"Lekcje religii? Wykreślone z planu". Tak po cichu zanika szkolna katecheza
Niemal 30 lat po tym, jak religia została wprowadzona do szkół, katecheci mają coraz mniej chętnych na te nieobowiązkowe zajęcia. O ile dawniej brak uczestnictwa był wyjątkiem, teraz staje się normą. Są klasy, w których na religię nie chodzi już połowa uczniów. A bywają i takie, w których nie chce chodzić nikt.
Przeczytaj też: W tej szkole już w 2018 roku nie było zajęć religii. Dyrektor opowiada nam, jak jest teraz
"Moje dziecko (II LO) przyszło dzisiaj ze szkoły z informacją, ze plan lekcji będzie musiał być zmieniony. We wszystkich czterech klasach połowa i więcej uczniów wypisało się z religii i ta 'lekcja' będzie łączona między klasami. Tak w zeszłym roku nie było" – napisał na Twitterze ojciec nastolatka. Dodał później, że chodzi o miejscowość powiatową. Trend właściwy dla wielkich miast pojawił się w mniejszych ośrodkach.
Katecheza a abp. Marek Jędraszewski
Nie wszędzie jednak można zaobserwować tak radykalne zmiany. Są miejsca, gdzie sytuacja zmienia się powoli. Córki Marii zrezygnowały z religii jednocześnie – jedna ma 9, a druga 10 lat. Wcześniej chodziły na katechezę ze względu na 93–letnią babcię. – Serce by jej pękło. A my chcieliśmy zapewnić córkom suknie, wianki, te wszystkie małomiasteczkowe rekwizyty – mówi naTemat Maria.Komunię miały razem z innymi dziećmi. Ale rok po uroczystościach dziewczynki stwierdziły, że na katechezę już nie pójdą. – W sumie młodsza od początku nie lubiła religii i nie chciała chodzić. No ale mieszkamy w małym mieście, presja jest duża – kontynuuje matka.
Starsza córka Marii stwierdziła, że ma dość, gdy usłyszała słowa abp. Marka Jędraszewskiego o tęczowej zarazie. – Od nagonki na ludzi LGBT nie chce już chodzić i zakomunikowała, że jest niewierząca, więc ją wypisaliśmy – wyjaśnia Maria.
Jak mówi, katechetka nie może pogodzić się z tym, że skurczyła jej się grupa i na forum klasy pozwoliła sobie na złośliwości wobec nieobecnych dzieci. – Dziś rano młodsza córka mi powiedziała, że żałuje, że była u tej komunii, bo nigdy tej katechetki nie lubiła, a komunia nie jest taka ważna – podsumowuje Maria. Jej córki mają spędzać katechezę na korytarzu, bo nieobowiązkowa religia została wsadzona w środek lekcji. Maria zgłosiła dyrekcji dyskryminację ze strony katechetki i razem z innymi rodzicami zamierza walczyć o to, by religia była na pierwszej lub ostatniej lekcji – jak inne nieobowiązkowe zajęcia.
Zero chętnych na lekcje religii
W warszawskim technikum, do którego uczęszcza córka Magdy, doszło do bezprecedensowej sytuacji. O ile w zeszłym roku na religię chodziło 9 z 32 uczniów, teraz z katechezy wypisali się wszyscy uczniowie – co do jednego. O tym, że dwie godziny religii tygodniowo znikają z planu lekcji, rodziców poinformowała wychowawczyni.18–letni Karol z 30–tysięcznej miejscowości pod Poznaniem mówi naTemat, że wypisał się z religii wcześniej niż większość rówieśników: w II klasie liceum. – Z tego co mi mówili chodziło tylko o to, by piątką z religii w łatwy sposób podnieść sobie średnią – wspomina. Prawdziwy odpływ uczniów z katechezy nastąpił jednak w klasie maturalnej.
– Teraz na religię chodzą 2 osoby, czyli musi odbywać się międzyoddziałowo. Dużo osób odeszło właśnie w 3. klasie, po osiągnięciu pełnoletniości, bo wtedy mogli się wypisać bez zgody rodzica lub opiekuna prawnego – tłumaczy chłopak.
