Rzecznik MZ komentuje rekordowy przyrost zakażeń koronawirusem. "Efekt powrotów"
W sobotę rano Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu 1002 przypadków zakażeń koronawirusem. To największy dzienny przyrost od początku pandemii. – Wyniki, które teraz obserwujemy, to jest efekt powrotu ludzi do normalnego, codziennego życia – skomentował rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Do najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia na łamach tego samego portalu odniósł się również szef GIS. Jego zdaniem wpływ na rekordowy przyrost zakażeń mają m.in. powroty z urlopów i rozpoczęcie roku szkolnego.
– Do tego w rachubę wchodzą osiemnastki, bo młodzież jest głodna spotkań. Do tego dochodzą wesela – dodał Jarosław Pinkas.
W sobotę wykryto o blisko 250 przypadków zachorowań więcej niż w piątek (18 września), kiedy to wykonano więcej testów.
– Jeśli są wskazania do testów, to się je robi. Widocznie lekarze opieki podstawowej mieli przypadki, które trzeba było zbadać. I wydali dyspozycję o badania. To jest wynik tego, że zmieniono sposób testowania. Bardzo prawdopodobne, że celność badań wzrosła. Musiałbym to przeanalizować. Dziś mamy ponad tysiąc przypadków, spodziewaliśmy się tego – powiedział Onetowi szef GiS.
Rekordowy bilans
Od początku pandemii w Polsce odnotowano już 78 330 przypadków koronawirusa. Zmarło 2282 osób, u których stwierdzono infekcję. Wyzdrowiało natomiast 63 861 pacjentów.
W związku z koronawirusem w szpitalach przebywa 1977 osób, pod respiratorem jest 83 chorych.
W sobotę 19 września Ministerstwo Zdrowia poinformowało o wykryciu 1002 przypadków zakażenia koronawirusem i 12 zgonach. Dla porównania: 12 września odnotowano o blisko 400 nowych przypadków mniej.
Nowe zakażenia pochodzą z województw: małopolskiego (149), lubelskiego (122), pomorskiego (96), wielkopolskiego (94), mazowieckiego (88), dolnośląskiego (83), podkarpackiego (69), śląskiego (64), łódzkiego (61), kujawsko-pomorskiego (35), opolskiego (35), zachodniopomorskiego (31), podlaskiego (24), warmińsko-mazurskiego (22), świętokrzyskiego (21) i lubuskiego (8).
Specjaliści ostrzegają, że przed nami trudna jesień, kiedy sezon grypowy zbiegnie się z drugą falą epidemii koronawirusa, a tymczasem już brakuje szczepionek przeciw grypie.
– W najbliższą przyszłość patrzę z ogromnym niepokojem i to ze względu na kilka aspektów. Po pierwsze: wirus grypy uszkadza nabłonek dróg oddechowych i w związku z tym toruje drogę innym patogenom. Być może będziemy mieć więcej przypadków objawowych SARS-CoV-2 na skutek tego, że jedna infekcja nastąpi po drugiej – mówiła nam profesor Maria Gańczak, epidemiolog, wiceprezes Sekcji Kontroli Zakażeń Europejskiego Towarzystwa Zdrowia Publicznego.
Czytaj także:
"Zgłoszeń jest 500, a przychodnia dostanie 50 szczepionek". Jesienią rozpęta się epidemiczne piekło
"Już trwa walka". Szukaliśmy szczepionki przeciw grypie w aptekach w całej Polsce – jest fatalnie
źródło: Onet.pl