Stukilometrowy płot stanie na granicy dwóch województw. Ma chronić przed ASF

Daria Różańska
Na granicy województw świętokrzyskiego i podkarpackiego zostanie wzniesione stukilometrowe ogrodzenie z siatki. Ma ono ochronić przed przedostaniem się zakażonych ASF-em dzików nie tylko na terytorium tego pierwszego, ale i całej Polski. Prace ruszą 15 września.
15 września ma ruszyć budowa muru-siatki odgradzającej województwo świętokrzyskie od podkarpackiego. Wszystko w obawie przed rozprzestrzenianiem się ASF. Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Gazeta
Ogrodzenie stanie w sąsiedztwie drogi krajowej nr 79, czyli na trasie Kraków – Sandomierz i dalej wzdłuż wojewódzkiej nr 777, prowadzącej z Sandomierza do Zawichostu. Płot ma zatrzymać podkarpackie dziki, które mogą być zakażone ASF (afrykańskim pomorem świń) przed dalszą migracją.

Siatka musi być przytwierdzona do podłoża, a pale mają być wkopane na metr w ziemię. Tak, by mogła skutecznie zablokować rozpędzone zwierzę.


Zatrzyma dziki i chorobę


To wojewoda świętokrzyski Zbigniew Koniusz zadecydował o wzniesieniu siatki. – Pozwoli ona ograniczyć przemieszczanie się dzików, a co za tym idzie rozprzestrzenianie choroby – tłumaczy nam Ewa Łukomska, rzeczniczka prasowa wojewody.


Na pytania o szczegóły i kwoty nie odpowiada. Wyjaśnia tylko, że zostaną one ustalone w trakcie spotkań, które wyznaczono na kolejne dni.

Budowa ma ruszyć 15 września, a zakończyć się w październiku. Wicewojewoda wyjaśniał dziennikarzom Onet.pl, że to Lasy Państwowe mają zlecić jej przeprowadzenie wyspecjalizowanej firmie.


ASF na Podkarpaciu


Taka decyzja zapadła po wykryciu kolejnych ognisk ASF na Podkarpaciu. W sierpniu na mapie, którą aktualizują pracownicy Głównego Inspektoratu Weterynarii, pojawiły się nowe miejsca, w których stwierdzono zakażenie afrykańskim pomorem świń.

W sumie – według danych Uniwersytetu Rzeszowskiego – w tym województwie w sierpniu 2020 roku było aż sześć ognisk.

– W roku 2020 stwierdzono – według stanu na 8 września – 184 przypadki ASF u dzików w województwie podkarpackim, w tym kilka w powiecie tarnobrzeskim, tuż przy granicy z województwem świętokrzyskim – zaznacza dr lek. wet. Bogdan Konopka z Głównego Inspektoratu Weterynarii. Ale przypadki ASF u dzików stwierdzono również w województwie lubelskim.

– Z uwagi na naturalny proces migracji dzików nie jest wykluczone, że chore zwierzęta mogą trafić na teren województwa świętokrzyskiego. Teoretycznie naturalną barierą jest rzeka Wisła, ale dziki doskonale pływają. Jeśli będą płoszone, straszone lub będą poszukiwać pożywienia to pokonają Wisłę – tłumaczą nam przedstawiciele Głównego Inspektoratu Weterynarii.

I podkreślają, że budowa płotu jest "stworzeniem dodatkowej bariery dla przemieszczania się dzików". – Doświadczenia budowy podobnych ogrodzeń w województwie lubuskim, wielkopolskim i dolnośląskim pokazują, że tego typu działania są skuteczne w ograniczaniu rozprzestrzeniania się choroby – zaznacza Główny Inspektorat Weterynarii.
Główny Inspektorat Weterynarii

Takie działania należy uznać za strategiczne, gdyż ASF powoduje gigantyczne straty dla rynku trzody chlewnej w Polsce. Zarówno zakłady, jak i ubojnie tracą możliwość zbytu żywca. Związane jest to często z blokadą eksportu, a na terenie województwa świętokrzyskiego znajduje się kilka zakładów, które posiadają uprawnienia do eksportu wieprzowiny na cały świat.


"Niech będzie"


Gospodarze i hodowcy trzody chlewnej jeszcze nie słyszeli o siatce, która ma ochronić ich zwierzaki.

– Pewnie to coś by dało – mówi nam właścicielka fermy trzody chlewnej.

– Pierwsze słyszę. Myślę, że to plotka – dodaje inny.

W mediach jako najbardziej narażony na dziki z ASF wymienia się powiat jędrzejowski. Kobieta, która od lat hoduje tu trzodę chlewną, aż drży na myśl o zakażeniu ASF.

W zeszłym roku jeszcze chodziła do lasu, teraz się boi. – Gdyby doszło do zakażenia, to mam po biznesie, bo te zwierzęta trzeba zabić. Wczoraj przeczytałam artykuł, że 6,5 tysiąca świń jest do wybicia na Mazowszu. Bo na dużą fermę wszedł ASF – mówi.

Ktoś inny rzuca: – Lepiej, że coś robią, niż mieliby nie robić nic.

W zeszłym roku poseł PSL Piotr Zgorzelski alarmował, że aż 25 proc. terytorium Polski jest zagrożone epidemią ASF. I oskarżał rząd, że nie radzi sobie z rozprzestrzenianiem się tego wirusa. Przypomniał, że gdy PiS obejmował władzę, ognisk było znacznie mniej, a teraz dotarły nawet do województwa mazowieckiego.

Czytaj także: "Proszę pani, niemal całe Podlasie nie ma już świń". Ci ludzie potracili dorobek życia, pytają władze, jak teraz żyć