Miesiącami siedziała w areszcie za złamanie kwarantanny. Po nagłośnieniu sprawy, wyjdzie na wolność
38-letnia mieszkanka Torunia Karolina L. od maja przebywała w areszcie w związku ze świadomym złamaniem obowiązkowej kwarantanny. Lecząca się od lat na depresję kobieta wiedziała, że ma koronawirusa, ale mimo to wyszła do sklepu. Po tym, jak media opisały jej sprawę, sąd zdecydował się ją wypuścić na wolność.
Czytaj także: Tak rząd chce walczyć jesienią z koronawirusem. Ujawniono założenia na drugą falę epidemii
Według ustaleń toruńskiej prokuratury, Karolina L. stworzyła bezpośrednie zagrożenie dla 31 osób, które w następstwie same musiały poddać się izolacji. Zatrzymanej grozi kara od 6 miesięcy do 8 lat pozbawienia wolności. Jednak od czasu jej zatrzymania w maju, do teraz nie opuściła ona aresztu.
Kobieta przebywała początkowo w Zakładzie Karnym w Potulicach, gdzie wydzielono pomieszczenia dla osób zakażonych koronawirusem. Później, gdy stwierdzono, że nie jest już nosicielem wirusa, przeniesiono ją do Zakładu Karnego w Grudziądzu, gdzie miała przebywać do 29 września.
Początkowo sąd zgodził się, żeby kobieta opuściła areszt za poręczeniem w wysokości 4 tys. złotych. Niestety jej rodzina nie miała tyle pieniędzy. Sprawę kobiety nagłośniły media, a do jej prawników zaczęli zgłaszać się darczyńcy, którzy zaoferowali opłacenie kaucji. To jednak nie będzie konieczne. W czwartek sąd cofnął decyzję o areszcie i Karolina L. jeszcze tego samego dnia wyjdzie na wolność.
Czytaj także: Kuriozum w nowych przepisach kwarantanny. Jej skrócenie niektórym wydłuży okres izolacji
źródło: Onet.pl / "Dziennik Toruński"