Za kradzież kawy trafił na 8 lat do psychiatryka. Teraz wywalczył gigantyczne odszkodowanie
Sąd Apelacyjny w Krakowie podwyższył we wtorek kwotę zadośćuczynienia dla Stanisława B., który na mocy decyzji krakowskiego sądu niezasadnie spędził 8 lat w szpitalu psychiatrycznym w Rybniku – podaje "Gazeta Wrocławska". Mężczyzna został w 2008 roku ubezwłasnowolniony po tym, jak ukradł ze sklepu 7 paczek kawy.
Czytaj także: Ukradł kilka paczek kawy i 8 lat spędził w psychiatryku. Adwokat: "Nie jestem w stanie tego zrozumieć"
W 2016 roku mężczyzna wyszedł na wolność na mocy kasacji wyroku przez Sąd Najwyższy, o którą wnioskował RPO. B. od razu rozpoczął swoją walkę o zadośćuczynienia za lata, które spędził w szpitalu. A pobyt ten też nie był lekki. O szczegółach mówił podczas rozprawy pełnomocnik mężczyzny mec. Piotr Wojtaszak.
– Podawano go eksperymentom, by ktoś na tej podstawie mógł napisać kolejną pracę dla studentów. To np. były elektrowstrząsy, które wykonywano aparaturą z 1979 r. Faszerowano lekami w dawkach, które były nieuzasadnione medycznie i ponad stosowaną zwykle miarę – mówił mec. Wojtaszak.
Stanisław B. wygrał już trzy rozprawy. Ta we wtorek przed Sądem Apelacyjnym w Krakowie przyniosła prawomocne orzeczenie o zadośćuczynieniu w postaci 2 mln zł. Co prawda 62-latek domagał się 11 mln zł, ale kwota, którą wywalczył i tak jest rekordowa jak na polskie realia.
Krakowski adwokat Piotr Wojtaszak od lat dochodzi praw pacjentów umieszczonych w zamkniętych zakładach psychiatrycznych. I ma spore sukcesy. Przed rokiem z mec. Wojtaszkiem rozmawiała nasza reporterka Daria Różańska. – Opinie moich klientów są bardzo zbieżne. Ale został im odebrany kawał życia, te osoby na kilkanaście lat trafiały do szpitala i przeżyły prawdziwą gehennę – mówił prawnik.
Czytaj także: Pan Lucjan skradł rower i od 10 lat jest za kratami. Tak potraktował go wymiar sprawiedliwościWszyscy moi klienci byli w ogromny sposób życiowo doświadczani: przyjmowali leki, mieli ograniczoną możliwość poruszania się, wychodzenia na świeże powietrze. Odbierali swój pobyt bardzo negatywnie.
Słyszałem ostatnio z ust ordynatora jednego z oddziałów, że u nich w zimie były temperatury na poziomie 10-12 stopni. Pacjenci ciuchami i prześcieradłami utykali okna, żeby nie zawiewało. Często pacjenci narzekali na personel szpitali. Nie zauważali empatii, która jest konieczna przy tego typu schorzeniach. Czytaj więcej
Przypomnijmy, że cały czas nie poznaliśmy finału sprawy Tomasza Komendy, który walczy o 18 milionów złotych zadośćuczynienia, po milionie złotych za każdy rok odsiadki oraz kilkaset tysięcy złotych odszkodowania.
źródło: "Gazeta Wrocławska"