Białorusini "uczcili" urodziny prezydenta, ale ten się nie pokazał. Wtedy pojawiło się jego zdjęcie

Bartosz Godziński
Aleksander Łukaszenka swoje 66 urodziny spędził w tle rekordów protestów przeciwko jego prezydenturze. Tylko w Mińsku na pokojowych manifestacjach mogło być ok. 200 tysięcy osób. Białorusini przynieśli mu "prezenty". Wszyscy zastanawiali się, gdzie jest "Sasza". Jego rzeczniczka pokazała zdjęcie, na którym znów trzyma kałasznikowa.
Rekordowe demonstracje w Mińsku przypadły w 66. urodziny Łukaszenki Screen z twitter.com/Den_2042
Niedzielne pokojowe protesty zaczęły się od zatrzymań aresztowań - na wielu nagraniach widzimy, jak funkcjonariusze OMON zaciągają do opancerzonych wozów przypadkowych ludzi z ulicznych łapanek. Do godz. 16 :00 MSW poinformowało o 125 zatrzymanych osobach. Tylko w ciągu dwóch pierwszych godzin akcji. Protesty w Mińsku zakończyły się wraz burzami, które nawiedziły stolicę Białorusi. Manifestacje rozlały się jednak na inne miasta. Demonstranci zostawili "prezenty" dla solenizanta przed Pałacem Niepodległości: miniaturowe więźniarki, czy wielkiego karalucha (tak jest przezywany białoruski prezydent). Zapalili też świeczki i krzyczeli "Sasza, dmuchaj!". Wszyscy zastanawiali się, czy prezydent śledzi rekordowe protesty i przyjdzie odebrać podarunki od obywateli. Rosyjska agencja informacyjna RIA Novosti zwróciła się do biura prasowego z pytaniem, gdzie jest Łukaszenka. Jego rzeczniczka Natalla Ejsmant wysłała im tylko poniższe zdjęcie prezydenta na tle na tle Pałacu Niepodległości. Nie dodała żadnego komentarza.
To kolejny raz, kiedy Aleksander Łukaszenko paraduje z karabinem. Tym razem jednak pokazał się bez swojego uzbrojonego syna Koli, który poprzysiągł go ochraniać.


źródło: belsat.eu