Sam taką zgodę musiał uzyskać, ale nie miał z tym problemu. Jego powody spotkały się ze zrozumieniem. – Nie podobał mi się brak reakcji kościoła na szerzenie nienawiści. Po prostu straciłem szacunek do tej instytucji – tłumaczy Karol.
Sprowadzanie dzieci z różnych klas na religię z powodu braku wystarczającej liczby chętnych dotyczy też szkoły, w której uczy się wnuczek Ewy. – U mojego wnuczka jest to samo. I co ciekawe, wszystkie lekcje odbywają się w jednej klasie, wymieniają się tylko nauczyciele – mówi naTemat Ewa nawiązując do procedur bezpieczeństwa związanych z epidemią koronawirusa. Jak mówi, jest jednak wyjątek. – Na religię upychają dzieci z różnych klas do jednej klasy, bo jest za mało zgłoszonych. Tutaj regulacje covidowe nie obowiązują – bulwersuje się kobieta.
Katecheci kontratakują
Beata, mama ucznia w szkole podstawowej, denerwuje się tym, że optymalny plan lekcji, gdy nieobowiązkowa religia odbywała się przed lub po nauce, został zmieniony. Jej zdaniem nie jest przypadkiem to, że w momencie, gdy dzieci zaczęły rozmawiać o tym, że się wypiszą, bo komu chciałoby się chodzić na religię na 7:10, katecheza nagle wylądowała na przedostatniej lekcji, tak że uczniowie, którzy nie są nią zainteresowani, muszą przeczekiwać na korytarzu.– Oficjalne stanowisko jest takie, że to przez rotacje kadrowe. Natomiast rzeczywistość wygląda tak – dziecko, które zdążyło się wypisać, jest nagabywane przez księdza, żeby przemyślało i jednak wróciło... – mówi naTemat Beata.
Kolejna rzecz, która jej zdaniem jest nie w porządku, to brak oddzielnej wirtualnej klasy dla katechizowanych dzieci. Przez to kobieta widzi w dzienniku elektronicznym treści z zajęć religijnych. A ksiądz ma dostęp do danych osobowych jej dziecka, choć ona sobie tego nie życzy i nie wyraża na to zgody.
Beata wysłała już do szkoły kilka pism, ale jak mówi – bez odzewu. Ma jednak plan. – Przy współpracy z Fundacją Wolność od Religii ruszam temat dalej, wiem jak działać – dodaje z uśmiechem.
Jeden z użytkowników Twittera pisze, że w szkole jego dziecka nie wystarczył wpis rodzica w dzienniku elektronicznym o wypisaniu dziecka z religii. Uczniowie zostali zmuszeni do tego, by osobiście wręczać rezygnacje katechecie. "Oczywiście po to, żeby (syn) musiał się tłumaczyć. Ale syn dał radę. A za nim poszły następne osoby" – pisze.
Nieobowiązkowa katecheza na pierwszej lub ostatniej godzinie lekcyjnej to dobra wiadomość dla uczniów, ale zła dla katechety. Dochodzi do weryfikacji religijności podopiecznych i zazwyczaj nie wypada ona pomyślnie dla osób, które z polecenia biskupa prowadzą religię.
Tak było w przypadku klasy syna Inki. – Mój syn w tym roku skończył technikum, ale przez ostatnie dwa lata nie mieli religii z braku chętnych. Wcześniej chodziło 5 osób (na 30) ale jak szkoła zrobiła religię na pierwszych dwóch lekcjach w poniedziałek, to i te 5 osób zrezygnowało. Ciekawe jaki byłby efekt przeniesienia religii we wszystkich szkołach na pierwsze albo ostatnie godziny... – zastanawia się Inka.
Według danych Ministerstwa Edukacji Narodowej w 2018 roku zajęcia z religii prowadziło w szkole 21,7 tys. katechetów. Budżet państwa zapłacił za to prawie 1,5 mld zł.
Przeczytaj też: Wieś arcybiskupa Głódzia wita: Wypie*dalać cwele!