomijając kwestie ideologiczne, von Loringhoven ma już doświadczenie w pełnieniu takiej funkcji w naszym regionie. W latach 2014-16 był ambasadorem Niemiec w Pradze. Podobno jest znawcą Europy Środkowej, a w dodatku intensywnie uczy się języka polskiego.

Czytaj także:

Czarnecki schlebia prezesowi. Przewiduje, ile jeszcze Kaczyński będzie rządził partią

"Leczymy się z Jarkiem u zielarki". Prezes PiS korzysta z medycyny alternatywnej

źródło: "Rzeczpospolita"