"Wczoraj nie było usterek". Trzaskowski wskazał źródło awarii w oczyszczalni "Czajka"

Bartosz Godziński
– Mamy do czynienia z kolejną awarią kolektora, który przesyła ścieki pod Wisłą – potwierdził Rafał Trzaskowski po obradach sztabu kryzysowego. Nadal jednak trwają ustalenia, co było konkretną przyczyną awarii w oczyszczalni ścieków "Czajka". Jeszcze dzień wcześniej nie było tam żadnych problemów.
Rafał Trzaskowski po obradach sztabu kryzysowego ws. awarii w oczyszczalni "Czajka" Fot. facebook.com/rafal.trzaskowski
– Tam były przeprowadzane kontrole. Przegląd pierwszej nitki zakończył się w maju, druga kontrola zakończyła się wczoraj. Nie stwierdzono żadnych usterek – powiedział prezydent Warszawy na briefingu prasowym.

Czytaj też: Kolejna awaria w oczyszczalni "Czajka". Jest pierwsza decyzja Rafała Trzaskowskiego

TVN24 ustalił, że przeglądu rur dokonywali eksperci z Politechniki Warszawskiej, a nie urzędnicy. Z kolei ten zakończony wczoraj dotyczył właśnie uszkodzonej nitki.

Dopiero po trwającym wypompowaniu wody i ścieków z kolektora będzie możliwe ustalenie dokładnych przyczyn awarii w "Czajce". Prezydent Warszawy przypomniał, że po zeszłorocznych problemach wyremontowano 100 metrów przesyłu. Wszystko wskazuje na to, że awaria miała miejsce na nieremontowanym odcinku.


– Cały przesył liczy dziesięć razy więcej. Gdybyśmy chcieli wymienić cały trwało by to ponad rok – przyznał Trzaskowski.

Miasto przymierza się też do budowy awaryjnego kolektora. – Po analizach, które wskazywały na błędy w projektowaniu i w wykonaniu tego przesyłu, podjęliśmy prace nad przygotowaniem alternatywnego przesyłu. Mamy już firmę, która przygotowuje koncepcję, to niestety trwa, bo budowanie alternatywnego przesyłu musi niestety trwać, jak się okazało po pracach ekspertów dłuższy czas – powiedział Trzaskowski. Trzaskowski zapewnił, że woda w warszawskich kranach jest bezpieczna do picia. – Ujęcia znajdują się powyżej miejsca zrzutu ścieków, a te są ozonowane – dodał.

Czytaj też: Politycy PiS atakują Trzaskowskiego za awarię "Czajki". Grożą prokuraturą i zawieszeniem